Już od piętnastu lat łowię tylko pstrągi. Przełomu w metodach połowu tych ryb dokonał wobler Rapali. Złowiłem na niego kilka pstrągów i odtąd się w tych przynętach zakochałem.
W tamtych czasach trudno było woblera kupić, a jeżeli już się gdzieś pokazały (zagraniczne!), to ich ceny były bardzo wysokie. Zacząłem więc sam je robić. Najpierw strugałem je z lipy lub topoli, później sklejałem cienkie listewki balsy, które kupowałem w sklepach modelarskich (balsy w klockach też nie było). Teraz robię woblery z pianki poliuretanowej, którą wlewam do specjalnych form. Są tak samo skuteczne.
Pierwsze woblery, strugane z drewna, oklejałem folią po papierosach, później malowałem na niej pędzelkiem odpowiednią dekorację. Dziś wzory rybek sporządzam komputerowo, powielam je za pomocą drukarki laserowej i naklejam na woblery. Później każdą sztukę zanurzam kilka razy w lakierze z utwardzaczem (taki lakier stosuje się do pokrywania parkietów). Czasem dodaję do niego trochę brokatu.
Łowię schodząc z w dół rzeki. Na każdym stanowisku zaczynam od rzutu lekko pod prąd i sprowadzam woblera do swojego brzegu. Następne rzuty układają się w wachlarz, ostatni ma kierunek zgodny z nurtem rzeki. Prowadzę woblera powoli pod prąd z częstymi przystankami. Staram się, by po każdym rzucie upadł jak najbliżej drugiego brzegu. Pstrągi bowiem czekają na pokarm, który stamtąd spada, i są przyzwyczajone do plusku. Jeżeli trafię woblerem np. metr od brzegu, to upadnie im na głowy i je przepłoszy. Dokładność rzutów trzeba dobrze wytrenować, bo pstrąg potokowy jest bardzo bojaźliwy.
Nie omijam żadnych miejsc, nawet takich, gdzie pstrągów się nie spodziewam. Z każdego stanowiska rzucam kilka razy. Dokładniej obławiam miejsca głębokie, większe płanie i burty brzegowe, bo tam mogą być duże pstrągi.
Na pstrągi, z woblerami wielkości 5 – 7 cm, wybieram się nad Szreniawę, Nidzicę, Rabę i Dunajec. Łowię je przez cały sezon. Zimą i wczesną wiosną najwięcej brań mam między godzinami 9 i 12, w pozostałym czasie wcześnie rano i koło południa.
Ostatnio zainteresowałem się głowacicą, bo w porze, kiedy nie można łowić potokowców, ta ryba ma akurat najlepsze okresy żerowania. A dla mnie jest ona tym bardziej interesująca, że najwięcej głowacic łowi się właśnie na woblery.
Zbigniew Prałat