piątek, 29 marca, 2024

WOBLERY MIĘKKIE

Z uwagą śledzę wszelkie nowości w dziedzi nie wędkarskiego sprzętu. Najwięcej pojawia ich się na początku każdego roku i zazwyczaj wsparte są akcją promocyjną, głównie w postaci reklam. Uzyskane tą drogą informacje staram się weryfikowć, sięgając do polskich i zagranicznych czasopism oraz wędkarskich katalogów. Jako entuzjasta wędkarstwa spiningowego – także zbieracz wszystkiego, co się z tym wiąże – każdą nowość sprawdzam na łowisku pod kątem jej rzeczywistej przydatności.

W majowym numerze “Wędkarza Polskiego” jako nowość przedstawiono wobler firmy Storm nazwany SOFT SHAD (miękka ryba). Grzebiąc w swoich zbiorach znalazłem kilka przynęt o podobnych rozwiązaniach konstrukcyjnych. Jedną z pierwszych na świecie był wobler POWER CRANK Berkleya. Prezentowano go w 1995 roku w katalogu Cabelasa. Obok niego znajdował się tam bezsterowy wobler tej samej firmy o nazwie POWER RATTLE. Woblery te mają korpusy z tworzywa oraz wymienne ogonki z silikonu nasączonego substancjami zapachowymi. W korpusach umieszczone są stalowe kulki jako grzechotki.

Woblery Power Crank wykonywano w pięciu wariantach kolorystycznych, ale tylko w jednym rozmiarze (ważyły 14 g), za to z trzema różnej wielkości sterami. Wielkość steru decydowała o głębokości, na jaką przynęta schodziła (shallow, medium, deep) oraz o typie pracy. Woblery w wersji deep (ang. głęboko) miały bardzo żywą pracę i szybko schodziły na głębokość do czterech metrów. W tej serii były najlepsze. Przy wolnym prowadzeniu pozwalały dokładnie penetrować głębokie spady przy trzcinach.

Od kilku lat katalogi pełne są rozmaitych przynęt będących połączeniem woblera z twisterem lub ripperem. Ich produkcję umożliwiły nowoczesne technologie. Są to woblery, które mają twarde korpusy oblane tworzywem uformowanym w taki sposób, że bardzo wiernie imitują prawdziwe rybki. Najwięcej takich przynęt pokazują katalogi amerykańskie. Wybór ich jest ogromny, bo łowi się nimi zarówno kilkunastocentymetrowe krappie, jak i ogromne musky. Wszystkie dzisiejsze przynęty mają jednak swoich prekursorów. Są nimi produkty francuskiej firmy Pezon et Michel prezentowane w firmowym katalogu z 1960 roku. Francuskie woblery nazywają się Plucky i Flopy, a ich korpusy były wykonane z gumy.

Nowe przynęty stanowią ciekawą alternatywę dla przynęt klasycznych. Sięgam po nie zawsze wtedy, gdy brania zanikają albo gdy łowię podczas skrajnie niekorzystnej pogody.

Andrzej Radaszkiewicz

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments