Czatując nocą na węgorze łowimy przy okazji także inne gatunki ryb, jak jazgarze, okonie, sandacze, karpie, liny, miętusy. Również leszcze, które często stają się naszym utrapieniem.
Spotkałem kiedyś doświadczonego spiningistę, który opowiadał mi, jaki to przebiegły potrafi być szczupak: „Holowałem pięciokilowca, który na mój widok zamknął oczy i udawał, że nie żyje”. W ten sposób szczupak osłabił jego czujność i oczywiście uciekł! Spotkałem także wędkarza, który twierdził, że ryby śpią z otwartymi oczami (ten przynajmniej wiedział, że one nie mają powiek). Obaj byli święcie przekonani, że ryby – podobnie jak ludzie – śpią. Ilu wędkarzy tak myśli? Na pewno wielu.
W popularnych podręcznikach wędkarskich, a także w magazynach wędkarskich z różnych względów tego tematu się nie podejmuje. Autor podręcznika nie zawsze czerpie z własnej wiedzy i doświadczenia, których często mu nie starcza, magazynom zaś chodzi głównie o to, by doradzić, w jaki sposób „wykosić” z wody najwięcej ryb. Zresztą takich tematów domagają się sami wędkarze, często oburzając się na zbyt „naukowe” artykuły. Zaś praktyczna strona zagadnienia wygląda tak: wędkarze polujący nocą na węgorze często brodzą w płytkiej wodzie z latarką w ręku i dostrzegają chowającą się w kryjówkach rybią młodzież oraz kilkutygodniowy narybek stojący tysiącami sztuk na styku wody i piasku, gdzie nie dotrze żaden nieco większy drapieżnik. Te młode ryby maskujące się na płyciznach są niemrawe i cechuje je spóźniona reakcja na bodźce zewnętrzne: dają się łatwo podejść, a nawet dotknąć. Zatem nie można się dziwić, że w opinii wielu wędkarzy one po prostu śpią!
Czatując nocą na węgorze łowimy przy okazji także inne gatunki ryb, jak jazgarze, okonie, sandacze, karpie, liny, miętusy. Również leszcze, które często stają się naszym utrapieniem. Już na tym przykładzie można kwestionować ten dziwny podział na ryby żerujące w dzień i żerujące w nocy! Nadchodzi jednak taki moment, kiedy w wodzie następuje zastój, jakaś dziwna cisza: nagle wszystkie ryby przestają żerować. Nawet węgorz. I to jest najbardziej zaskakujące. Bo przecież ten specjalista od skrytych podejść mógłby zbierać „śpiące ryby” jak ulęgałki! Nietrudno się domyślać, że w wodzie zachodzi jakieś zjawisko, które wszystkie ryby wytrąca z normalnego rytmu życia.
Jestem tylko amatorem, lecz staram się rozumować logicznie i głęboko wierzę w to, co wielokrotnie przemyślę. Nawet wtedy, kiedy „wędkarskie autorytety” na ten temat piszą inaczej i z wyjątkową pewnością siebie. Otóż moim skromnym zdaniem przez część nocy ryby znajdują się w stanie letargu, zaś czynnikami odgrywającymi w tym stanie niepoślednią, a może zasadniczą rolę, są: zachodzące w zbiorniku procesy dysymilacji (rozkład związków organicznych) oraz kończący ten stan proces fotosyntezy. W praktyce oznacza to, że z chwilą nagromadzenia się w wodzie dużej ilości dwutlenku węgla ryby popadają w stan odrętwienia, a wracają do formy wraz z pojawieniem się w wodzie pierwszych promieni światła. Jeśli ten domysł jest trafny, to może oznaczać, że wszystkie ryby żerują przez całą dobę (oczywiście w określonych cyklach) z wyłączeniem okresu nocnego letargu, którego długość zależy od długości nocy. Zatem podział ryb na dzienne i nocne nie ma uzasadnienia.
Jeśli zaś letarg jest stanem, w którym ryby nie tylko nie regenerują organizmu, ale tracą kondycję, to muszą go regenerować w czasie odpoczynków, a te następują między okresami żerowania, kiedy to trawią zjedzony pokarm. Trawienie pełnej zawartości żołądka może trwać nawet kilka dni.
Za żerowaniem ryb w ciągu całej doby przemawia fakt, że ośrodek łaknienia przekazuje sygnał do mózgu w ciągu całej doby, a nie tylko za dnia. Zaś wyostrzone wszystkie zmysły pozwalają im równie skutecznie żerować w dzień, jak i w nocy.Andrzej Remlein