Kiedyś na łowisko dźwigałem pokaźny plecak ze wszystkimi posiadanymi przynętami. Chciałem mieć przy sobie wszystko, co się może nad wodą przydać. Zrezygnowałem z tego nie z lenistwa, tylko z rozsądku.
Po pierwsze wędkarz, który ma przy sobie kilkadziesiąt pudełek z przynętami, sam odbiera sobie przyjemność łowienia. Po drugie w określonych warunkach przydają się tylko określone przynęty. Które, o tym decyduje kilka czynników, m.in. pogoda i przejrzystość wody. Gdy łowię szczupaki, trzymam się sprawdzonej zasady, która każe jesienią stosować duże przynęty. Najczęściej łowię na gumy, bo stygnąca woda odzyskuje przejrzystość gubiąc zwierzęcą i roślinną zawiesinę, gumy zaś wiernie imitują naturalny pokarm ryb.
Ale jesienią woda dosyć często staje się mało przejrzysta (niesie zawiesinę) z powodu deszczów. Wtedy ryby podchodzą bliżej brzegów, bo tu zawiesina z wody się wytrąca i rybom łatwiej oddychać, nie mają bowiem zalepionych skrzeli. Do brzegów przybliża się także drobnica, a w ślad za nią podążają szczupaki.
Mętna woda to pół biedy, gdy się jest na znanym sobie łowisku. Na nieznanym trzeba obławiać tylko bankówki: wypływy strumieni i rzeczek, podmyte lub wysokie burty brzegowe, spowolnienia, zawirowania i cofki nurtu, przeszkody leżące w wodzie, a zwłaszcza te miejsca, gdzie widać skupisko drobnicy.
W mętnej wodzie łowię wyłącznie błystkami obrotowymi. Uzbrajam je w pojedynczy hak z długim trzonkiem. Na hak zakładam twistery lub rippery. Powstaje w ten sposób tandem o znacznych rozmiarach i bardzo wyraźnej pracy, bo albo wiruje skrzydełko, albo wibruje ogonek. A jeżeli i skrzydełko, i ogonek robią to równocześnie, to jeszcze lepiej. Mocna wibracja w mętnej wodzie szybciej zwabia drapieżnika.
Choć moje przynęty wibrują mocno, w to samo miejsce zawsze rzucam kilka, a nawet kilkanaście razy. Zakładam bowiem, że jeżeli nawet drapieżnika akurat tam nie ma, to go przyciągnę, jeżeli jest gdzieś blisko. Więc nie tylko rzucam w jedno miejsce wiele razy, ale również co jakiś czas zmieniam przynętę. To podnosi skuteczność.
Wojciech Kaczkowski