środa, 24 kwietnia, 2024

KOŃSKI WŁOS

Włos koński jako materiał na przypony i linki wędkarskie jest w historii łowienia ryb szczególnym rekordzistą i można przyjąć z dużym prawdopodobieństwem, że zastosowanie go w budowie wędki zbiega się w czasie z udomowieniem konia. Stało się to w Azji około 5000 lat temu.

Z włosa końskiego robiono nie tylko przypony, ale także sznury. Zmieniały się rodzaje drewna stosowanego do budowy wędzisk, haczyki robiono kolejno z drewna, rogu, brązu i wreszcie ze stali, do powszechnego użytku weszły kołowrotki, a włos koński pozostawał niezastąpiony i przynajmniej do drugiej wojny światowej był artykułem ciągle jeszcze dostępnym nawet w firmach o najwyższym prestiżu, jak Hardy czy Farlow.

Najstarszy znany, szczegółowy opis przystosowania włosia końskiego do potrzeb wędkarskich zawiera “Traktat o łowieniu wędką” wydany w roku 1496.

Właściwym materiałem wyjściowym były włosy z ogona białego konia. Wstępną czynnością zalecaną w Traktacie jest barwienie. Szczegółowe instrukcje pozwalały na uzyskanie w warunkach domowych: dwu odcieni zieleni, żółci i brązu, a także koloru rudego (czerwonobrązowego) i brunatnego. Zabarwienie przyponu zostało przypisane do rodzaju wody i pory roku. Zielony należało stosować w wodach czystych od kwietnia do września. Żółty też w czystych wodach od września do listopada. Czerwonobrązowy od grudnia do kwietnia. Brązowy w wodach o zabarwieniu ciemnym, zarówno w wolno płynących rzekach, jak i wodach stojących. Brunatny w wodach bagnistych.

Włos nawet najlepszy, czyli z młodego i dobrze utrzymanego konia, miał niewielką wytrzymałość. Dlatego Traktat zaleca, by najpierw odciąć cieńszy i przez to słabszy koniec włosa równy lub nieco większy od szerokości dłoni, a następnie – zależnie od wielkości i waleczności łowionego gatunku ryb – stosować przypon złożony z kilku, a nawet kilkunastu włosów. Dla nadania wielowłosowemu przyponowi odporności na gwałtowne szarpnięcia, posługiwano się techniką znaną w powroźnictwie: włosy skręcano. Dzięki temu przypon zyskiwał, między innymi, niewielką, lecz korzystną rozciągliwość.

Do zwijania włosów potrzebne były odpowiednie przyrządy. Traktat zawiera rysunek takiego urządzenia (rys. 1). Małą czytelność rysunku uzupełniał opis. Lewa strona przyrządu, wykonana z drewna miała nacięte szczeliny, w które wprowadzano końce włosów. Przez prawą część zaopatrzoną w oczko przeprowadzano całą wiązkę zakończoną węzłem. Koniec z węzłem skręcało się w palcach. Po uzyskaniu odpowiedniego skręcenia przypon trzeba było naciągnąć, aby zapobiec rozwijaniu się splotu. Z czasem przyrządy do zwijania przyponów udoskonalono, jak to widać na rycinach z XVIII (rys. 2) i XIX wieku (rys. 3).

Stosując tę samą technikę można było wykonać nie tylko przypon, ale cały sznur, wiążąc ze sobą odpowiednią liczbę odcinków i odpowiednio zwiększając liczbę włosów w splocie.

Niska wytrzymałość przyponów, nawet splecionych z kilku włosów, wpłynęła na budowę wędzisk. Zmuszała do poszukiwania konstrukcji i materiałów zapewniających dużą elastyczność, zwłaszcza części szczytowej. Wydaje się, że właśnie to spowodowało zainteresowanie rzemieślników robiących wędziska takim materiałem jak bambus oraz technikami jego klejenia, zastosowaną najwcześniej właśnie do budowy szczytówek.

Na przełomie XVIII i XIX wieku konkurencją dla włosia końskiego stała się linka jedwabnikowa. Wyciągano ją ze specjalnie spreparowanych larw jedwabnika zanim przystąpiły one do tworzenia kokonu. Takie jednolite (niesplecione) linki miały znaczną wytrzymałość, bo około 7 kg, ale także wadę. Wysuszone nie były odporne na gięcie i załamania. Powodowało to, że przed wykonaniem węzła należało linkę jedwabnikową namoczyć. Z tego powodu nie nadawała się ona na sznury, lecz wyłącznie na przypony. Do produkcji sznurów stosowano jedwabną nić lub plecionkę.
W XIX wieku próbowano przy produkcji sznurów łączyć jedwab z włosem końskim. Nie przyjęło się to jednak ze względu na znacznie różniącą się rozciągliwość nici jedwabnych i końskiego włosia.

Ostateczną przyczyną zniknięcia z rynku włosia końskiego było wprowadzenie żyłki poliamidowej.
Jerzy Komar

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments