czwartek, 28 marca, 2024
Strona głównaPrzynęta SztucznaKLUCZ DO OKONIOWEGO SUKCESU

KLUCZ DO OKONIOWEGO SUKCESU

W okolicach Międzychodu (tam mieszkam) znalazłem dwa rynnowe jeziora. Nazywają się Winna Góra i Tuczno i są do siebie bardzo podobne. Mają czystą wodę, stromo opadające stoki i trudno dostępne brzegi. Mimo małej powierzchni, około 50 ha, są bardzo głębokie. Winna Góra ma 38, a Tuczno 40 metrów. W obu też są piękne, duże okonie. Kilówki łowię przynajmniej parę razy w roku.

Kluczem do sukcesu jest przynęta. Ważne, żeby nie brała jej drobnica. Najlepsze pod tym względem są kopyta Mannsa o nazwie Predator nr 2. Choć wzorowane na kopytach Relaxa, są od nich wyraźnie łowniejsze. Mają drobniejszą akcję i słabiej zamiatają ogonem, a że są mniej masywne i węższe, okoniom łatwiej je zassać. Nieco gorsze od predatorów są 5-centymetrowe rippery Mannsa. W zasadzie do tych dwóch przynęt ogranicza się mój okoniowy arsenał.

Najlepsze kolory to perłowy seledyn, motor-oil z brokatem, zielony z brokatem i zielony z brązem. Wybór zależy w dużej mierze od słońca. Kiedy świeci ostro, najlepszy jest brąz, herbata z pieprzem i motor-oil. W dni pochmurne lepsza jest seledynowa perła i zieleń z brokatem. Dodatek brokatu jest obowiązkowy, bo okonie lubią, jak czasem coś w przynęcie błyśnie.

Rzadko łowię na przynęty wzięte prosto ze sklepowej półki. Do łowienia przygotowuję je w domu. We wrzącej wodzie zmiękczam im ogonki, żeby lepiej pracowały w opadzie. Posypuję je także brokatem. Gdy tak poleżą w pudełku, to potem w wodzie brokat spada i przynęta zostawia za sobą wabiący ślad.
Do łowienia okoni konieczna jest delikatna wklejanka – bez niej nawet nie ma co marzyć o dobrych wynikach – i kołowrotek z cienką żyłką, od 0,12 do 0,14 mm. Szczytówka musi być tak delikatna, żeby pod ciężarem opadającej w wodzie przynęty nieznacznie się uginała. Każda widoczna na niej zmiana to sygnał brania. Kiedy okoń przynętę zassie, to szczytówka powinna się ugiąć. W ostatnim sezonie używałem dragona Millenium Senso Jig i jestem z niego bardzo zadowolony. Ma 240 cm, masę wyrzutową 1 – 5 g, nadaje się do łowienia i z łodzi, i z brzegu.

Wędkarze zwykle zwracają uwagę na kształt i kolor przynęty, rzadziej patrzą na haczyk. Co najwyżej sprawdzają, czy jest dość ostry. Tymczasem ważny jest też jego rozmiar. Okoniowe gumy muszą mieć małe haczyki, bo wtedy ryba pewnie zasysa przynętę. Nie wolno jednak przedobrzyć, bo okonie zaczną spadać w czasie holu. Do małych predatorów i ripperów Mannsa używam haczyków nr 2. Jest to rozmiar przeze mnie sprawdzony.

Główki muszą być lekkie, bo jeziorowe okonie lubią przynęty opadające powoli. Gdy woda jest spokojna, używam główek ważących 2 – 3 g, podczas wiatru 4 – 5 g. Głębokość łowiska nie ma na to wpływu. Wybierając główki jigowe trzeba zwrócić uwagę na to, żeby oczko do wiązania żyłki było umieszczone nisko, bo wtedy okonie dobrze się zapinają. Kiedy oczko znajduje się wyżej, więcej jest pustych brań.

Okonie bardzo lubią opadające przynęty i jest to najlepsza metoda ich połowu. Bardzo lubię je łowić z opadu wysokiego. Tak nazwałem ten sposób, bo gdy przynęta opada, kij trzymam wysoko, pod kątem dochodzącym do 60 stopni, i uważnie obserwuję szczytówkę. Kabłąk kołowrotka zamykam, gdy tylko przynęta uderzy w wodę, i pozwalam jej opadać na napiętej żyłce, nawet gdy łowisko ma 12 metrów głębokości. A przecież używam lekkich główek! Tym sposobem sprawdzam, w jakiej warstwie wody okonie przebywają.

Dno w moich łowiskach, nawet na głębokości 7 – 8 metrów, jest pokryte roślinnością i okonie rzadko są przy samym dnie. Częściej stoją w toni, a głębokość zależy od słońca. Gdy świeci, są blisko dna, kiedy niebo jest zachmurzone, podnoszą się wyżej. Po zarzuceniu przynęta nie może uderzyć w dno, bo zaraz ugrzęźnie w roślinach, a wtedy zamiast łowić, muszę ją wyciągać i czyścić.

Podczas opadania przynęty jestem bardzo skupiony. W toni branie okonia trwa bardzo krótko. Jedno lub dwa puknięcia jakby gumka uderzyła w gałązkę – i na tym koniec. Po takim sygnale zarzucam ponownie, a kiedy przynęta zbliża się do tej warstwy wody, w której przebywają okonie, lekko szarpię kijem i zaczynam ją prowadzić wysokimi skokami. Kiedyś, żeby w tę warstwę trafić, liczyłem, jak długo przynęta opada, ale odkąd nabrałem wprawy, trafiam bez liczenia.

Wiosną, gdy na dnie nie ma jeszcze zielska, łowię okonie na boczny trok. Wolę co prawda łowić na główkę, bo biorą większe sztuki, ale ciężarkiem można dalej rzucać, więc łatwiej też okonie namierzyć. W moim zestawie trok do gumki ma 60 – 70 cm, a do ciężarka 15 – 30 cm. W maju, gdy rośliny zaczynają puszczać liście, te proporcje odwracam i przynętę wiążę na krótkim troku.

Do bocznego troka używam haczyków nr 6 Mustada do wiązania streamerów. Choć są wykonane z grubego drutu i mniej ostre od wyrobów japońskich, uważam je za najlepsze. Większa grubość jest zaletą. Dzięki niej więcej ważą, przynęta wolniej tonie, a ryby z nich nie schodzą, bo gruby haczyk nie rozrywa im pyska. Jako przynęt używam małych twisterów Mannsa i Relaxa.

Rewelacyjną wiosenną przynętą są małe raczki, zwłaszcza o ciemnych barwach: czarne, brunatne i ciemnoczerwone. Raczki trzeba zbroić lekko (waga główki nie powinna przekraczać 1,5 g) i bardzo wolno prowadzić, a w zasadzie przesuwać po dnie.

Krzysztof Mrówka
Międzychód

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments