O inwazjach obcych gatunków zawsze dowiadujemy się po fakcie i to najczęściej wtedy, gdy niepożądany przybysz już się na dobre zadomowił. Wówczas właściwie można się tylko przyglądać, jakie powoduje szkody ekologiczne, a czasem i ekonomiczne. Cynthia Kolar i David Lodge z Uniwersytetu Notre Dame w USA przekonują, że takie inwazje można przewidzieć i zawczasu im przeciwdziałać. O swojej metodzie napisali w jednym z listopadowych numerów czasopisma „Science”. Ponieważ ich badania dotyczą ryb, warto się im przyjrzeć.
Za modelowe wody, które w przyszłości mogą opanować nowe gatunki, uznano Wielkie Jeziora. Były one już areną wielu takich zdarzeń. Ekolodzy zebrali dane o wszystkich przybyszach, którzy się tam pojawili, i porównali ze sobą tych, co przetrwali (24) z tymi, po których nie ma już śladu (21). Okazało się, że nowe siedliska najlepiej opanowują ryby, które m.in. wolno rosną i tolerują szeroki zakres temperatury i zasolenia wody. Następnie przyjrzeli się rybom z Mórz Czarnego i Kaspijskiego i rzek do nich wpadających. Wzięli pod lupę ten właśnie rejon, bo stamtąd pochodzi wielu wcześniejszych imigrantów. Ich zdaniem w Wielkich Jeziorach mogą się zadomowić następne 22 gatunki, z tego 16 zrobi to szybko, a 5 prawdopodobnie będzie miało duży wpływ na ekosystem tych jezior. Do tej ostatniej grupy należą m.in. okoń i strzebla potokowa. Jest to ciekawe, bo w Wielkich Jeziorach żyje już okoń żółty, bardzo bliski naszemu okoniowi, a i strzebla ma tam wielu odpowiedników z rodziny karpiowatych. Widać jednak nowy gatunek zawsze może się jeszcze do ekosystemu wcisnąć. Dzięki tym badaniom Amerykanie już wiedzą, przed jakimi gatunkami mają szczególnie chronić swoje granice.