sobota, 20 kwietnia, 2024
Strona głównaSpinningNIE POTRZEBUJĘ WIĘCEJ PRZYNĘT

NIE POTRZEBUJĘ WIĘCEJ PRZYNĘT

Najwięcej pstrągów łowię do maja. Nie dlatego, że wtedy jest ich najwięcej lub że najlepiej biorą. Po prostu wtedy tylko im poświęcam swój czas.

Pstrągi łowię w dwóch rzekach: Bobrze i Kwisie. To mi wystarcza. I chociaż dzisiaj jest w nich o wiele mniej ryb niż przed pięcioma laty, to zawsze jakiegoś czterdziestaka znajdę. I myślę, że każdy, kto tak jak ja nad wodą bywa często, też zawsze jakąś rybę złowi. Natomiast ci wędkarze, którzy przyjeżdżają tutaj na weekendy, muszą liczyć na szczęście. Nie dlatego, że pstrągi są policzone. Po prostu mogą być akurat mało aktywne. A wtedy można złowić tylko takiego, którego się wcześniej wypatrzy i potem bierze go na wytrzymałość. Stawia się woblera w nurcie, tuż obok jego stanowiska, i trzyma go tam nie wykonując wędką prawie żadnych ruchów. Widziałem takie łowienie. Pół godziny albo i więcej w jednym miejscu, w kucki, w bezruchu. No, może gdybym nie miał co jeść…

Kiedyś, gdy ryb było więcej, łowiłem tak jak większość pstrągarzy. Brałem ekwipunek na cały dzień, przeciskałem się przez nadbrzeżne chaszcze, brodziłem, wspinałem się na skarpy. Teraz łowię zupełnie inaczej. Dojeżdżam na łowisko samochodem, ale nie tylko dla wygody. Zauważyłem bowiem pewne ciekawe zjawisko.

Kwisa jest poprzecinana progami i zaporami dla elektrowni. Takie spiętrzenia są co parę kilometrów. Kiedyś pokonywałem pieszo kilka takich odcinków i nie zwracałem uwagi, w którym łowię więcej ryb. Starałem się raczej dobrze obłowić te miejsca, o których wiedziałem, że pstrągi tam są albo mogą być.

Pomógł mi… brak czasu. Nad wodę wyrywałem się nie na cały dzień, lecz tylko na kilka godzin, i mogłem obłowić najwyżej jeden lub dwa odcinki rzeki między spiętrzeniami. Wtedy zauważyłem też, że jeżeli udaje mi się jakieś pstrągi złowić, to tylko w jednym odcinku. Długo nie chciałem tego przyjąć do wiadomości. No bo jak to się ma chociażby do ciśnienia, które najbardziej wpływa na aktywność ryb? Przecież nie mogło się zmieniać co trzy kilometry. Później myślałem, że powodem jest różna prędkość wody. Mogli przecież przymknąć zasuwy w jednej elektrowni, a w drugiej otworzyć. Ale to się też nie potwierdziło.

Do dzisiaj nie potrafię sobie wytłumaczyć, dlaczego pstrągi tak się zachowują, ale przyjąłem to jako pewnik i zacząłem jeździć za nimi samochodem. Dojeżdżam na jakiś odcinek, trochę połowię, a jeżeli brań nie mam, jadę w inne miejsce. Nad Kwisę można dojechać niemal wszędzie, wybieram jednak takie miejsca, do których mało kto zna drogę. Przydaje się kilkudziesięcioletnie dreptanie. Znam niemal wszystkie dojazdowe trakty.

Doświadczenia z Kwisy przydają mi się także przy doborze przynęt. Kiedyś dźwigałem ich sporo. Teraz zabieram ze sobą jedno pudełko. Kilka blaszek i woblerów, na wiosnę jeszcze trochę gum. Gumami łowię w zasadzie tylko wiosną. Późną jesienią, kiedy są wysokie wody, rzeka nieco zmienia koryto, nanosi nowe zaczepy. Szkoda na nich tracić woblery, a do rozpoznawania łowiska gumy się świetnie nadają. Nie żal ich urywać, a przy tym wyciągnąłem na nie niejednego ładnego pstrąga.

Przeważnie łowię na woblery. I to na takie, które kiedyś robił mój znajomy. Bardzo dużo łowił w Kwisie i do niej je dostosował. Mają takie same kształty i akcję, ale różnie wklejone stery. Dlatego jedne chodzą przy powierzchni, a inne przy dnie. Woblery są w dwóch wielkościach: 5 i 7 cm., a w korpusach mają ołowiane doważenie. To ważne. Ciężkimi przynętami rzuca się nie tylko łatwo, ale również celnie. A dokładne podanie przynęty, w tak zwany punkt, ma ogromne znaczenie, kiedy pstrągi słabo żerują. Rzucam im wtedy wobler dosłownie na głowę, licząc na ich odruch.

Pstrągi z Kwisy mają w swoich żołądkach ślimaki, chruściki, raki, pijawki, żaby, kiełbie i ślizy. Jednak nie znajduję w ich żołądkach wszystkiego naraz. Są tam albo rybki, albo ślimaki i chruściki. Stąd wniosek, że żyją w różnych miejscach. Dodatkowo świadczy o tym ich ubarwienie. Te, które jedzą chrusty, wyróżniają się pięknymi, nasyconymi kolorami złota, oliwki i czerwieni. Te od rybek są blade.
Tylko wiosną, niemal w każdym pstrągu można znaleźć żaby. Kiedy się jest codziennie nad wodą, to widać jak działa ocieplenie. Przed nim łowię pstrągi z pustymi żołądkami. A kiedy tylko trochę zmięknie ziemia, albo śnieg zrobi się ciężki i puszcza wodę, wtedy nawet złowię pstrąga, któremu z pyska wystają żabie nogi.

Wydaje mi się, że wobler o szerokiej akcji bardziej przypomina pstrągom żabę niż rybę. A, że wiosną wszystkie pstrągi żerują na żabach i zostaje im to w pamięci, to później nawet te, które jedzą tylko pijawki i chruściki też uderzają w wobler.
Noszę więc niewiele przynęt, ale takie, które wcześniej pstrągi polubiły.

Marian Makówka, Bolesławiec

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments