Wszyscy, którzy narzekają na braki w swym sprzęcie wędkarskim, powinni przeczytać skecz Juliana Tuwima, który zamieszczono w miesięczniku „Naokoło Świata” w 1933 roku.
W tem miejscu pragnę złożyć podziękowania tym wszystkim, którzy służyli mi pomocą w trakcie mych badań i opracowań zebranego materiału, a więc: za rady, literaturę przedmiotu i wskazówki przy wykańczaniu niniejszej pracy składam serdeczne podziękowanie...
Większe sieci rybackie wyrabiano dawniej ręcznie za pomocą kleszczki i bloszka, obecnie zaś sprowadzają je z fabryk, używających jako materjału przeważnie lnu, konopi oraz kordonku.
Pomimo tego ujemnego obrazu rybołówstwa na Wiśle, skreślonego w dokumentach urzędowych, położenie materjalne rybaków zarówno w Warszawie, jak i poza Warszawą wcale jeszcze nie było liche, póki poławiały się w naszej Wiśle jesiotry...
W zamierzchłej przeszłości łów ryb, podobnie jak łów zwierząt, był przedmiotem zabiegów już człowieka przedhistorycznego, ale doskonalił się wraz z postępem społeczeństw ludzkich.
Było to dnia 25 września 1875 r; o świcie, na piaszczystym brzegu Wisły pod Solcem, skąd zwykle wesołe warszawianki przeprawiają się na Saską Kępę dla użycia: karuzeli, zsiadłego mleka, kurcząt pieczonych i tym podobnych rozkoszy ziemskich.