Nie od dzisiaj wiemy, że kolor przynęty ma duży wpływ na skuteczność połowu.
W naszej wędkarskiej prasie, o dziwo w zagranicznej bardzo mało, bądź w ogóle, wiele się pisze o wpływie koloru przynęt na ilość brań. Podawane są przykłady, jak to zmiana koloru przynęty zapewniła sukces wędkarzowi, który poprzednio miał wyniki bardzo mizerne. Jak czytamy w tych artykułach, niekiedy kiepskiej przynęcie wystarczyło dodać jakiś kolorowy drobiazg, by natychmiast stała się niezwykle łowna.
Każdy z nas na nieznanym łowisku na pewno usłyszał kiedyś radę udzieloną mu przez życzliwego tubylca: “Przestań łowić tą gumą, bo nic nie złowisz”. Honor nie pozwalał nam natychmiast z tej rady skorzystać. Skutek był taki, że myśmy nadal byli bez brań, a on wyciągał rybę niemal po każdym rzucie. Zaczęliśmy łowić dopiero wtedy, gdyśmy schowali ambicję do kieszeni i założyli na wędkę taką samą przynętę, jakiej używał tubylec.
Kolor przynęty spiningowej ma bardzo duży wpływ na ilość brań, a ten wędkarz, który od dłuższego czasu zwraca na tę zależność uwagę, pewnie zauważył też, że skuteczny kolor zmienia się wraz z położeniem słońca. Kiedy jest w zenicie, ryby chętniej uderzają w przynęty jaśniejsze, a wczesnym rankiem w przynęty tego samego koloru, ale nieco ciemniejsze.
Nie możemy jednak wszystkiego ograniczyć do koloru przynęty, równie ważne są atraktory.
W różnych akwenach ryby drapieżne rozmaicie reagują na smaki i zapachy. Stosowanie ich na ślepo może wprawdzie przynieść przypadkowy sukces, częściej jednak kończy się porażką. Pierwszy raz można ich użyć, kiedy brania są dobre. Jakiś atraktor na przynętę, kilka rzutów – to powinno wystarczyć, by się przekonać, jak on działa i czy w ogóle działa. Zapachów nie można mieszać, więc nie należy nakładać nowego zapachu na stary, trzeba zmienić przynętę.
Szczególną pozycję zajmuje zapach acetonu i benzyny. Acetonem śmierdzą niektóre miękkie przynęty (tak już zostały wyprodukowane), co wielu spiningistów do nich zraża. Rzadka, ale tężejąca na haczyku pasta Mystic śmierdzi acetonem tak mocno, że jej woń wyczuwa się z bardzo daleka. Mystic rewelacyjnie pobudza do brania ukleje, płocie i okonie. W lecie odrobina na haczyk, w zimie na kotwiczkę podlodowej błystki.
Niewielka ilość benzyny wgnieciona w ciasto jest świetnym atraktorem dla japońców i sumików karłowatych, a tran dla okoni. Z tego powodu bywa czasem dla spiningisty utrapieniem, bo do tranowej przynęty najszybciej podpływają małe okonie, duże za nimi nie nadążają. Kto już poznał zalety naturalnego tranu, a teraz wypływa na dorsze, to wątróbek za burtę nie wyrzuca. Wkłada je do słoika, pasteryzuje, będą do zjedzenia, a zebrany nad nimi tran posłuży jako doskonały atraktor.
Poza kolorem i atraktorem również inne dodatki czynią przynętę bardziej łowną.
- Widziałem okonie, były niemałe, czułem jak pukają w gumki, ale żadnego nie mogłem zaciąć – relacjonował kilkanaście lat temu Aleksander Krówka z Bogatyni. – Znalazłem gumkę, był to twister pleksi ze srebrnym brokatem, na którą złowiłem dwa okonie. Kiedy znów zaczęły tylko odprowadzać moją przynętę, wpadłem na pomysł. Z koszuli wyprułem dwie czerwone nitki i za pomocą kawałka drutu przecisnąłem je przez korpus twistera. Wyglądały jak skrzela. Od tej chwili już nie miałem ślepych brań.
Wiele lat później ukazały się na rynku gumy zlepione z kilku warstw plastiku w różnych kolorach imitujące woreczek żółtkowy, skrzela lub zakrwawioną głowę. Od kilku lat popularnością cieszą się gumy, którym w korpusy wtopiono folię holograficzną. Sami wzbogacamy miękkie przynęty dodatkami w postaci kolorowej włóczki lub pasemek włókna crystal glow. Praktyka uczy, że to działa!
Jednym z najlepszych dodatków do wszelkich przynęt spiningowych są rybie oczy. Pierwsi zaczęli je zakładać na kotwiczki wędkarze łowiący pod lodem, kiedy brania były bardzo słabe. Naturalne oczy, pozyskane ze złowionej ryby, źle trzymają się haczyka. Kiedy ryby biorą słabo, to nie atakują całej przynęty. Pukają w jakiś jej fragment lub go wysysają, jeżeli jest to coś organicznego. Dlatego naturalne oczy nabite na haczyk szybko się traci, a nowych nie ma skąd zdobyć, bo przecież ryby słabo biorą.
Zalety przynęt z oczami zauważyli również inni wędkarze, nie tylko podlodowi. Imitacjami rybich oczu zaczęli dekorować woblery, blachy wahadłowe, a ostatnio nawet przynęty miękkie. Sztuczne oczy można kupić niemal w każdym sklepie wędkarskim, a także w internecie. Nakleja się je na przynętę. Żeby trzymały się trwale, należy je kilka razy pociągnąć bezbarwnym lakierem. W zasadzie sztuczne oczy powinno się naklejać na płaskie powierzchnie. Wymyślono jednak sposób, który pozwala je umieścić także na kotwiczkach błystek. Polega on na tym, że sztuczne oczy (jedno albo parę) zalewa się silikonem. Silikon dobrego gatunku jest bardziej elastyczny, dlatego oblane nim sztuczne oczy dłużej trzymają się haczyka.
Jeżeli ktoś ma trudności z kupieniem sztucznych oczu, wystarczy, że papierowy krążek, czarny lub czerwony, imitujący źrenicę, zaleje silikonem.