piątek, 19 kwietnia, 2024
Strona głównaBez kategoriiKAZIMIERZ PUŁASKI I ŁOSOSIE

KAZIMIERZ PUŁASKI I ŁOSOSIE

Łosoś jest trofeum wędkarskim pod każdą niemal szerokością geograficzną. Ma bowiem wszystkie cechy, które cenione są przez wędkarzy na całym świecie: ogromną waleczność, smaczne mięso, pokaźne rozmiary, by wymienić tylko podstawowe. W Polsce połowy tej królewskiej ryby, po wytępieniu rodzimej populacji, są jeszcze w powijakach, dlatego trzeba podejmować często dalekie
i kosztowne wyprawy za granicę, najbliżej do naszych północnych zamorskich sąsiadów – Szwedów i Norwegów.

Mieszkając w USA wyprawiam się na łososie kilka razy w roku, na północne rubieże stanu Nowy Jork, nad legendarną Salmon River, która kończy swój bieg w jeziorze Ontario.

Zatrzymuję się tam w wiosce nazywanej dumnie „światową stolicą łososia”. Nazywa się Pulaski. Brzmi to znajomo dla każdego Polaka. Jej to właśnie, chociażby ze względu na nazwę, oraz rzece, nad którą leży, chciałbym poświęcić parę słów.

Pulaski otrzymało nazwę w 1820 roku, w hołdzie Kazimierzowi Pułaskiemu, który u boku generała Jerzego Waszyngtona stał się jedną z czołowych postaci rewolucji amerykańskiej. Ten fakt upamiętnia tablica honorowa oraz pomnik generała ustawiony w centrum osady. Liczba jej mieszkańców, choć sukcesywnie wzrastała, przekracza obecnie niewiele ponad dwa i pół tysiąca. Część z nich znajduje zatrudnienie w pobliskiej wylęgarni ryb i kilku zakładach przemysłowych. Pozostali trudnią się usługami dla wędkarzy, którzy nawiedzają Pulaski w dziesiątkach tysięcy.

Od początku istnienia osady jej głównym bogactwem była wspomniana Salmon River. Nie jest ona bynajmniej wielką wodną magistralą. Długość koryta przekracza niewiele ponad siedemdziesiąt kilometrów. Wzdłuż jej brzegów utworzono dwa sztuczne zbiorniki – Salmon River Reservoir oraz Lighthouse Hill Reservoir. Różnica poziomów między źródłami a ujściem nie przekracza 500 metrów, co daje rzece wartki nurt na większości odcinków.

Z wędkarskiego punktu widzenia ważne jest zaledwie około 20 kilometrów rzeki, od wspomnianego Lighthouse Hill Reservoir do ujścia w porcie Ontario.

Gospodarczy odłów łososia atlantyckiego, który występował w rzece w ogromnych ilościach, był oczywistym pomysłem na życie wśród pierwszych osadników Pulaski. Niestety siedemdziesiąt lat odłowów (1801 – 1872) miało charakter gospodarki rabunkowej, co wraz ze wzrostem zanieczyszczeń, rozwojem rolnictwa oraz budową tamy, doprowadziło do całkowitego wyginięcia łososia pod koniec dziewiętnastego wieku.

Kolejne osiemdziesiąt lat w historii rzeki i osady to całe pasmo nieudanych prób przywrócenia jej rybackiej świetności. Kolejne serie zarybień łososiami znad Pacyfiku kiżuczą i czawyczą (Coho i Chinook Salmon) oraz naturalnym dla rzeki łososiem atlantyckim, kończyły się fiaskiem, bo ryby ginęły nie tworząc migrujących stad.

Rokiem przełomowym staje się 1980, kiedy ukończono budowę wylęgarni łososi w Altmar, 30 kilometrów od Pulaski. Jest to kompleks imponujący i słusznie uchodzi za jeden z najnowocześniejszych w Stanach. Produkuje rocznie przeszło cztery miliony narybku pstrąga i łososia, nie tylko na potrzeby Salmon River, ale całego stanu. Od tego momentu łosoś powraca do rzeki dając początek jednej z najwspanialszych ostoi wędkarstwa sportowego w USA. W 1998 roku zanotowana zostaje pierwsza poważna wędrówka na tarło łososia atlantyckiego. Ryba, która była źródłem pożywienia dla Irokezów, Indian zamieszkujących tereny wokół rzeki przed białą kolonizacją, wytępiona następnie przez osadników, ponownie bierze we władanie utraconą wodę.

Żeby wzbogacić wędkarski sezon Salmon River zarybiana jest intensywnie także wędrowną i osiadłą formą tęczaka i trocią.
W Pulaski wszystko podporządkowane jest wędkarstwu. Sklepy ze sprzętem napot-kać można niemal na każdym skrzyżowaniu; nawet stacje benzynowe oferują jego szeroki asortyment. Wodery, raki oraz inny ekwipunek zapewniający komfortowe i bezpieczne brodzenie w rzece udostępni nawet miejscowy bar. Szeroka sieć moteli, notabene urządzonych w większości dość surowo, oferuje nie tylko nocleg, ale również wydzielone pomieszczenia do własnoręcznego czyszczenia, wędzenia oraz przechowywania ryb. Usługi tego typu, za niewielką opłatą można zresztą zlecić komuś innemu. Miejscowi rzemieślnicy oprawią i zakonserwują każdą rybę, co pozwoli później umieścić ją właścicielowi z dumą na ścianie. W wiosce świadczy usługi kilkudziesięciu przewodników wędkarskich, zapewniających transport łódką (bez silnika) w sekretne miejsca rzeki, kryjące potencjalne łososiowe trofeum. Światowy rekord kiżuczy (15,08 kg) ustanowiony został właśnie w Pulaski w 1989 roku przez Jerry’ego Liftona, po blisko czterdziestu latach od ustanowienia poprzedniego.

Sezon łososiowy w Pulaski zaczyna się w połowie sierpnia, swoje apogeum zaś osiąga we wrześniu i październiku. Listopad to już jego ostatki. W tych miesiącach łososie powracają z jeziora Ontario na tarliska w rejonie ich wypuszczenia w Altmar. Przeciętna waga sztuki waha się w granicach 10 – 15 kilogramów, ale częste są osobniki osiągające 20 i więcej kilogramów. Głównym gatunkiem jest czawycza (King salmon). Trafia się również dość często kiżucza (Coho salmon), a łosoś atlantycki niewątpliwie będzie kolejnym gatunkiem pod względem liczebności wraz ze zwiększaniem zarybiania.

U szczytu sezonu Salmon River roi się od wędkarzy. W jej najatrakcyjniejszych miejscach stoją oni po pas w wodzie, niemal ramię przy ramieniu. By w takiej gęstwinie ludzi radzić sobie z ewentualną zdobyczą wijącą się i wyskakującą nad wodę, wykształcił się zwyczaj, by wędkarz, który zatnie rybę, powiadomił o tym sąsiadów krzycząc “Fish on”. A dalej informował o kierunku ucieczki ryby – „Fish going up” albo „Fish going down” – czyli ryba ucieka pod prąd lub z prądem. Pozwala to wędkarzom w sąsiedztwie wyciągnąć lub przesunąć zestawy, żeby uniknąć splątania. A zacięty łosoś to prawdziwa lokomotywa. Normalne są odgłosy pękającej żyłki, choć wędkarze amerykańscy stosują generalnie żyłki o sporej wytrzymałości, nie dbając o finezje holu.

Najpopularniejsza metoda połowu to spławianie z prądem kilku ziaren ikry łososia lub ich imitacji, czyli rodzaj przepływanki. W użyciu są również woblery, zwłaszcza te płytko choczące, ponieważ Salmon River nie jest głęboka. Oczywiście nie do pogardzenia są techniki muchowe i niektóre odcinki rzeki przeznaczone są tylko dla muszkarzy. Do niedawna, bo do roku 1994 regulacje wędkarskie na Salmon River dopuszczały również tzw. snagging i lifting, czyli techniki polegające na próbie zahaczenia łososia na zestaw kotwic ciągnionych po dnie i brutalnego wywleczenia go na brzeg.

Techniki owe, nie mające wiele wspólnego ze sportowym wędkarstwem, po 12 latach stosowania zostały zakazane, co przyczyniło się do przerzedzenia gromady poszukiwaczy mięsa, którzy niegdyś wprowadzali w zakłopotanie sumienia wędkarzy.

Dla podtrzymania wędkarskiej atrakcyjności rzeki ustalono również dzienny limit łososia, którego można zabrać w celach konsumpcyjnych lub jako trofeum. Wynosi on obecnie trzy ryby na dzień.

Wyprawa nad Salmon River, do Pulaski pozostawia niezatarte wspomnienia. Nawet w razie niepowodzenia pamiętam o pięknie otaczających rzekę lasów i wąwozów. Jako Polak, oddzielony od kraju wielką wodą, jestem dumny, że jeden z naszych wielkich emigrantów użyczył nazwiska miejscu, gdzie wszystko podporządkowane jest wędkarstwu.

Jan Wawak
Stamford, USA

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments