poniedziałek, 11 listopada, 2024

ŁOWIĘ JERKAMI

O jerkach i o tym, że są skuteczne na szczupaki, dowiedziałem się kilka lat temu. Kupiłem okonia Jaxon z serii Holo Select. Dopisało mi szczęście i już na pierwszej wyprawie złowiłem na niego kilka szczupaków. Łowisko znałem doskonale. Do tej pory podczas jednej wyprawy holowałem tam najwyżej dwa szczupaki, teraz pięć, a dwa z nich z jednego miejsca. Skuteczność tego woblera potwierdziłem również w innych łowiskach. Moim zdaniem jerki są skuteczne tam, gdzie głębokość nie przekracza trzech metrów. Do takiej bowiem głębokości szczupaki interesują się ewentualnym pokarmem poruszającym się przy powierzchni.

Uderzenia szczupaków w jerki, kiedy je prowadzę blisko powierzchni, są widowiskowe. Szczupak podpływa do przynęty od dołu, a zanim ją chwyci, wyskakuje nad wodę i atakuje od góry. Kiedy zacząłem łowić jerkami, szybko zmieniłem sprzęt. To przynęty duże i ciężkie. Niektóre mają 20 cm, a ważą po 100 i więcej gramów. Żeby jerk był skuteczny, muszę mu nadać odpowiednią akcję. Robię to szarpiąc szczytówką, więc kij musi być mocny. Dużej i ciężkiej przynęcie woda stawia znaczny opór, a miękkim kijem, nawet gdybym użył plecionki, mógłbym ją tylko połaskotać. Tymczasem trzeba ją porządnie szarpnąć, żeby przepłynęła chociaż pół metra, a musi, skoro ma się zachowywać jak spłoszona rybka.

Do jerków nadają się tylko sztywne i mocne kije, które bardzo męczą rękę. Dlatego używa się kijów krótkich. Właśnie takim łowię. Ma dwa metry i ciężar wyrzutu 100 g. Z czasem, gdy w łowieniu jerkami nabrałem doświadczenia, przekonałem się, że jeden kij mi nie wystarczy. Kiedy teraz łowię jerkami ważącymi od 28 do 160 g, używam trzech wędzisk o wyrzucie 40, 100 i 180 g.

Na początku łowiłem wędziskami spiningowymi. Teraz zamieniłem je na kije pod multiplikator. Różnica jest ogromna. Rzuty są dalsze, prowadzenie przynęty wygodniejsze, trwałość kołowrotka przy tak ciężkich przynętach nieporównywalnie większa. Jerki, ze względu na swoją wagę i kształt (mają płaskie powierzchnie), przy uderzeniu w wodę mocno hałasują. To szczupaki nieraz wabi, dowodem na to jest duża liczba brań, do których dochodzi w tym właśnie momencie. Chociaż szczupaki przeważnie atakują mocno, potrafią też ostrożnie w przynętę pukać. Tak robią najczęściej te największe. Tutaj ujawnia się kolejna zaleta multiplikatora. Trzymając zestaw w ręce, cały czas mam palec na szpuli kołowrotka. Po plecionce ruch przenosi się jak po strunie, czuję więc, jak jerk pracuje i wyczuwam najdelikatniejszy dotyk szczupaka, nawet gdy on tylko przynętę obwąchuje.

Kiedy na jerki łowi się szczupaki, potrzebny jest długi, przynajmniej 40–centymetrowy metalowy przypon. Stosowania takich przyponów nauczyły mnie szczupaki i podczas ataku, i przy holu. Kiedy uderzają z impetem, nie celują zbyt dokładnie, potrafią uderzyć przed woblerem i jest po przynęcie. Z kolei podczas holu w płytkiej wodzie wyskakują nad powierzchnię. Potrafią wtedy okręcić linkę wokół cielska i chyba nieprzypadkowo trafiają zębami poza przypon, jeżeli jest krótki. Używam przyponów tytanowych, bo są mocne, a nade wszystko sztywne. W czasie rzutów nie zahaczają się o kotwiczki jerków i nie skręcają po wyholowaniu szczupaka. Drogie, ale trwałe, bo nawet jeżeli się skręcą, to można je wyprostować w palcach. Natomiast wolframowe przypony są po takiej przygodzie do wyrzucenia. Nie polecam przyponów fluorokarbonowych. Są sztywne, więc na pierwszy rzut oka do jerków idealne, ale szczupaki cięły je aż miło.

Możliwości prowadzenia tej przynęty są nieograniczone. Ja prowadzę jerki w równym tempie. Ruchy nadaję im szarpnięciami szczytówki i robię to w bardzo różny sposób i w różnych tempach, długości skoków też są rozmaite, więc trudno byłoby to wszystko opisać. Podczas jednego rzutu stosuję kilka lub kilkanaście różnych sposobów szarpania. Najczęściej po zarzuceniu paroma szarpnięciami woblera ściągam, po czym zostawiam go w bezruchu. Łowię jerkami tonącymi i pływającymi, zależnie od tego po zatrzymaniu jerk tonie albo się wynurza. Szczupaki atakują takie jerki tylko wówczas, kiedy dobrze żerują. Kiedy są przy grążelach lub blisko trzcin, używam ciężkich jerków, które bardzo szybko prowadzę. Takie agresywne prowadzenie zostawia szczupakom mało czasu do namysłu.

Inny sposób polega na dosyć wolnym, płynnym ściąganiu z częstymi przystankami. To jest skuteczne w łowiskach głębokich (trzy metry) i tam, gdzie jestem pewny, że szczupaki są, ale akurat żerowanie im nie w głowie. Mam kilka pewnych modeli jerków. Na okonia Jaxona łowiłem pierwsze szczupaki i sprawdza mi się do tej pory. Ma 10 cm długości i 30 g wagi. Bardzo wolno tonie. Jest to rewelacyjna przynęta do szukania szczupaków, zwłaszcza kiedy łódkę puszczam w dryf.

Fatso salmo to jeden z pierwszych jerków na polskim rynku. Waży aż 95 g, ma 14 cm, pływający. Najczęściej jest atakowany wtedy, gdy się zanurza lub wypływa. Energicznymi ruchami szczytówki wciągam go pod wodę, jak najgłębiej. Później czekam, aż się pokaże na powierzchni. Jest skuteczny przy płynnym prowadzeniu na długich odcinkach i z długimi przerwami w ściąganiu. Kiedy Fatso pokaże się na powierzchni, długo odczekuję, bo wtedy jest sporo ataków. To dobry wobler do szukania stanowisk ryb, zwłaszcza wtedy, kiedy są aktywne. Slider salmo porusza się zygzakiem. Jest niewielki, ale dosyć ciężki. Używam tylko modelu tonącego, który waży 70 g i jest długi na 12 cm. Mimo sporej wagi tonie bardzo powoli. Nadaje się tylko na płytkie łowiska. Przy szybszym prowadzeniu wychodzi na powierzchnię. Pozostawiony w bezruchu tonie i wówczas jest najwięcej brań.
Jack salmo, pływający, ma 18 cm długości, waży 60 g. Prowadzę go spokojnie, długimi pociągnięciami wędziska i co kilka podciągnięć przerywam skręcanie linki, żeby się wolno wynurzał. Sprawdza się przy słabym żerowaniu szczupaków.

Do łowienia przy powierzchni używam także woblera ze sterem. Nieraz okazał się skuteczniejszy od wszystkich jerków. Jest to 12-centymetrowy pływający perch salmo, waży 36 g. Najwięcej brań miałem wtedy, gdy po spokojnym prowadzeniu przestawałem ściągać i wobler wypływał ku powierzchni. Perch okazał się również skuteczny w trollingu.

Na wiosnę i jesienią używam jerków od 12 cm w górę. Prowadzę je dosyć szybko, agresywnie. Latem największą skuteczność wykazują mniejsze jerki, prowadzone płynnie i spokojnie. Z doborem kolorów jerków nie mam większego problemu. Najłowniejsze są woblery podobne do naturalnego pokarmu szczupaków, czyli płoci i okoni. Wyjątkiem jest jack, który imituje szczupaka. Ale nic innego nie potrzeba, bo prawdziwe szczupaki uderzają w niego aż miło. O jerkach i o tym, że są skuteczne na szczupaki, dowiedziałem się kilka lat temu. Kupiłem okonia Jaxona z serii Holo Select. Dopisało mi szczęście i już na pierwszej wyprawie złowiłem na niego kilka szczupaków. Łowisko znałem doskonale. Do tej pory podczas jednej wyprawy holowałem tam najwyżej dwa szczupaki, teraz pięć, a dwa z nich z jednego miejsca. Skuteczność tego woblera potwierdziłem również w innych łowiskach. Moim zdaniem jerki są skuteczne tam, gdzie głębokość nie przekracza trzech metrów. Do takiej bowiem głębokości szczupaki interesują się ewentualnym pokarmem poruszającym się przy powierzchni.

Albert Służewski
Poznań

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments