piątek, 26 kwietnia, 2024

PRZYKOSY

W przykosach gromadzi się ogromna ilość ryb. Mają tam bowiem dogodne warunki do życia i niezbyt szybko płynącą wodę, która ciągle nanosi pokarm.

Przykosy powstają z nanoszonego piasku w miejscach, gdzie impet płynącej wody słabnie. Mogą mieć od kilku do kilkuset metrów. Są doskonałym siedliskiem dla ryb, szczególnie drapieżnych. W każdej rzece przykosy wyglądają inaczej. Na przykład w uregulowanej Odrze nie ma ich wcale. Kamienne główki wchodzą tam daleko w nurt, więc iły i piaski odsypują się między nimi, w tzw. basenach. Inaczej jest w Wiśle. Wprawdzie w wielu miejscach ma ona główki i kamienne opaski brzegowe, ale jest na tyle szeroka, że przykosy lub piaszczyste wymiały mogą powstawać pośrodku. Miejscowi wędkarze dobrze je znają i choć to ryzykowne, niekiedy płyną na środek rzeki, by stamtąd na spining łowić sumy.

Każda przykosa jest inna, ale ma elementy wspólne dla wszystkich. Za jej szczytem jest prawie pionowa ściana kończąca się głębią, przy wklęsłym brzegu biegnie rynna prowadząca główny nurt rzeki, a przy wypukłym rów z bardzo szybko płynącą wodą. Przy średnich i wysokich stanach rzeki szczyt przykosy znajduje się pod wodą, przy niskich wystaje nad jej powierzchnię. Warto wtedy odbyć wędrówkę wzdłuż brzegów i poobserwować rzekę. Zobaczymy rzeczy, o których dotąd nie mieliśmy pojęcia, bo wszystko przykrywała woda. Może się np. okazać, że nawet na rozległych połaciach piaszczystego dna leżą kamienie, pnie zatopionych drzew lub wypiętrzają się opłukane z piasku ilaste muldy. Wszystko to warto sobie zapamiętać, a nawet naszkicować na kartce papieru. Kiedy woda znów się podniesie, my już będziemy wiedzieć, gdzie się mogą chować ryby.

Najciekawsza jest oczywiście głębia za szczytem przykosy. W dużych rzekach dla wędkarza łowiącego z brzegu jest ona nieosiągalna. W mniejszych, takich jak Warta, Bug albo Wieprz, można ją obławiać bez większego kłopotu, rzuty nie muszą nawet być bardzo dalekie. Mało doświadczonego wędkarza dotkną raczej inne kłopoty. Będzie próbował dotrzeć z przynętą w najgłębsze doły i wtedy się okaże, że to wcale nie takie łatwe. Co więcej, do pokonania będzie miał nie tylko głębokość, ale również napierający na żyłkę bardzo silny prąd powierzchniowy, spychający przynętę z drogi do jej właściwego celu. Nawet przy bardzo niskim stanie wody trudno jest ciężkim jigiem popukać w dno.

Nie ma takiego stanowiska, o którym można by powiedzieć, że jest najlepsze do obławiania przykosy. Każda bowiem, choć powstaje w podobnych miejscach, ma inną budowę i inne ją obmywają prądy. Wspólną cechą jest przede wszystkim owa głębina za szczytem, w której się gromadzą ryby. Dobra rada dla spiningisty brzmi tak: obławiać okolice dna dosyć ciężkim jigiem z plastikowym wabikiem, po każdym rzucie odliczać. To pozwala się zorientować, gdzie są najgłębsze doły i wyrastające między nimi rafy.

Niskie stany wody odsłaniają wiele ciekawych łowisk. Ale rzeki mają też takie rewiry, których nigdy nie pokażą. Można je jednak namacać spokojnym obławianiem. Powiedzonko starych wędkarzy: “Rzeki nie lubią biegaczy” jest o tyle słuszne, że czasami lepiej dokładnie poznać kilka meandrów niż “po łebkach” całą rzekę.
Na przykosach ryby przeważnie biorą przy dnie, ale czasami, kiedy się trafi na ich dobre żerowanie, najlepszą przynętą są woblery. Z głębiny skaczą do nich szczupaki i sandacze, bo im się wydaje, że to pląsające w toni klenie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments