sobota, 27 kwietnia, 2024
Strona głównaŁowiskoNAREW W TYKOCINIE

NAREW W TYKOCINIE

Narew pod Tykocinem po wielu latach odżyła. Najlepiej widzą to i doceniają tutejsi mieszkańcy. Ale i przybysze to sobie chwalą.

Tadeusz Mocarski z Tykocina: Moja zagroda patrzy na rzekę i byłoby dziwne, gdybym nie łowił ryb. Dokładnie pamiętam lata pięćdziesiąte. Pracowało tu wtedy kilka brygad rybackich, mimo to w rzece ryb było dużo. Starczało i dla rybaków, i dla wędkarzy. Jako chłopiec chodziłem oglądać ogromne sumy, które przywozili rybacy. Dobre czasy skończyły się w latach siedemdziesiątych. Białystok, który nie miał wtedy oczyszczalni ścieków, spuszczał do Narwi takie ich ilości, że w domu nie można było wysiedzieć. Ale od kilkunastu lat rzeka się czyści i teraz to już przyjemnie nad nią iść. Ponownie wykupiłem kartę wędkarską i kiedy mam chwilę czasu, siadam z wnukiem nad brzegiem i wędkuję. Łowię tak, jak kiedyś, na grunt, a na haczyk daję dżdżownice. Staram się złowić leszcza, ale na robaki można się spodziewać każdej ryby. Teraz większość łowi na kukurydzę, ale ja jej nie lubię, bo ma słabą zaczepność.

Brzegi Narwi pod Tykocinem dotknęła ludzka ręka. Wyrównano je, położono faszynę, ale te ślady człowieka widoczne są tylko przy jazie, tuż za miastem. Wszędzie indziej brzegi są mocno zarośnięte wikliną i trawami. Na północnym brzegu są dwa duże starorzecza, jest też sporo oczek. Łowi się tam liny i karasie, ale również drapieżniki. Zapewne to regulacja rzeki sprawiła, że wiele starorzeczy odcięto od głównego nurtu.

Wzdłuż rzeki i dużych starorzeczy wiodą gruntowe drogi. Większość z nich przebiega poza chłopskimi gruntami (na ogół są to pastwiska), więc dojazd wszędzie jest dobry, wszakże pod warunkiem, że długo nie padało. Tutejszy teren na ogół jest piaszczysty, ale gdzieniegdzie po deszczach osobowym samochodem przejechać się nie da. Łatwy dostęp do nurtu sprawia, że do Tykocina przyjeżdża wielu wędkarzy łowiących na tyczkę. Wybierają odcinek poniżej jazu, bo nurt jest tam szybszy, więc i warunki do treningu lepsze.

Zbigniew Pieczko z Czarnej Białostockiej: Koło Białegostoku niewiele jest miejsc, w których można potrenować tyczką. Ale tutaj, koło Tykocina, warunki są dobre. Jest spory uciąg, odpowiednia głębokość. Na godzinne łowienie potrzebne jest niecałe dwa litry zanęty i łowi się sporo drobnej ryby. Wagowych wyników zrobić tutaj nie można, ale dla tyczkarzy jest to doskonałe łowisko.

Narew z jej dwoma dużymi starorzeczami jest pod szczególną opieką białostockiego PZW. Obficie się te wody zarybia, trwają starania o ich udrożnienie, tzn. połączenie starorzeczy z głównym korytem rzeki. Działania te są przewidziane w programie Natura. Dla wędkarzy jest to zapowiedź, że będzie więcej obfitych łowisk.

Dla Narwi nastał dobry czas, bo położony wyżej Narwiański Park Narodowy też przeznacza niemałe pieniądze na zarybienie rzeki. Do wody trafia więc sporo miętusów, jazi i boleni, ale od lat dąży się zwłaszcza do zwiększenia liczby szczupaków. Już teraz łowi się tu ładne sztuki, a przy ujściu Supraśli padł nawet okaz ważący blisko 10 kg.

Chociaż w górę od miasta rzeka jest poprzegradzana jazami, na łowisko warto wybrać się łódką. Wypożyczalni nigdzie nie ma, ale kwatera, którą polecam, ma w dyspozycji dwa kajaki. A to niejedyna jej zaleta. Leży tuż nad wodą, pięćdziesiąt metrów w górę od mostu. Jest czysta, wygodna, ma wspaniałych gospodarzy i przyzwoite ceny. Stanowi więc doskonałą bazę podczas długiego pobytu. Można wtedy wędkarskie wypady połączyć ze zwiedzaniem miasta i najbliższej okolicy. A jest co oglądać.

Tykocinowi nadano prawa miejskie w 1425 roku. Unikalny charakter minionych epok zachował się do dzisiaj tak mocno i wyraźnie, że aż chce się po nim chodzić. Warto zaglądnąć do późnobarokowego kościoła pod wezwaniem Trójcy Przenajświętszej. Piękne półkoliste skrzydła frontowej elewacji wprowadzą nas do wnętrza zdobionego osiemnastowiecznymi polichromiami. Znużeni możemy chwilę odpocząć obok, w restauracji prowadzonej przez probostwo tej parafii.

Idąc na przechadzkę po mieście, otrzemy się o pomnik Stefana Czarnieckiego, który uchwałą Sejmu w 1661 roku otrzymał dobra tykocińskie za zasługi dla Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Depcząc po zabytkowych brukach miasta, dotrzemy do Wielkiej Synagogi z końca XVIII wieku. W jej pięknym wnętrzu (teraz jest to muzeum) można zobaczyć wiele zabytków kultury żydowskiej, która w Tykocinie rozwijała się przez ponad czterysta lat. Przerwę w dalszym zwiedzaniu miasta przeznaczymy na posiłek w pobliskiej restauracji “Tejsza”. Podaje się w niej potrawy kuchni żydowskiej. Smaczne i tanie.

Waldemar Rychter

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments