W powiecie międzychodzkim, najdalej na zachód wysuniętej części województwa wielkopolskiego, znajduje się ponad 40 jezior. Niektóre z nich są dla wędkarzy bardzo interesujące. Zajrzeliśmy nad położone blisko siebie Winną Górę i Tuczno.
Winna Góra (zwana też Jeziorem Muchocińskim) leży 6 kilometrów na północny zachód od Międzychodu. Z tego 11-tysięcznego miasteczka trzeba się skierować na wieś Muchocin, przed nią wjechać w las i pokonać kilka kilometrów wyboistej i na dodatek nieoznakowanej drogi. Do jeziora można też dotrzeć od strony wsi Strychy. Nad Winną Górą jest pole biwakowe należące do Nadleśnictwa w Międzychodzie. Tam trzeba się wcześniej zarejestrować.
Winna Góra ma 58 hektarów, a jej największa głębokość wynosi 31 metrów. Brzegi są strome i niełatwo się do nich dostać. Bardzo trudno zwodować tutaj łódź. Co kilkanaście metrów leży w wodzie zwalone drzewo. Nadających się do łowienia pomostów jest mało, dużo zaś takich, które ze starości już się rozpadają. Te dobre mają swoich stałych bywalców. Na środku jeziora jest wyspa. Pokrywa ją gęsta roślinność.
Z białych ryb w Winnej Górze najwięcej jest płoci. Dobry okres ich połowu zaczyna się w maju i trwa aż do późnej jesieni. Sypka karma wabi głównie drobnicę, dlatego wśród miejscowych wędkarzy za najlepszą przynętę i zanętę uchodzi gotowany łubin. Często stosowana jest także gotowana kukurydza. Są to przynęty selektywne, skutecznie eliminujące drobnicę. Na łubin (muszą to być jego słodkie odmiany) brań jest mało, ale za to łowi się tylko duże sztuki, ważące do kilograma. Najlepszą metodą jest zestaw ze spławikiem. Przynęta musi leżeć na gruncie. Głębokość wody w łowisku powinna wynosić 6 – 7 metrów. Brzegi opadają tu gwałtownie, więc zarzucać nie trzeba daleko.
W tych samych miejscach łowi się także leszcze, ale oba te gatunki nigdy nie biorą równocześnie. Zawsze albo płocie, albo leszcze. Kiedy podejdzie stado leszczy, to na haczyk warto założyć dwa ziarna gotowanego łubinu, bo jest wtedy szansa na złowienie dużej ryby. A trafiają się sztuki ważące do 3 – 4 kilogramów. Białe ryby najlepiej biorą rano do godz. 10, między 14 a 16 i po zachodzie słońca.
W Winnej Górze jest dużo wzdręg. Najlepiej łowić je w czerwcu, bo po tarle intensywnie żerują. Zdarzają się nawet sztuki kilogramowe. Dobrze się je łowi ze spławikiem, na kukurydzę z puszki. Najczęściej przebywają między dnem a połową głębokości łowiska, ale w upalne letnie dni biorą również spod powierzchni. Wzdręgi można łowić także na spining. Najlepszą przynętą są małe paprochy Relaxa i obgryzione twisterki, z których został sam ogonek. Gumkę trzeba tak oskubać i tak dobrać jej wielkość, żeby tonęła pod ciężarem samego haczyka, bo wtedy brań jest dużo więcej. Dlatego łowię na streamerowe haczyki Mustada, które są wykonane z grubszego drutu i przez to nieco cięższe. Zaciskam na nich śruciny.
Rzadko kto próbuje w Winnej Górze łowić liny, a jest ich tutaj sporo. Wędkarze, którzy się na to zdecydują, potrafią złowić w sezonie kilkadziesiąt sztuk. Jezioro jest zarybiane linami w sposób naturalny, poprzez rów odchodzący ze stawu Gertruda. Dobrym ich łowiskiem jest płytka zatoka przy ujściu strugi. Najlepsze są przynęty zwierzęce: małe rosówki lub pęczki kompostowych czerwonych robaków.
Szczupaków w Winnej Górze jest sporo, ale są niezbyt duże, najczęściej nie przekraczają 60 cm. Widziałem co prawda sztuki metrowe, ale były łowione spod lodu na żywca, na kłusownicze klocki. Najlepsze wyniki miałem na średnie predatory Mannsa w kolorze zielonej perły i motor-oil. Gdy łowiłem dużymi, 12-centymetrowymi ripperami w kolorze perły, brania miałem dopiero w wodzie o głębokości 6 – 7 metrów. Dobrym łowiskiem szczupaków, szczególnie na wiosnę, jest płytka zatoka w końcu jeziora, właśnie tam, gdzie ze stawu spływa narybek lina. Później, pod koniec wiosny i na początku lata, szczupaki przyciąga tutaj trąca się w zatoce ukleja. Dobrym łowiskiem jest również przesmyk między wyspą a trzcinowym cypelkiem. Przez cały sezon, jak zresztą wszędzie, łowi się je w pobliżu zwalonych do wody drzew.
Węgorzy jest bardzo mało. Na 150 postawionych przez rybaka pup trafiają się 2 – 3 sztuki. Dużo za to jest okoni. Ale niełatwo się je łowi, bo najczęściej biorą bardzo delikatnie. Bez wklejanki i cienkiej żyłki można liczyć tylko na pojedyncze sztuki. Spośród przynęt spiningowych najskuteczniejsze są małe predatorki Mannsa. Woda jest dosyć przejrzysta, więc najlepsze są stonowane kolory: zielona perła, zieleń z brokatem, brąz i motor-oil. Okonie najłatwiej znaleźć przy leżących w wodzie drzewach, a także wokół wyspy, o czym niestety wiedzą także rybacy i stawiają tam sieci. Winnogórskie okonie najlepiej biorą z opadu, ale przynęta nie może dojść do dna, bo zaraz zaczepia się o zielsko.
Często okonie stoją także w toni. Głębokość, na której akurat przebywają, sprawdzam kontrolując opad przynęty na napiętej żyłce. Trzymam wówczas wędzisko wysoko. Taką metodą łowię okonie nawet w wodzie o głębokości 10 – 12 metrów. Ale i wtedy trzeba stosować główki o wadze 4 – 5 gramów. Największe sztuki biorą przed zmrokiem. Duże okonie polują na ukleje, sielawy i prawdopodobnie małe sieje, przebywają więc w ich pobliżu. Słyszałem o sztukach dwukilowych łowionych jesienią na spining w toni, jednak najwięcej dużych okoni wyciąga się spod lodu. Rewelacyjną przynętą jest wówczas tzw. gwoździk, czyli przynęta przypominająca pilkerka.
Bliźniaczo podobne do Winnej Góry jest jezioro Tuczno o powierzchni 50 ha, leżące na tym samym cieku. Wzdłuż mniej urozmaiconego brzegu jest wąski pas trzcin, sporo przewróconych drzew i mnóstwo zniszczonych pomostów. W Tucznie nie ma siei, ale jest sielawa. Żyje tu więcej wzdręg i szczupaków, a mniej okoni, ale i tak jest to dobre ich łowisko. Ładne okonie łowię na przykład w pobliżu wypływu strugi. Zwyczaje ryb w obu jeziorach są zbliżone, wędkarze łowią więc je podobnie. W Tucznie są dwa głęboczki (jeden z nich ma 41 m). Latem kryje się w nich sielawa. Można spróbować łowić tam sielawowce, bo czasem widać je na echosondzie poniżej ławic sielawy.
Krzysztof Mrówka
Międzychód