To częsty obrazek na pomorskich jeziorach. Wędkarz z rowerem w łodzi wygląda dziwnie, a i łowienie ryb z takim balastem nie należy do przyjemnych. Co jednak zrobić? Zostawić rower na brzegu – strach. Bo kradną!
- Nie wszędzie tak jest – tłumaczył mi pewien wędkarz, który z niemałym trudem pakował rower do łodzi. – Znam rejony, gdzie nad jeziorami mieszkają życzliwi ludzie. Spotkałem się z sytuacjami, że po powrocie z wody zastawałem swój rower szczelnie nakryty folią. W ciągu dnia przeszła burza, komuś widocznie żal się zrobiło, że moknie. Poszedł do domu, przyniósł foliowy worek i przykrył mój rower. Kiedyś uciekałem z jeziora na złamanie karku, bo ołowiane chmury nie wróżyły nic dobrego. Roweru nie było, a brzozę, do której go przywiązałem, ktoś powalił, bo nie mógł rozerwać łańcucha. Są ludzie i ludziska.
Nieznajomy uciął rozmowę. Wciągnął rower do łodzi i wypłynął na ryby.