środa, 8 maja, 2024

CZARY-MARY

Każde zawody spiningowe są okazją by sprawdzić, jak się zachowują ryby. Czy biorą na to samo co dawniej, w tym samym czasie i w tych samych miejscach. Nie ma tu bowiem żadnego nęcenia, a o sukcesie decydują umiejętności oraz odpowiednio dobrana przynęta. Ale czy rzeczywiście?

W Świdwinie jedno z kół co roku, na zakończenie sezonu, urządza na Redze zawody w łowieniu pstrągów na spining. Zawodnicy idą, gdzie który ma ochotę, i o określonej godzinie wracają do wagi. W tym roku w zawodach uczestniczyło dziesięciu wędkarzy. Do wagi przyniesiono cztery pstrągi. Największego (52 cm, 1,18 kg) miał Andrzej Sośniak. Złowił go w stylu i miejscu, można powiedzieć, klasycznym: łuk rzeki, pod brzegiem rynna, wobler wolno prowadzony pod prąd.

W takiej sytuacji pstrąg bardzo dobrze widzi przynętę i ma dużo czasu, by się jej przyjrzeć. Pstrąg tej wielkości, żyjący w rzece obleganej przez wędkarzy, jest ostrożny. Dlaczego więc zaatakował? Łowca sądzi, że o jego sukcesie zadecydowała przynęta. Na tego bowiem woblera złowił już bardzo dużo pstrągów, także wtedy, kiedy inni wędkarze nawet nie widzieli ryby w pobliżu swej przynęty.

Wobler p. Andrzeja jest ciężki, ale pływający. Kiedyś miał żywą, można powiedzieć ostrą akcję ogonową i mocno kolebał się na boki. Wtedy żadna ryba nie chciała go zaatakować. Pan Andrzej założył więc kotwiczki z muszkami, które wytłumiły wibracje przynęty. Odtąd wobler stał się bardzo łowny.

Andrzej Rosa, który przyniósł do wagi dwa pstrągi, trochę inaczej podchodzi do sprawy. Nie wierzy w jedną doskonałą przynętę, lecz stara się je dopasować do okoliczności, zwłaszcza do pokarmu, jaki w danym momencie pstrąg może zjadać. Chociaż sam robi woblery, o które zabiega wielu wędkarzy, to jednak podczas tych zawodów pierwszego pstrąga złowił na inną przynętę.

  • Zobaczyłem, że przy faszynie w wodzie kręcą się małe kijanki – opowiada p. Andrzej. – Pomyślałem, że musi tu być również pstrąg, bo takiego darmowego jedzenia nie ma prawa odpuścić. Zacząłem więc łowić małym czarnym twisterkiem. Założyłem go na 8-gramową główkę i ciągnąłem na żyłce 0,16 jak najbliżej dna, żeby się od czasu do czasu od niego odbijał. Tak złowiłem pierwszego pstrąga. Drugi wziął w innych okolicznościach. Wysoka woda, trzciny, wzdłuż nich ściągałem z prądem szybko tonącego woblerka. Branie było pół metra nad dnem.

Podobnie złowił pstrąga Marcin Michalak. Też ma duże doświadczenie w łowieniu woblerami, które zresztą sam robi i które cieszą się powodzeniem (tel. do p. Marcina: 661 690 077). P. Marcin baczną uwagę przykłada do koloru przynęt. Jest zdania, że w dużej mierze decyduje on o wynikach połowów. – Tu nie ma przypadku – mówi. – Jest dzień, że pstrągi biorą na woblery z zielonymi grzbietami, a innym razem na całkiem inne. Uważam, że ważna jest również wielkość przynęty. Swojego pstrąga złowiłem na małego fioletowego woblera, który pracuje żywo pod prąd, natomiast spokojnie, kiedy jest ściągany z prądem. Dzisiaj ściągałem go z prądem. Prowadziłem bardzo blisko skarpy tak, by zaczepiał o wsteczne prądy powstałe po odbiciu nurtu o brzeg.

Do wagi przyniósł pstrąga również Stefan Przychoćko, znany producent blach pstrągowych i trociowych.

  • Złowiłem go na wahadłówkę – mówi. – Stał w miejscu, skąd już niejeden raz wyciągałem pstrągi lub trocie: łuk rzeki, podmyta skarpa, zawirowania wody przy brzegu. Rzuciłem blachę lekko pod prąd, zapiąłem kołowrotek. Wkrótce wyczułem, że przynęta opada i napręża żyłkę. Od tego momentu zacząłem ją ściągać. Chwilę później nastąpiło uderzenie. Pstrągi łowię na różne przynęty, ale bardzo lubię swoje małe wahadłówki pokryte srebrem. Srebro jest nałożone na blachę mosiężną lub miedzianą. Przed łowieniem wklęsłą powierzchnię wahadłówki przecieram, żeby kolor metalu był bardzo wyraźny. Kiedy taka blacha wpadnie do wody, to zanim dosięgnie dna, przewala się w wodzie i robi takie czary-mary. Raz błyszczy, a za chwilę jest ciemna. Później ściągam ją w takim tempie, żeby mocno wirowała. Tak należy łowić moimi wahadłówkami.

I bądź tu mądry. Którego sposobu się trzymać? A może wszystkie są dobre?

Wiesław Dębicki

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments