sobota, 20 kwietnia, 2024
Strona głównaHistoriaWĘDKOWANIE NA SZTUCZNĄ MUSZKĘ - opisał FRYTZ SKOWRONNEK

WĘDKOWANIE NA SZTUCZNĄ MUSZKĘ – opisał FRYTZ SKOWRONNEK

Kto nigdy sam nie sprawdzał się w szlachetnym wędkarstwie muchowym, ten nie może zrozumieć tego, że wędkarz muchowy postawi je bezwzględnie ponad wszystkimi sposobami łowienia na wędkę i w świętym zachwycie tylko do niego samego chce się zapalić!

(…)
I wnet wędkarz, który dotychczas znał tylko wędkarstwo gruntowe, z radością odczuje, że z wędkarstwem muchowym związana jest szczególnie wspaniała podnieta, i nie tylko z powodu pierwszych trudności nie ulegnie zaraz zniechęceniu. Nauka takiego wędkowania wymaga cierpliwości i upartej wytrwałości, jest przecież kunsztem w pełni znaczenia tego słowa i tylko powoli wychodzi się z lat uczniowskich i czeladniczych dochodząc do najniższego stopnia mistrzostwa. I zanim człowiek będzie się dalej wspinał i stanie się wyuczonym mistrzem, doczeka się co najmniej siwych włosów i siwej brody! Tak – mistrz nigdy nie ukończy swojej nauki, jeżeli tylko w swojej samokrytyce jest zawsze uczciwy.

(…) Lecz nie sam kunszt rzucania, nie tylko dobre wyposażenie w odniesieniu do wędziska, kołowrotka, sznura i przyponu czyni z kogoś doskonałym wędkarzem muchowym! Także pewna wiedza należy do tego szlachetnego kunsztu.

(…) Lecz początkującemu jestem najpierw winien krótkiej definicji obydwu kierunków wędkarstwa muchowego. Kierunek “angielski lub entomologiczny” wymaga, aby wędkarz muchowy znał dokładnie owady występujące nad wodą, ich czasy rojenia itd., i jako sztuczne muchy stosował tylko wierne imitacje naturalnych owadów w możliwie dużej liczbie, odpowiednio do pory roku, warunków pogodowych i miejscowego stanu wody. Kierunek ten stwierdza, że muchy angielskie są właśnie takimi naturalnymi imitacjami.

“Kierunek szkocki” ogranicza się do kilku ogólnie znanych much lub fantazyjnych, które w zależności od wielkości i koloru dobierane są według każdorazowych okoliczności, i twierdzi: że przede wszystkim polega to na tym, by te owady w taki sposób poprzez rzut podać na wodzie, by wyróżniały się możliwie według danego rodzaju naturalnego owada i w ten sposób upewniły rybę, że ma ona do czynienia z naturalną zdobyczą.

(…) Przy istniejących obecnie stosunkach należy z konieczności stwierdzić, że niemal wszystkie istniejące w naszych czasach sztuczne muchy są czystymi owadami fantazyjnymi! Z tego tytułu powstaje zatem przekonujące uprawnienie dla na tyle prostszego i mniej rozbudowanego kierunku szkockiego, że usunięto z drogi duże trudności istniejące dotychczas dla niewprawnego wędkarza muchowego!

Powyższe moje twierdzenie będzie brzmiało przyjaźnie dla wielu uszu, lecz dla wielu zwolenników autorytetów może pobrzmiewać niewiarygodnie, ja osobiście mogę to samo udowodnić na podstawie mojego materiału, a także moje doświadczenia w terenie pokrywają się wielokroć z nim.

(…) A więc otwórzcie swoje oczy nad wodą. Szanowni koledzy wędkarze, obserwujcie, porównujcie i dobierajcie sprytnie! W tym rzecz! Lecz nie obciążajcie swojej pamięci tysiącem obco brzmiących nazw much i uwolnijcie się od kierunków! Przez obserwację przyrody do prawdy, do prostoty.

(…) Lecz jaka siła jest w takiej szlachetnej rybie, kiedy waży ona zaledwie jeden funt! Obserwuje się ją tylko kiedy w najdzikszym prądzie stoi prawie nieruchoma w jednym miejscu, kiedy nonszalancko tylko lekko porusza płetwą ogonową! Jakiż to ludzki pływak mógłby przeciwstawić się takiemu silnemu prądowi? Lecz ryba ta jest tylko jedynym długim pakietem muskułów, który jest prawie równy najsilniejszemu muskułowi naszego uda pod względem masy, równorzędny energią, a nawet go przewyższa.

(…) ponieważ uchodzenie dobrej ryby trwa często kwadranse, i w ten sposób także odpowiednio rozciąga się cudowne upojenie “gorączką wędkowania” równej “gorączce polowania”, i właśnie to czyni wszystkich wędkarzy tak zawziętymi na ich zamiłowanie, tak że często ślą pożegnanie świętemu Hubertowi od myśliwych pomimo wszelkiej dawnej miłości do niego i przyznają się wyłącznie tylko jeszcze do świętego Piotra – rybaka.

(…) Serce moje zachwyciło się z powodu otrzymania od mojej najdroższej w geście podarunku, klinowanego wędziska roboty firmy Hildebrand Wiland (München), które elegancją, lekkością i użytecznością jest równe każdemu angielskiemu wędzisku, lecz do chwili obecnej nie udało mi się w terenie z nim zebrać osobistych doświadczeń.

(…) A teraz kolej na opisanie rzutu. Najchętniej przeskoczyłbym z gracją ten temat!

(…) Przy brodzeniu, podczas natarcia naporu wody i przy dużym wysiłku, odczuwa się także dziwnie mniej zimno wody, przeciwnie, ona ożywia cudownie w przeciwieństwie na przykład do pieczenia stóp, które podczas trudnej wędrówki w lecie często jest dokuczliwe.

(…) Buty gumowe w ogóle nie nadają się na wody górskie. Już przy pierwszym dniu pękają przy podeszwach, a ponadto często nabierają wodę i wówczas mamy ten sam skutek, jakbyśmy nie mieli żadnych. Dla ludzi o słabych płucach i reumatyków takie zachowanie nie byłoby po prostu godne polecenia. Lecz ci powinni w ogóle zrezygnować z wędkowania muchowego – do tego potrzebny jest silny zahartowany organizm! Ja przy tym nigdy się nie przeziębiłem, pomimo wielogodzinnego stałego brodzenia i pomimo mroźnych wieczorów wrześniowych, przy których mokry rozpoczynałem wędrówkę do domu, zaś mój stary przyjaciel po wędce tryska żelaznym zdrowiem i sprawnością, pomimo że już ma na grzbiecie siedemdziesiąt dwa lata i tego rodzaju “moczenie nóg” stosuje już od swojej młodości. A tak nawiasem, w Berlinie, gdzie, niestety, nie mogę brodzić, wystarczająco często jestem zakatarzony, mając nadto stary kaszel palacza. – No tak, to fatalne palenie tytoniu!

(…) A teraz jeszcze kilka słów o “zacinaniu”. Podczas wędkowania muchowego musi to następować błyskawicznie, z chwilą kiedy zauważone zostanie “branie”, gdyż przeciwnie nastąpi spóźnienie, szczególnie przy lipieniach. I tak podaje się piękne reguły: kiedy zauważysz podnoszącą się rybę, lub małe oczko, spowodowane podnoszącą się rybą w wodzie, lub kiedy zauważysz błyskający złoty cień ryby, to zacinaj. Nic z tego! Gdyby to tak zawsze było widać, szczególnie gdzie rzeka toczy dziko i falująco swoją wodę, lub nawet wiruje w białej kipieli.

(…) Jeżeli nie muszę wkładać mojego żywego pstrąga do sadzyka przenośnego, to przebijam go kordelasem przy nasadzie głowy lub tuż przed płetwą ogonową poprzez kręgosłup. W ten sposób jest on natychmiast, bez jakiejkolwiek męczarni, uśmiercany. Niektórzy chwytają ryby także za pysk, wkładając im do otworu gębowego kciuka przyłożonego do podniebienia i załamują głowę do tyłu łamiąc tym samym jej kark. Także ten chwyt uśmierca natychmiast, lecz ryby wyglądają przy tym bardzo brzydko z rozwartymi paszczami i zwichniętymi głowami.

(…) Mam nadzieję przez podanie kilku recept kucharskich, że powiedziałem wszystko ponad wszelką zapłatę, na co mi przyznane tutaj miejsce pozwala.

Pstrąg na niebiesko
Ryba nie może od chwili złowienia jej, aż bezpośrednio przed gotowaniem, zetknąć się z wodą, nawet jeżeli przy wyjęciu z wody została nieco zabrudzona. Należy ją szybko wypatroszyć, wymyć (nie moczyć jak śledzia!), krótko i lekko zsinić gorącym octem i włożyć do gotującej wody dla szybkiego zagotowania. Dodać do tego dostatecznie dużo masła, soli, 1 krążek cebuli i najwyżej 3 ziarenka pieprzu na 1/2 do 3/4 funta ryby, i do całości porcji najwyżej 1/2 listka bobkowego, by to powiedzieć na początku. To dalsze jest złem koniecznym. Tylko przez bardzo krótki czas zostawić w wywarze dla nabrania smaku! Serwować na gorąco. Do każdego kęsa na widelec nałożyć kawałek surowego świeżego masła – żadnego masła rozpuszczonego, byłoby to grzechem przeciwko duchowi Brillat – Savarinsa! – słynnego gastronomika. Zezwala się na pokropienie małą ilością soku z cytryny.

Pstrąg szpikowany
Pstrąg, warunkowo lekko szpikowany, z małą ilością papryki i wymaganą solą w maśle, ewentualnie pieczony z małą ilością śmietany, lub, także wyśmienity, w smalcu – delicje! Jeżeli na świeżym powietrzu można rozpalić duże ognisko z polan drzewa i w ten sposób otrzymać sporo gorącego popiołu, to można pstrąga lekko posypanego solą i papryką zawinąć w arkusz papieru do pisania posmarowanego sporą ilością masła i całość dodatkowo zawinąć w kilka warstw mokrego grubego papieru pakunkowego, którego dla szlachetnego celu zaleca się zawsze mieć przy sobie w plecaku. Następnie należy tak zapakowanego pstrąga z pełną nadzieją zanurzyć w gorącym popiele i po około 10 minutach można go wyjąć, by na świeżym powietrzu spożyć coś, na co o takiej pyszności właśnie tylko wędkarz muchowy zasługuje! Nawet klenie smakują doskonale, szczególnie, kiedy się je napełni niedużą ilością siekanej cebuli.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments