wtorek, 23 kwietnia, 2024

GLAJCHA

Glajcha to nazwa mało elegancka, ale dla tej sztucznej przynęty lepszej dotąd nie wymyślono. Na Podhalu od wieków tak mówi się na dżdżownicę. Jednym nie pasuje sama nazwa, inni wzbraniają się uznawać tę przynętę za sztuczną muszkę twierdząc, że dżdżownica nie jest organizmem wodnym i stąd już tylko krok do zarzutu kłusownictwa. Kiedy jednak przychodzi wędkować na nimfę w mętnej wodzie, ani jedni, ani drudzy jakoś dziwnie się nie chwalą, na co złowili ryby. Bo kiedy woda po deszczach zmętnieje, to glajcha staje się jedną z najłowniejszych much, jakie znam.

Historia glajchy, imitacji dżdżownicy, sięga połowy lat osiemdziesiątych. Najprawdopodobniej powstała ona w kręgu muszkarzy zakopiańskich, a za jej wynalazcę uchodzi Marek Mordarski. Górale nazwali ją swojsko glajchą. Niektórzy przypisują ten patent także Wielkiewiczowi z Nowego Targu, który, jeśli glajchy nie wymyślił, to na pewno ją wzbogacił o pracujące w wodzie wypustki. Ta specyficzna mucha używana przez górali znad górnego Dunajca zdobyła ogólnopolski, a nawet i światowy rozgłos dzięki Władysławowi Trzebuni. W 1989 roku w Kuusamo w Finlandii, łowiąc prawie wyłącznie na glajchy, zdobył on tytuł mistrza świata. Od tego czasu glajchy zaczęły być powszechnie stosowane przez większość polskich muszkarzy.

Glajchy to imitacje dżdżownic, dlatego wykonuje się je na hakach kiełżowych, a duże modele także na odpowiednio powyginanych hakach streamerowych. Haka nie można jednak wyginać całkiem dowolnie. Jeżeli bowiem ustawimy go pod złym kątem względem ostrza, to hak może przestać być chwytny. Kto więc robi to po raz pierwszy, niech kształt i miejsce wygięcia ustali eksperymentalnie albo powierzy to zadanie znającemu się na rzeczy koledze. Glajchy sporządza się na hakach od numeru 2 do 16. Jeśli zależy nam na tym, żeby glajcha była ciężka, to środek trzonka owijamy ołowianą lametą.

Istotą glajchy jest wyraźnie segmentowany tułów. Powinien on mieć kolor miodu i bladej pomarańczy przechodzącej do jaskrawej czerwieni. Można ten kolor podkreślić nawijając pod półprzezroczystym materiałem jaskrawy podkład wykonany z żółtej albo pomarańczowej nici.

Wygląd muchy poprawia zgrubienie na tułowiu imitujące siodełko dżdżownicy. Ten fragment glajchy wykonuje się z materiału nieco jaśniejszego lub bardziej jaskrawego. Czasami spotyka się siodełka wykonane z mosiężnych koralików. Glajchę można też wyposażyć w jedną lub dwie miękkie wypustki, które podczas łowienia się ruszają, co ryby dodatkowo wabi. Kiedy glajcha jest wykonana na małym haczyku, to wypustki ją powiększają. Dzięki temu przynęta staje się dla ryb bardziej atrakcyjna.

Pierwotnie glajchy robiono z lateksowych prezerwatyw. Obecnie jest cały szereg nowoczesnych materiałów typu Body glass lub Nymph skin. Glajchy są również wykonywane z pasków farbowanej skóry. Wypustki muszą jednak być miękkie. Jedynym dobrym do tego materiałem jest miękki lateks.

Pierwszy raz zobaczyłem glajchę w pudełku Antoniego Tondery. Nie wzbudziła mojego zachwytu. Pierwsze praktyczne próby też nie wypadły dobrze. Zalety glajchy ujawniły się dopiero wtedy, gdy zacząłem nią łowić w mętnej wodzie. Dołki wcześniej przeczesywane różnymi sztucznymi muszkami wyglądały na bezrybne. Gdy jednak założyłem glajchę, tylko w jednym z nich złowiłem trzy pstrągi w czterech kolejnych rzutach. Rewelacja!

Od tego czasu, gdy łowię w wodzie podniesionej i mętnej, stosuję wyłącznie glajchy, bo wtedy nurt niesie dżdżownice wymywane z brzegów. Oczywiście mam tu na myśli wodę lekko zmętniałą, kiedy rzeka po wezbraniu czyści się i opada, a nie bardzo brudną, tzw. kawę.

Ze względu na swój ciężar duża glajcha idealnie nadaje się na muchę prowadzącą. Choć jej haczyk jest duży i ciężki, niektórzy muszkarze dociążają ją jeszcze ołowiem. Płacą za to częstymi zaczepami i małą skutecznością łowienia. Osobiście wolę łowić na muchy lekkie. Nawet w czasie przyboru. Przecież w wodzie mało przejrzystej pstrągi i tak nie dojrzą muchy na głębokości półtora metra. Pewnie dlatego w czasie zmętnienia często ustawiają się przy powierzchni lub w płytkiej wodzie w pobliżu brzegów.

Bardzo ciężkie glajchy zakładam tylko wyjątkowo, do przeczesania najgłębszych dołów i rynien. Zazwyczaj robię tak już pod sam koniec zmętnienia, kiedy jest szansa, że ryby zobaczą głęboko prowadzone muchy. W wodzie przejrzystej nigdy nie udało mi się nałowić pstrągów na dużą imitację dżdżownicy. Wtedy skuteczne są glajchy miniaturowe, wykonane na haczykach nr 10-16. Równie dobrze imitują one małego czerwonego robaczka, jak i dużą larwę ochotki. Czasami przy łowieniu na nimfę warto je założyć jako skoczka. Oprócz pstrągów atakują je także lipienie.

W pudełkach muszkarzy podhalańskie glajchy zagościły już na dobre. Te genialne w swojej prostocie nimfy sprawdzają się na całym świecie. Można je lubić albo nie, ale ich skuteczności nie da się zaprzeczyć.

Łukasz Ostafin, Myślenice

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments