czwartek, 28 marca, 2024

ZŁOTA GÓRKA

W jeziorze Sasek Wielki (Pojezierze Olsztyńskie), na wysokości wsi Linowo, znajduje się kamieniste wzniesienie, które miejscowi wędkarze nazywają Złotą Górką. To piękne łowisko, cenione szczególnie zimą, kiedy gromadzą się tutaj duże stada drobnicy i okoni. Rybacy go nie przeczesują, bo rwą w nim sieci.

Szczyt górki przykrywa 5-metrowa warstwa wody, wokół są ostre spady i głębie. Wyjątkiem jest stok schodzący do pobliskiego brzegu; maksymalna głębokość wynosi tam około 8 metrów. Na samej górce okonie pokazują się rzadko, podobnie jak w głębinach poniżej 12 metrów. Przebywają na stokach o głębokości 8 – 12 metrów. Najwięcej jest ich od strony cypla na zachodnim brzegu. To właśnie stamtąd na pierwszym i ostatnim lodzie, ale czasem także w środku zimy, rozpoczynają grupowe polowania na rybki. Zdarzają się dni, a właściwie ranki i wieczory, kiedy głodne okonie biorą na wszystko, co im się wrzuci do wody. Bywało, że na lodzie siedziało dwudziestu wędkarzy i wszyscy ciągnęli garbusa za garbusem. Ale to odległe już czasy.

  • Na Złotej Górce okonie pożerają wyłącznie rybki – mówi Tomasz Nysztal, nasz mistrz podlodowy, który zimą często tu wędkuje. – Zrozumiałe więc, że najlepszą przynętą jest tu błystka podlodowa. Na tyle ciężka, by szybko opadła na kilkanaście metrów, i w takim rozmiarze, by się nią zainteresowały duże okonie. Garbusy ścigające drobnicę zupełnie ignorują mormyszki, te przynęty są po prostu za małe. Poszukiwanie okoni zwykle rozpoczynam od głębokości 12 metrów. Wrzucam tam 7-centymetrową oblankę zrobioną z mosiężnego pręta. Jeżeli ich nie znajduję, wiercę przeręble w górę stoku do głębokości 8 metrów. W tych płytszych miejscach też zakładam oblankę, ołowianą, trochę mniejszą.

Nysztal najpierw opuszcza przynętę na dno, potem unosi o 5 cm i dopiero wtedy podszarpuje ją szczytówką na wysokość metra. Potem natychmiast powraca do pozycji wyjściowej i na kilka sekund wędkę przytrzymuje. W tym czasie błystka opada i nieruchomieje. Jeżeli po kilku uniesieniach brań nie ma, podciąga przynętę kilkanaście centymetrów wyżej. Kiedy okonie żerują dobrze i są agresywne, umieszcza błystkę dwa metry nad dnem i łowi z opadu; wolno ją opuszcza bez jakiegokolwiek podszarpywania lub kiwania. Mówi, że to bardzo proste. Wędkę unosi nad sobą i powoli opuszcza w takim tempie, żeby się przynęta poruszała trochę wolniej niż przy opadaniu swobodnym. Przy tym sposobie łowienia nieodzowny jest kiwak, bo choć żyłka jest cały czas naprężona, to na wędce branie trudno wyczuć. Kiwak dobrze je pokazuje: nieznacznie się ugina albo luzuje. Nysztal używa kiwaków zrobionych ze sprężyny zimmeringu (pierścień Zimmera służy do uszczelniania wałów napędowych lub jest częścią zegarka).

  • Sądzę, że podszarpywaną przynętę okonie chwytają już wtedy, gdy ona swobodnie opada – mówi Nysztal. – Tylko że my tych brań nie dostrzegamy i o tym, że na końcu wędki wisi okoń, dowiadujemy się dopiero przy poderwaniu przynęty. O ile zdołał się sam zaczepić. Kiwak pozwala zaobserwować już tę najwcześniejszą fazę brania. Wydaje się ono bardzo delikatne, w rzeczywistości atak musi być mocny i zdecydowany, bo zwykle ryba ma błystkę głęboko w pysku.

Bywa, że na Złotej Górce okoni nie ma, wówczas Tomasz przenosi się na ostre spady przy brzegu. Łowi zdecydowanie płycej, bo na głębokości 2 – 4 metrów. Używa zupełnie innych błystek, zrobionych z cienkiej blachy mosiężnej i wypełnionych warstwą ołowiu. Mają od 3 do 4 centymetrów długości, są wąskie i lekkie, uzbrojone w kotwiczki zawieszone na 2-, 3-centymetrowym drucie. Dlaczego drut jest aż tak długi? Tomasz mówi, że takie błystki robią Szwedzi, a on to podpatrzył. Wydłużył nawet drucianą zawieszkę, żeby ruchy kotwiczki były jeszcze swobodniejsze.

Trzonek kotwicy okręca nitką i maluje farbą najpierw białą (podkład), a potem czerwoną. Dzięki temu przynęta silniej okonia wabi, a w dodatku wskazuje mu cel ataku. Nysztal przestrzega, by na kotwicy nie umieszczać dużej czerwonej kulki. – Kiedyś tego próbował, ale okonie brały rzadko. Być może dlatego, że ma regularne kształty. Gra lekkimi błystkami polega na tym, by delikatne poderwania na wysokość 20 cm przeplatać kilkusekundowymi pauzami. Okonie biorą zwykle w momencie, kiedy błystka nieruchomieje. Objawiają się jako drgnięcie kiwaka lub jego podbicie.

Wiesław Branowski

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments