Nurkowie, którzy w Bałtyku badają wraki, skarżą się na to, że widoczność pod wodą bardzo szybko się zmienia. Jednego dnia woda może być przejrzysta, co oczywiście im sprzyja, a już nazajutrz w tym samym miejscu nawet silne światło lamp nie jest się w stanie przebić przez gęstą zawiesinę. Ma to i ten skutek, że zmienia się skuteczność dorszowych przynęt o różnych barwach.
Bałtyk jest morzem płytkim. Mieszają się w nim oceaniczne wody wpływające przez duńskie cieśniny i słabo zasolone wody miejscowe. Woda bardziej zasolona jest cięższa, więc zalega przy dnie. Woda mniej słona, a więc lżejsza, znajduje się wyżej. Przeważnie wody głębsze, oceaniczne, są bardziej przejrzyste, natomiast wody powierzchniowe i przybrzeżne bardziej mętne. Generalnie więc w Bałtyku im głębiej i dalej od brzegu, tym woda jest bardziej przejrzysta. Tę prostą zależność komplikują jednak ruchy wody i to one właśnie sprawiają nurkom opisane na wstępie niespodzianki. Dynamika wód bałtyckich jest bowiem ogromna.
Dla wędkarzy pewne znaczenie ma też fakt, że właściwości optyczne wody morskiej są nieco inne niż wód słodkich. W morzach światło przenika dużo głębiej niż w zbiornikach śródlądowych. Bywa, że nawet na głębokości 500 m morskie ryby wykorzystują docierające tam resztki światła, by się orientować w otoczeniu. Najgłębiej sięga światło niebieskie i zielone (nawiasem mówiąc, wzrok dorszy jest najbardziej czuły na światło z pogranicza tych barw). Płycej dociera światło pomarańczowe i czerwone, ale i tak znacznie głębiej niż w wodach słodkich, bo tam już przeważnie poniżej kilku metrów zanikają one prawie całkowicie.
Bałtyk oczywiście nie jest typowym morzem i także pod względem właściwości optycznych zajmuje pośrednie miejsce między morzami i wodami śródlądowymi. Dobrze ilustruje tę różnicę prymitywny, ale wciąż jeszcze stosowany sposób mierzenia przezroczystości wody za pomocą tzw. krążka Secchi’ego. Jest to krążek z białego metalu o średnicy 30 cm, który spuszcza się po linie w głąb wody. Obserwator notuje, na jakiej głębokości niknie on z oczu i tę odległość mnoży razy dwa. W Morzu Bałtyckim tak zmierzona przezroczystość wynosi kilkanaście metrów, a w większości naszych jezior nie przekracza kilku metrów. Ten pomiar nie mówi jednak o tym, jak głęboko ryby mogą się jeszcze posługiwać wzrokiem. Na pewno znacznie głębiej.
Ryba wtedy widzi jakiś przedmiot w toni wodnej, kiedy on się odróżnia od tła, w tym przypadku od otaczającej go wody. O tym z kolei, czy on się wyróżnia od tła (kontrastuje z nim), decyduje głównie jego jaskrawość, kolor i ewentualnie znajdujący się na powierzchni wzór. Można przyjąć, że w morzu najbardziej uniwersalne są przynęty zielone, niebieskie i białe, bo ryby widzą je z największych odległości. Ich skuteczność jednak szybko maleje wraz ze wzrostem zmętnienia wody. Dotyczy to zwłaszcza koloru niebieskiego i zielonego. Z kolei kolory czerwony i pomarańczowy są w morzu dosyć dobrze widoczne, i to nawet przy sporym zmętnieniu (dzięki dużemu kontrastowi z otoczeniem), ale tylko z bliska. Warto też pamiętać, że w głębokich łowiskach lepiej stosować przynęty fluorescencyjne, bo w ten sposób zwiększamy ich widoczność.
Podczas polowania na ryby i bezkręgowce dorsze posługują się głównie wzrokiem, który świetnie działa w bardzo szerokim zakresie intensywności światła. Przy dobrym oświetleniu dorsze dobrze widzą barwy, a najbardziej ostro to, co jest przed nimi, na wprost. Ich oczy są tak zbudowane, że łatwo dostrzegają wszystko, co się rusza. Najczęściej są to oczywiście ryby, ich ważny pokarm. Jest to cecha typowa dla drapieżników polujących na aktywną zdobycz.
W słabym oświetleniu dorsze też widzą, ale mniej ostro i nie odróżniają już barw. Mimo to ich zdolność widzenia jest wtedy znacznie lepsza niż u ludzi.
Waldemar Borys