W naszych wodach wszechobecne stały się japońce, które niedługo będą albo już się krzyżują z rodzimym karasiem, a to jest dla naszego zgubą.
Do niedawna krzyżowanie się karasi pospolitych z japońcami było niemożliwe, bo populacja japońców składała się wyłącznie z samic (rozmnażały się drogą gynogenezy). Jednak coraz częściej wśród japońców spotyka się płodne samce. Wykryto je w Czechach, na Węgrzech, na Ukrainie, w europejskiej części Rosji, a także w innych krajach.
W Czechach pierwsze samce zaobserwowano po roku 1990, a dziś w niektórych populacjach ich liczba dochodzi do 20%. W Estonii stosunek samców do samic wynosi 1:1. Rozmnażają się więc normalnie, a nie drogą gynogenezy.
Gynogeneza jest niezwykłym sposobem rozrodu, rodzajem płciowego pasożytnictwa. W czasie tarła samice japońców wykorzystują samce innych ryb karpiowatych, by te polewały swoim nasieniem ich ikrę. Nasienie to nie zapładnia ikry, tylko pobudza ją do rozwoju. Z ikry zaś wykluwają się wyłącznie samice, które mają te same geny co matka, są jej klonami. Gynogeneza przydaje się na początku opanowywania zbiorników przez ryby. Wystarczy bowiem kilka lub nawet tylko jedna samica, by w szybkim czasie rozmnożyć gatunek. Daje im większą szansę przetrwania, ale jak mówi nasza wiedza, na dłuższą metę bardziej się opłaca rozmnażanie normalne.
Pojawienie się u nas płodnych samców japońców może doprowadzić do tego, co się już stało w Wielkiej Brytanii. Tam wprowadzano do wód karasia srebrzystego (nasz japoniec jest jedną z form tego gatunku), który rozmnażał się tam normalnie. Zaczął się też krzyżować z tamtejszym karasiem pospolitym. W wyniku tego potworzyły się populacje mieszańców.
Japońce to gatunek bardzo ekspansywny, co czescy ichtiolodzy sprawdzili przy pomocy biotelemetrii na górnej Łabie. Badane ryby wędrowały głównie w dół rzeki. Maksymalny dystans wyniósł 85 km. Na ogół ryby kończyły wędrówkę po znalezieniu odpowiedniego siedliska, którym najczęściej była spokojna woda, na przykład odnoga lub starorzecze. W górę rzeki, pod prąd wędrówki japońców były sporadyczne, a ich dystans nie przekraczał 2 km. Widać więc jak ważną i bardzo niekorzystną rolę ma człowiek dla środowiska, bowiem zarybienia i hodowle sprzyjają rozprzestrzenianiu się tego gatunku.
Wyniki przeprowadzanych badań są dowodem, że gatunki obce należy wprowadzać z wielką rozwagą, jeżeli się nie chce szkodzić rodzimej przyrodzie. Angielscy badacze alarmują, że należy za wszelką cenę unikać wprowadzania azjatyckiego karasia i jego mieszańców do tych wód, w których żyją karasie pospolite. Jest to tym bardziej karygodne – można dodać – że japoniec wywiera negatywny wpływ także na inne ryby karpiowate, przede wszystkim na liny. Tymczasem zarybianie japońcem, szczególnie w wodach PZW, jest powszechne. Obyśmy się nie zorientowali zbyt późno, że z tego powodu wymrze nam kolejny rodzimy gatunek. I to na własne życzenie.
wbo