Przełomy pór roku są dobrymi okresami wędkarskich połowów. Tak jest także na styku zimy i wiosny. Żeby się o tym przekonać, wystarczy wziąć wędkę i wyjść nad wodę.
W rzece trzeba przede wszystkim znaleźć stanowiska ryb. W chłodnej wodzie warunki do żerowania są tylko tam, gdzie prąd wody jest powolny, a jej przepływ prawie niezaburzony. W marcu jej stan jest zwykle podwyższony, niekiedy nawet powodziowy, więc takich miejsc jest mało. Trzeba ich szukać, czyli wędrować brzegiem rzeki i wpuszczać przynętę we wszystkie interesujące miejsca.
W czasie przyboru nie zawsze da się podejść do koryta rzeki, ale można wędkować w zakolach o wstecznym prądzie, bocznych odnogach nurtu i rozlewiskach. Ryby chętnie wypływają na zalane wodą łąki, gdzie znajdują wymyte z ziemi robaki. Dobrymi łowiskami są również podtopione drzewa i krzaki, które wstrzymując silny prąd, dają rybom schronienie. W dużych rzekach ryby grupują się w głębszych klatkach pomiędzy ostrogami. Najlepsze są pogranicza nurtu i spokojnej wody. Dobre żerowiska ryb są również przy ujściach rzek, gdzie tworzą się szerokie rozlewiska. W takich miejscach gromadzi się dużo białorybu, który za chwilę zacznie płynąć pod prąd, żeby odbyć tarło.
Kto chce wiosną łowić w rzece, musi wędrować po przesiąkniętej wodą, grząskiej ziemi, co przyjemne nie jest. Dlatego po zejściu lodu wielu wędkarzy udaje się nad starorzecza. W ich spokojnej wodzie zimują duże stada płoci, leszczy i okoni. Przez cały rok przebywają tam liny, karpie i karasie.
Wiosną dobrymi łowiskami są kanały, zwłaszcza te, w których prąd jest niezbyt szybki. Lubią je przede wszystkim płocie, ale teraz można w nich spotkać rozmaite ryby, także prądolubne klenie, jazie i brzany. Warto też odwiedzić kanały żeglowne. Poziom wody jest tam stabilny. Dla ryb to duży komfort. Przy niektórych śluzach znajdują się zimowiska barek. Woda w tych basenach stoi i jest głęboka, co wielu gatunkom ryb bardzo odpowiada. Zanim wypłyną do rzeki, dobrze żerują na miejscu.
o
Jeziora budzą się do życia dużo wolniej niż rzeki. W marcu warto zaglądać tylko nad zbiorniki płytkie, bo woda w nich ogrzewa się najszybciej. Na większe jeziora przyjdzie czas dopiero w połowie kwietnia, kiedy spod wody pokażą się pierwsze źdźbła świeżych trzcin. Ale i tam wystarczy kilka dni słonecznych, aby w pasie przybrzeżnym pokazały się ryby i zaczęły żerować wśród zeszłorocznych roślin. Najwięcej ryb znajdziemy w miejscach zacisznych, z dnem ciemnym i lekko mulistym, bo czarny kolor najlepiej wchłania ciepło. Sprawdzone łowiska to także wpływy strumieni i rzeczek. Woda jest tam dobrze natleniona i niesie spore ilości pokarmu.
W jeziorach po zejściu lodu najlepiej biorą płocie. Całe ich stada kręcą się blisko brzegu. Wśród zeszłorocznych roślin, zatopionych drzew i przy zeschłych trzcinach srebrzą się duże ilości ryb. Za chwilę podpłyną jeszcze bliżej brzegu, do świeżych zielonych roślin, by na ich łodygach złożyć ikrę. W trzcinowiskach znajdziemy również wzdręgi.
Po zejściu lodu zaczynają też żerować ukleje. Najszybciej znajdziemy je nad dnem piaszczystym, zwłaszcza przy pomostach, na głębokości około pół metra. W cieplejsze dni można łowić liny, które w tym czasie wypływają na ogrzane płycizny. W marcu połowy tych ryb mogą być obfite, bo żerujące liny nie wybrzydzają i chwytają wszystko, co im się poda. Marzec to również niedoceniany przez wędkarzy czas łowienia okoni. Te drapieżniki zbijają się w duże stada, których należy szukać na wejściu oraz pośrodku dużych zatok o stromych brzegach. Tam czekają na odpowiednie warunki, by na zatopionych patykach i roślinach złożyć ikrę.
W chłodnej wodzie ryby są jeszcze niemrawe i jedzą mało. Najlepiej więc stosować niewielkie ilości zanęty prostej, ale atrakcyjnej w smaku. Na przykład złożonej z drobno zmielonej i wyprażonej tartej bułki, mąki kukurydzianej, biszkoptów i sucharów. Jeżeli w łowisku spodziewamy się leszczy albo linów, warto do niej dodać mączki sojowej lub z orzechów arachidowych.
We wczesnowiosennej zanęcie nie powinno zabraknąć składników bogatych w białko zwierzęce. Dobrym dodatkiem jest suszona krew. W sklepach wędkarskich można ją kupić w postaci proszku, odpowiednio spreparowaną i pozbawioną przykrego zapachu. Krew ma dużą wartość odżywczą, słabo klei i barwi składniki na brunatno. Jej ilość w zanęcie nie powinna przekroczyć dziesięciu procent wszystkich składników. Szczególnie skuteczna jest na początku wiosny, kiedy ryby bardzo potrzebują pożywnego pokarmu. Gdy jednak woda jest już cieplejsza, suszona krew staje się dodatkiem ryzykownym, a w okresie tarła może nawet ryby odstraszać. Wtedy w roli białka zwierzęcego powinna wystąpić przynęta, którą będziemy zakładać na haczyk, a więc ochotki, chruściki, białe lub czerwone robaki. Ochotkę, nim ją wrzucimy w łowisko, trzeba wymieszać z glinką, inne dodajemy do zanęty.
W zimnej wodzie zapachy rozchodzą się bardzo słabo, ale nie trzeba ich dawać więcej niż latem. Uniwersalna jest wanilia, płocie najbardziej lubią nostrzyk. Nęcimy często, ale niewielkimi porcjami.
Wiosenna wędka na rzekę to lekka przystawka z niewielkim spławikiem typu bombka. Na jeziorach poręczniejszy jest dłuższy kij, na przykład 7-metrowy bat lub bolonka z kołowrotkiem, jeżeli spodziewamy się większych ryb. Najlepsze wiosenne przynęty znajdziemy w wodzie. Są to larwy ochotek i chruściki. Na liny i karpie skuteczniejsze są czerwone robaki.