Kto się dokładnie przyglądał fotografiom świeżo złowionych sandaczy, z pewnością zwrócił uwagę na ich niepokojąco fosforyzujące oczy. Ten właśnie wygląd oczu wskazuje, że jest to ryba mroku. W ich siatkówce znajdują się doskonale rozwinięte komórki receptorowe: pręciki i czopki.
Ale to jeszcze nie wszystko. Receptory wzrokowe sandacza są drażnione jakby podwójnie. Raz normalnie, przechodzącymi promieniami światła, i powtórnie – przez światło odbite od rozmieszczonych w nabłonku barwnikowym kryształków guaniny. Kryształki te, kosztem ostrości obrazu, zwiększają wrażliwość wzroku, umożliwiając sandaczowi widzenie niemal w zupełnej ciemności.
Oczywiście niejeden wędkarz złowił sandacza w pełnym słońcu, w południe. Czy był to potwierdzający regułę wyjątek, czy może należało jeszcze zwrócić uwagę na towarzyszące połowowi okoliczności: czystość wody i wysokość fali? Są zresztą także wędkarze, którzy nie uznają łowienia o świcie lub o zmierzchu. Jeśli złowili sandacza, uczynili to oczywiście w dzień. Wpływ światła na żerowanie tego gatunku jest ogromny.
Niemiecki przyrodnik Reinhard Wiese postanowił dokładnie zbadać, jak się zachowują sandacze przy różnym oświetleniu. Po kilkudniowej adaptacji do warunków w obszernym, 400-litrowym akwarium, rozpoczął doświadczenia z sześcioma młodymi sandaczami. Słońce zastąpiła 1000-watowa lampa fotograficzna.
Pierwsze doświadczenie miało imitować skwarny, słoneczny dzień. Lampę umieszczono nad środkiem akwarium w taki sposób, że jej promienie padały pod kątem prostym na wodę. Dwa sandacze natychmiast uciekły do kryjówek z korzeni drzew. Pozostałe już się tam nie zmieściły, więc przywarły mocno do dna i tylko po lekkim falowaniu płetwy ogonowej można było poznać, że jeszcze żyją.
W drugim doświadczeniu ostre światło zostało wyłączone, do akwarium docierało światło słabe i rozproszone. Panował w nim lekki półmrok. Po dwudziestu minutach od wyłączenia światła sandacze stały się aktywne. Zaczęły się przemieszczać po całym akwarium, penetrując wszystkie głębokości wody i wcale nie starając się przebywać przy dnie. Doświadczenie powtarzano kilka razy i wynik zawsze był taki sam.
W trzecim doświadczeniu połowę akwarium przysłonięto deską. Z części oświetlonej ryby od razu się wyniosły i schroniły w cień panujący pod deską. Po upływie kilku minut zaczęły się zachowywać tak, jak w drugim doświadczeniu. Ale swojego azylu nie opuszczały.
Czwarte doświadczenie naśladowało warunki panujące w wodzie o wschodzie lub zachodzie słońca. Lampa została umieszczona tak, że jej promienie padały na wodę pod kątem 30 stopni. Tylko nieznaczna część promieni przenikała do wody, większość odbijała się od jej powierzchni. Okazało się, że gdy słońce jest blisko horyzontu, dla sandaczy w wodzie zaczyna się mrok. Były tak samo aktywne, jak przy wyłączonej lampie.
Reinhard Wiese nie poprzestał na tych doświadczeniach. Obserwował jeszcze zachowanie sandaczy w zupełnym mroku. W czasie krótkich kontroli przy użyciu latarki zauważył, że nocą wszystkie sandacze przebywały bardzo blisko powierzchni wody. Jak więc wyjaśnić fakt, że wielu wędkarzy łowi je w nocy z dna?
Dostosujmy teraz nasze obserwacje z akwarium do warunków panujących w rzece lub jeziorze. Ustaliliśmy, że sandacz unika ostrego światła. Szuka przed nim kryjówki lub stara się schować w głębinach, gdzie zawsze panuje półmrok. Ale potrzebne jest mu jedzenie, a głębiny nie oferują mu go zbyt wiele. Co innego podpowierzchniowe warstwy wody, gdzie przebywają stada uklei lub przybrzeżne ławice drobnicy i różnych gatunków ryb. Reakcja na różny stopień oświetlenia daje odpowiedź, jaką strategię życiową obrał sobie ten ostrożny drapieżnik.
Na ilość światła w wodzie wpływa w głównym stopniu wysokość słońca nad horyzontem. Gdy jest ono nisko, większość promieni słonecznych padających na powierzchnię wody odbija się od niej i w głębi panuje półmrok. Gdy słońce stoi w zenicie, woda jest mocno prześwietlona. Ale efekty wywołane przez słońce są inne w wodach przejrzystych, a zupełnie inne w zanieczyszczonych lub pokrytych kożuchem glonów. Duża ilość zawiesin lub fitoplanktonu szybciej pochłania i rozprasza promienie słońca. W takich wodach łatwiej znaleźć sandaczowi tak lubianą ciemność. W wodzie czystej najlepsze dla żerowania oświetlenie występuje przed świtem lub o zmierzchu. Drapieżniki w poszukiwaniu pokarmu przenoszą się z głębin w płytsze wody strefy przybrzeżnej, w pobliże górek i w inne miejsca, gdzie gromadzi się dużo drobnicy.
W ciągu dnia intensywność światła wzrasta, sandacze powracają w głębsze miejsca i ich aktywność w poszukiwaniu pokarmu maleje. Nie oznacza to, że nie zaatakują przepływającej im koło pyska przynęty. Ale nie będą polować aktywnie. Doświadczenie uczy, że w warunkach, kiedy potencjalne ofiary też dobrze widzą (w dzień), polowanie nie ma sensu. Lepiej poczekać do zmierzchu i wykorzystać przewagę swego doskonałego wzroku.
Inaczej sprawa się przedstawia w wodach mało przejrzystych. Tu w nocy nawet dla sandaczy ilość światła może się okazać za mała. Co prawda wtedy także przebywają blisko brzegu, ale aktywnie nie żerują. Jakby czekały, aż warunki do polowania się poprawią. W wodach brudnych następuje to we wczesnych godzinach rannych i popołudniowych. Natomiast w samo południe ilość światła jest za duża. Sandacze przenoszą się głębiej, ale zdarza się, że zaatakują przynętę nawet w ciągu dnia. Duże zachmurzenie powoduje, że nawet w południe istnieją w wodzie dogodne warunki do żerowania. Możliwość polowania w dzień stwarza także wszystko, co rzuca cień: most, wykroty w brzegu, nawisy roślin, powalone w wodę drzewo itp.