W Europie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat głowacice znalazły się w stanie poważnego zagrożenia. Główne tego przyczyny to ścieki przemysłowe i komunalne, hydrotechniczna zabudowa (chodzi tu głównie o zbiorniki zaporowe), zwiększająca się presja wędkarska i kłusownictwo.
Liczebność głowacic na autochtonicznych stanowiskach w dorzeczu Dunaju z roku na rok gwałtownie maleje. Jeszcze w wieku XIX i na początku XX występowały we wszystkich większych podgórskich dopływach tej rzeki. Obecnie głowacicę spotyka się tylko w nielicznych ciekach. Została w nich zepchnięta na krótkie odcinki, w których zachowały się w miarę naturalne biotopy. Według danych zebranych przez znanego ichtiologa Holčika (informacje do roku 1984) w Niemczech i Austrii głowacica wyginęła w ciekach w blisko 55 procentach. Nie lepsza jest jej sytuacja w dawnej Jugosławii i Rumunii, na Słowacji i Ukrainie. Podobnie jest u nas, bo głowacica na autochtonicznych stanowiskach prawdopodobnie już nie występuje. Do takich stanowisk zaliczana jest Czarna Orawa z dopływami, a tam już od kilkunastu lat jej obecności nie stwierdzono.
Na temat ratowania ginącego gatunku dyskutowano już wielokrotnie i to w międzynarodowym gronie. Na takich konferencjach prezentowano sytuację głowacicy w poszczególnych krajach. Zajmowano się biologicznymi aspektami tego gatunku, dyskutowano o metodach hodowli, efektywności zarybień i sposobach ochrony gatunku. Poruszano wszystkie aspekty, które sytuację głowacicy miałyby poprawić. Na ostatniej takiej konferencji, toczącej się w Niemczech (w Bawarii), uchwalono rezolucję, którą potem przesłano do międzynarodowych instytucji i placówek odpowiedzialnych za ochronę przyrody w krajach, gdzie gatunek ten występuje. Najważniejsze tezy tej rezolucji przedstawiają się następująco:
- Aby zachować głowacicę w Europie dla następnych pokoleń, należy zatroszczyć się o to, aby tam, gdzie ona jeszcze występuje, nie podejmowano żadnych przedsięwzięć, które mogłyby zagrozić środowisku jej bytowania.
- Ponieważ naturalny zasięg głowacicy stale się zmniejsza, należy zmierzać do renaturyzacji wód w jej obszarze występowania.
- Wód, w których głowacica utrzymuje się w wyniku naturalnego rozrodu, nie należy zarybiać osobnikami pochodzącymi z innych systemów rzecznych.
- W celu ochrony tego gatunku powinna zostać podjęta międzynarodowa współpraca.
W większości krajów, gdzie głowacica występuje, jest ona objęta różnymi formami ochrony rybackiej, a w kilku (z racji zagrożenia jej egzystencji) została umieszczona na krajowych “Czerwonych listach gatunków ginących i zagrożonych” oraz w “Czerwonych Księgach”. Jest tam zaliczona do gatunków najbardziej zagrożonych. Na terenie całych Karpat głowacica jest zagrożona krytycznie, w Czechach wyginęła całkowicie, ścisłą ochroną jest objęta na Węgrzech i Ukrainie.
Tam, gdzie głowacice można łowić, ustalane są dla niej okresy i wymiary ochronne oraz limity. Są one dość zróżnicowane, co wynika prawdopodobnie z różnych warunków, w których ryby te egzystują. W Polsce wymiar ochronny wynosi 70 cm, ale w Dunajcu i Popradzie, rzekach granicznych, Słowacy zmniejszyli go do 60 cm. Poszczególne kraje ustaliły też różne okresy ochronne. W jednych chroni się głowacicę nawet przez dziewięć miesięcy, w Polsce odwrotnie – przez dziewięć miesięcy można głowacice łowić. To przykłady krańcowe.
W 1966 r. na Słowacji głowacice doczekały się swojego specjalnego rezerwatu. Na 21–kilometrowym odcinku rzeki Turiec (ok. 62 ha) zostały objęte całkowitą ochroną. Można je tam było wyławiać wyłącznie do rozrodu i badań naukowych. W latach 80. stwierdzono jednak, że prawa rezerwatu nie są respektowane, a dalsze jego istnienie jest zagrożone, ponieważ planuje się kanalizację rzeki i budowę zbiornika zaporowego. W Polsce jedynie w obrębie Pienińskiego Parku Narodowego głowacica i inne występujące tam gatunki ryb są objęte całkowitym zakazem połowu.
Obecnie w Polsce najliczniejsze populacje głowacicy występują w trzech największych naszych górskich rzekach: Dunajcu, Popradzie i Sanie. W rzekach, do których była wprowadzana (Skawa, Soła, Raba, Nysa Kłodzka, Bóbr, Gwda), po zaniechaniu zarybień, egzystują już tylko pojedyncze ryby lub nie ma ich wcale. Akcje zarybieniowe muszą być teraz skierowane na te trzy rzeki, bo tylko one, z racji swoich walorów środowiskowych, gwarantują dalszą obecność tego gatunku w rodzimej ichtiofaunie.
Stado tarlaków w Łopusznej, jedyne w Polsce, liczy 200-220 dorosłych ryb i blisko 1000 sukcesorów, tzn. ryb młodszych. Przy rocznej produkcji wylęgu sięgającej 800-900 tys. sztuk i przy racjonalnej wędkarskiej eksploatacji rzek powinno to dać pewność, że w najbliższych latach gatunek ten zostanie zachowany.
Według szacunków, w Dunajcu, Popradzie i Sanie może być od 1500 do 2000 dorosłych głowacic. Nie jest to liczba wielka, bo presja wędkarska jest duża, a kłusownicy też działają skutecznie. Rodzi się więc pytanie: chronić czy łowić? A może łowiąc chronić? Rozwiązanie tego dylematu znalazł żyjący przed wojną prof. Włodzimierz Kulmatycki, znany ichtiolog i hydrobiolog. W jednej ze swoich prac tak pisał:
“Utrzymanie głowacicy na terenie wód (pokuckich i orawskich) jest koniecznością, tak z punktu widzenia gospodarczo-rybackiego, jak i ochrony przyrody”. A w innym miejscu: “Zdaniem moim, główne znaczenie dla podniesienia głowacicostanu w wodach (Pokucia), mogą mieć tylko środki “aktywne”, to jest zarybianie wód. Dalsze środki, które by można nazwać “pasywnymi”, jak miara minimalna, czasy ochronne, to są tylko “półśrodki”, których pełna wartość może się okazać dopiero przy racjonalnej i intensywnej gospodarce zarybieniowej. Za zupełnie nie wiodące do celu uważam natomiast “zakazy połowu” itp., które istnieją zazwyczaj tylko na papierze i są tylko utrudnieniem eksploatacji przez gospodarza rybnego, podczas gdy nie istnieją zupełnie dla kłusowników”.
Zacznijmy zatem łowić głowacicę racjonalnie! Na nowych zasadach (zmienione limity i okresy ochronne, pełna kontrola ilości pozyskiwanych ryb). Przebywając nad wodą, przyczynimy się do jej ochrony i zachowania na liście naszej rodzimej ichtiofauny.
Zostawmy “głowę” następnym pokoleniom!
Prof. dr hab. Andrzej Witkowski