sobota, 20 kwietnia, 2024
Strona głównaŁowiskoCIEKAWE TRUDNE ŁOWISKO

CIEKAWE TRUDNE ŁOWISKO

Po Wytyckim pływa mało łódek. Jeszcze mniej wędkarzy łowi z brzegu, bo nie ma skąd zarzucić wędek, tak jest ono obrośnięte trzcinami.

Kiedyś ten naturalny zbiornik wodny, znajdujący się przy trasie Chełm – Włodawa, był rzeczywiście jeziorem, teraz jest zbiornikiem zaporowym o powierzchni ponad pięciuset hektarów. Od południa, od strony wsi Wytyczno, usypano ziemną tamę, od wschodu obwałowania, które podpiętrzyły wody z rzeczki Włodawka. Dzisiaj Jezioro Wytyckie jest jednym ze zbiorników retencyjnych ze zlewni kanału Wieprz – Krzna. Po starym jeziorze pozostało w zbiorniku wgłębienie, które przy maksymalnym spiętrzeniu wody ma około siedmiu metrów głębokości. Tę nieckę, kształtem przypominającą miednicę, otaczają płycizny zalanych terenów. Są to łowiska najciekawsze, ale bardzo chimeryczne.

Kilkanaście lat temu Zalew Wytycki* cieszył się dużą popularnością, ale od czasu, jak zaczął na nim gospodarować rybak zatrudniony przez PZW (jest ono gospodarzem tej wody) sława jego poszła w niepamięć. Z rybnego łowiska zrobiła się prawie pustynia. Trudno posądzać wędkarzy, że to oni ogołocili jezioro z ryb, bo latem, żeby tutaj wędkować, trzeba mieć własną łódkę. Zimą, kiedy wędkarzy było najwięcej, łowiono głównie okonie i płocie.

Dzisiaj rybaka na zbiorniku już nie ma, a wędkarze zapomnieli o nim na kilka dobrych lat. Ryb powoli przybywa, bo mają tu dobre tarliska. Ogromne połacie wody to metrowej głębokości płycizny porośnięte podwodną roślinnością. Wiele tam też różnych innych zawad w postaci zalanych krzaków i bardzo gęstych trzcinowisk. Jednym słowem dobre warunki do rozrodu i do… spiningowania.

Zbiornik jest wprawdzie otoczony płaskimi jak stół polami, co sprzyja powstawaniu wiatrów napowietrzających wodę. Zarazem jednak woda bardzo szybko się nagrzewa, a więc i odtlenia. Ryby, szczególnie drapieżne okonie, sandacze i szczupaki, muszą się przenosić tam, gdzie tlenu jest najwięcej. Przepływ wody w zasilającej akwen rzeczce jest bardzo mały, należy więc sądzić, że w ciepłe dni lata idą na głębszą wodę i słabo żerują. Przekonali się o tym tutejsi wędkarze, którzy latem nie wybierają się na ryby po godzinie siódmej. Łowić zaczynają przed świtem, kończą o siódmej, a najwyżej o ósmej, kiedy dni są wietrzne lub chłodne. Co innego jesienią i przed zimą. Wtedy woda jest chłodna i brania są niemal przez cały dzień.

Latem okoni trudno się tu nałowić, chociaż jest ich sporo, co potwierdzają połowy podlodowe. Przeważają sztuki do 20 cm, ale zimą podczas dobrego dnia można wyciągnąć kilka półkilowców. Jest też w zbiorniku trochę szczupaków, chyba tylko z naturalnego tarła. Ich waga na ogół nie przekracza kilograma, ale z prawdziwie dużym okazem też można się spotkać.

Mała jest tu wiedza o rybach spokojnego żeru. Zbiornik często zarybiano karpiem i potężne sztuki pływają w nim do dzisiaj. Wiadomo, że jest sporo linów i, jak we wszystkich tutejszych wodach, niezliczone ilości koluchów (regionalna nazwa sumika karłowatego – przyp. red.). Na białoryb wyprawia się tylko tych kilku miejscowych wędkarzy, którzy mają łódki. Cumują je przy trzcinach i podczas długich zasiadek łowią co podpłynie. A że nęcą łubinem, pszenicą, kukurydzą, to pewnie podpływają rozmaite gatunki. Owi wędkarze sukcesami się nie chwalą, to i niewiele wiadomo.

Nawet w dobre dni na wodzie można się doliczyć nie więcej jak dziesięć łódek. Z brzegu łowić się nie da. Tylko w dwóch, może trzech miejscach brzeg jest pozbawiony trzcin, ale są to kąpieliska, więc o wędkowaniu nie może tam być mowy. Przez trzcinowiska i podmokły teren do wody podejść nie można. Na Wytyckie trzeba się więc wybierać z własną łódką, bo żadnej wypożyczalni tu nie ma.

Co gorsza, trudno jest łódkę zwodować. Od wschodniej strony trzeba by ją przenosić przez wał, od zachodniej jest tylko jeden dojazd do wody. Letniskowe działki skutecznie zagradzają dostęp do zbiornika, a łąka, z której można by łódki wodować, jest podmokła i blisko wody podjechać się nie da. Cóż, tak wygląda gospodarka PZW na niejednym zbiorniku. Wziąć pieniądze za składkę członkowską, za wędkowanie i…

Wytyckie zniechęca. Trudnością dojazdu, brakiem miejsc do wodowania, chimerycznością ryb. Może się jednak okazać jednym z lepszych tutejszych łowisk, pod warunkiem że będzie się je dorybiać drapieżnikami i pilnować przed lokalnym kłusownikiem. Ogromne połacie zbiornika pełne są zalanych krzaków i drzew, których korony wystają ponad powierzchnię. Dla ryb to obfitość kryjówek i świetne tarliska.

Tu też najczęściej łowią spiningiści, bo szansa na dużego szczupaka lub okonia jest niemała. Do odkrycia są tutejsze sandacze. Wiadomo, że są, ale na spining trudno je złowić.

Warto tu przyjechać, ale nie podczas wakacji, najlepiej wiosną lub późną jesienią.

(wd)

  • W artykułach oraz na mapach publikowanych w “WP” jeziorami nazywamy tylko naturalne zbiorniki wodne. Inne akweny to dla nas zbiorniki zaporowe, wyrobiska pożwirowe, glinianki, stawy naturalne, stawy potorfowe itp. Nie chcemy bowiem wprowadzać Czytelników w błąd, tak jak to robią inni wydawcy, którzy w swoich artykułach lub na mapach nazywają jeziorami także zbiorniki sztuczne, pisząc np. “Jezioro Solińskie” lub “Jezioro Turawskie”. W tych samych publikacjach Śniardwy i Mamry też są jeziorami. Uniwersalny Słownik Języka Polskiego pod redakcją prof. Stanisława Dubisza mówi, że “jezioro to naturalne zagłębienie lądu tworzące zbiornik wodny niemający połączenia z morzem”. Znajdujemy tam też przykłady, że jeziorem może być akwen będący kiedyś fragmentem morza, że są jeziora rynnowe, polodowcowe lub zastoiskowe. Nie ma ani słowa o tworze sztucznym. Nazywanie więc zbiorników zaporowych jeziorami to takie jeziorany.
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments