czwartek, 12 grudnia, 2024

SUDOR

Mam kilka miejsc w Odrze, które regularnie nęcę. Nieprzypadkowo rok temu w jednym z nich złowiłem ponaddwudziestopięciokilogramowego karpia, a mniejszych okazów nie zgłaszałem. Sezon zaczynam w kwietniu, kiedy stan wody w Odrze ustabilizuje się po zimowych roztopach. Systematycznie nęcę łowisko kukurydzą i od razu wędkuję. 30 czerwca namówiłem żonę na nocną zasiadkę, dzień wcześniej wybrane miejsce zanęciłem kukurydzą i kulkami proteinowymi własnej roboty. Była pełnia, więc liczyłem na większą sztukę, z doświadczenia wiem, że w tej fazie księżyca najczęściej trafiają się okazy. O godzinie 22 odezwał się sygnalizator, a ja zaciąłem. Po kilku odjazdach, po piętnastominutowym holu, przyciągnąłem rybę do brzegu. Chociaż była pełnia, to niebo było zachmurzone, nie widziałem, gdzie jest ryba, więc poprosiłem żonę o pomoc. Razem wyjęliśmy karpia ważącego 12,6 kg, który miał 86 cm długości. Złowiłem go na 18-mm kulkę o zapachu scopexu.

11 sierpnia łowiłem po dłuższej przerwie, dzień wcześniej solidnie zanęciłem łowisko kukurydzą i kulkami. Miała to być krótka zasiadka, już miałem wracać do domu, kiedy przyszedł kolega, z którym się zagadałem aż do zmroku. Kilka minut po godzinie 21 odezwał się sygnalizator i nastąpiło mocne uderzenie, aż się zgięło wędzisko na podpórkach. Po zacięciu nastąpił ostry odjazd, dokręciłem hamulec i podjąłem walkę. O sprzęt się nie bałem, bo był wielokrotnie sprawdzony. Hol trwał trzydzieści minut. Kolega czekał, żeby podebrać zdobycz i sprawnie wyjął ogromnego karpia, 20,2 kg i 91 cm. Złowiłem go na trzy surowe ziarna kukurydzy założone na włos. Sprzęt to karpiówki Dragona, kołowrotki Tica z wolnym biegiem szpuli, plecionka o wytrzymałości 20 funtów (około 9 kg), przypon i haczyk nr 1\0. Po zmierzeniu, zważeniu i zrobieniu zdjęć wypuściłem karpia do Odry.

Roman Sudorowski
Wrocław

W tym roku wyjątkowo dostałem trzytygodniowy urlop. Od połowy sierpnia, przed jego rozpoczęciem, kilka razy obficie zanęciłem łowisko w jeziorze Stara Dobrzyca. Co dwa, trzy dni do wody wędrowały dwa wiadra gotowanej kukurydzy zmieszanej z pszenicą. Początek urlopu i wielkie nadzieje na duże ryby. Jeździłem codziennie wcześnie rano i łowiłem do godziny dziesiątej. Przed rozpoczęciem donęcałem trzema kilogramami kukurydzy z pszenicą, a co trzy dni wrzucałem do wody dziesięć kilogramów tej samej mieszanki. W pierwszym tygodniu złowiłem sporo leszczy, ale małych od 0,5 do 1,3 kg, które z powrotem wróciły do wody. Oprócz nich złowiłem dwa 2-kg liny, 4-kg karpia i 41-cm okonia. Łowiłem z gruntu ze sprężyną zanętową. Dwa pierwsze duże leszcze złowiłem 27 sierpnia między godziną 5.30 a 6.30. Większy leszcz miał 69 cm długości i ważył 4,5 kg. Od tego dnia wyniki się poprawiły. 3 września złowiłem cztery duże leszcze o wadze od 3,6 do 4,83 kg, 71 cm i był to mój najlepszy dzień. W tym roku dużo eksperymentowałem z przynętami, łowiłem na rosówki, makaron, ziemniaki, ale najskuteczniejsza była kanapka złożona z kukurydzy i białych robaków. Najlepsze wyniki miałem przy ciepłej, pochmurnej pogodzie i wietrze z południowego wschodu. Okazałego leszcza 5,25 kg, 73 cm i okonia 39 cm razem ze mną sfotografował wędkarz ze Szczecina, ale do tej pory nie otrzymałem zdjęć.

Stanisław Adamcewicz
Resko

Po udanym sobotnim grzybobraniu razem z kolegami zaplanowałem wyjazd na ryby. Zdecydowaliśmy się na Nysę Łużycką i zgłosiliśmy wopistom wędkowanie na rzece granicznej. 9 września łowiłem koło Strzegowa. Woda była bardzo niska, przeszedłem około sześćset metrów zanim znalazłem dogodne miejsce do wędkowania. Za krzakiem był 60-centymetrowy dołek, a za nim woda wypłycała się do 40 cm. Nie dość, że woda była niska, to jeszcze mętna, nie napawało to optymizmem. Wrzuciłem w łowisko kilka kul zanęty z białymi robakami. Na haczyk założyłem flagowca, dwa białe robaki, w tym jeden zabarwiony na czerwono. Zestaw spłynął dziesięć metrów, nastąpiło przytrzymanie, zaciąłem i wyjąłem 30-cm płoć. Drugi rzut i mam 28-cm płoć. Potem kilka pustych rzutów, z wyjątkiem podskubywań drobnicy. Zmiana przynęty na dwa białe robaki zabarwione na czerwono. Drugie przepuszczenie i naprzeciwko mnie, metr od brzegu, spławik się zatrzymuje i powoli odjeżdża w bok. Zacinam i czuję silny opór. Pierwsza myśl, że to brzana, ale sposób walki wskazuje na inną rybę. Przytrzymuję mocniej i widzę ogromną płoć. Hol trwał bardzo krótko, około minuty. W tym miejscu brania się skończyły. Obszedłem jeszcze kilka innych łowisk, w których dostałem kilka ładnych płoci, dwa 40-cm klenie i pięknego, ponad 30-cm jelca. Koledzy namówili mnie, żeby zgłosić płoć do “Parady Rekordów”, elektroniczna waga pokazała 1,22 kg, a miarka 43 cm. Łowiłem 6-metrową bolonką, przypon 0,14 mm, haczyk nr 16, 5 kg zanęty Traper na wody bieżące i pół litra białych robaków. Zachmurzenie było całkowite, wiał północno-zachodni wiatr, temperatura 14 stopni.

Leszek Bachurek
Lubsko

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments