Wabienie ryb dźwiękiem znane jest wielu wędkarzom. Korzystają z tego zwłaszcza spiningiści. Niektóre stosowane przez nich przynęty (woblery, blaszki podlodowe) mają specjalne grzechotki. Łowcy miętusów wabią je w ten sposób, że dzwonią pod wodą związanymi w pęczek blaszkami (“WP” nr 11/2006). Ale są też tacy spiningiści, którzy dźwięczących przynęt nie używają, grzechotki wyrywają, a w woblerach zalewają je silikonem.
Z artykułów pisanych przez amerykańskich ichtiologów dowiedzieliśmy się, że dźwięk echosondy działa na ryby odstraszająco, ale tylko w tych akwenach, w których łowi wielu wędkarzy. Jednak za oceanem ryby wabiono dźwiękiem już w latach siedemdziesiątych. W tym celu skonstruowano małe urządzenie widoczne na zdjęciu. Zasila się je baterią, a częstotliwość i głośność emitowanych dźwięków jest regulowana. Chyba jednak nie zdobyło ono uznania amerykańskich wędkarzy, bo w handlu ukazał się tylko jeden model.
Sprawdzaliśmy, jak to urządzenie działa na ryby. Nasze doświadczenia wykazały, że dźwięki dochodzące z głośnika (jest zawieszony na kilkumetrowym przewodzie) wabią i drapieżniki, i ryby spokojnego żeru. Głośnik zanurzony w ogrodowym basenie, w którym pływały ryby ozdobne, przyciągnął je wszystkie blisko siebie. Wcześniej pływały po całym basenie. Kiedy głośnik zanurzyliśmy w jeziorze pod pomostem, po kilkunastu minutach otaczało go kilkanaście małych okoni, których wcześniej w tym miejscu nie było widać. Ani w basenie, ani w jeziorze ryby nie wykazywały czegoś, co można by nazwać zwiększoną aktywnością. Pryskały natomiast jak oparzone, kiedy zmienialiśmy częstotliwość dźwięku.