Jest wiele łowisk, których na mapach nie znajdziemy. Najczęściej są to dawne wyrobiska surowców naturalnych. Tak jest też w przypadku pięknie położonych zbiorników powstałych po wydobywaniu kredy (obok znajdują się znane zakłady “Dolina Nidy”).
Trafimy tam z drogi Pińczów – Busko Zdrój. Niemal równo w połowie tej trasy jest wieś Bogucie. Obok sklepu znajduje się tam reklama “Nowej Doliny Nidy”. Tutaj skręcamy, a droga zaprowadzi nas nad dwa z trzech znajdujących się tam sporych akwenów o nazwie Góry. Gospodaruje na nim koło wędkarskie z pobliskich Gacek, a trafiliśmy tutaj dzięki panu Romanowi Stępniowi z odległego Skarżyska Kamiennej.
Gospodarze opatrzyli łowisko tablicami informacyjnymi. Można ich nie czytać, jeżeli się przestrzega podstawowych zasad dobrego wychowania. Jak się z tych tablic dowiadujemy, wolno wędkować z łódki, ale nie wolno używać silników spalinowych. Biwaki są dozwolone, ale nie należy śmiecić. Można parkować samochód nad wodą, ale nie w dni świąteczne, bo wtedy przyjeżdża tu dużo ludzi nie tylko na ryby.
- To jest dobre łowisko, znam je od wielu lat – mówi pan Stępień. – Ma czystą wodę, czysto jest też nad brzegami, chociaż w wakacje dosyć hałaśliwie. Ale od kiedy jestem emerytem, mam tyle czasu, że mogę sobie na dwa miesiące te miejsca darować i na ryby jeździć w inne strony. W Górach jest dużo okoni. Najczęściej przyjeżdżam tutaj z pontonem i łowię je na spining. Jak nie biorą, sięgam po spławikówkę. Rzadko wracam bez ryby. Najlepszy jest zbiornik środkowy. Góruje nad nim wysoka wapienna ściana, która jak klif schodzi pionowo do wody. Przy niej są duże okonie. Sporo ich trzyma się też zalanej drogi. Łatwo ją znaleźć, bo jest to przedłużenie tej samej drogi, którą dochodzi się do wody. W zbiornikach są również karpie, ale trzeba je zanęcać i na branie trochę poczekać.
Z Gacek p. Roman pokierował nas na most biegnący nad Nidą koło wsi Chroberz. Później pojechaliśmy kilkanaście kilometrów dalej na inny most, w Pińczowie. Widok, jaki się tam przed nami roztoczył, był porażający. Ta sama rzeka, dzika, meandrująca, pełna wypłyceń i głęboczków, w których pluskały się ryby, tutaj przemienia się w ściekowy kanał. Na powierzchni nie było śladu życia. – Kiedy wreszcie damy radę chamom, którzy w ten sposób niszczą przyrodę? – powiedział p. Roman, gdy smutni wracaliśmy do samochodu.
Tuż za mostem jest rozlewisko, połączone przesmykiem z nurtem Nidy. Nad brzegami spotkaliśmy wędkarzy. Jeden z nich trenował przed mającymi się odbyć nazajutrz zawodami. Zapytałem go, dlaczego nie łowi w Nidzie. – Dla tyczkarza – mówię – są tam dobre warunki. Łowisko równe, na brzegu nie ma krzaków. – Może i równe – odpowiedział – ale tam nie ma żadnej ryby. No, może cierniki.
Pojechaliśmy jeszcze nad malutką rzeczkę o nazwie Świślina. To dopływ Kamiennej, która wpływa do Wisły. Na Świślinie powstaje zbiornik zaporowy. Jeszcze w tym roku będzie próbnie zalewany, by można było przeprowadzić techniczne badania zapory. Ma ona ponad 250 metrów długości. Budowę zbiornika rozpoczęto jeszcze w latach siedemdziesiątych. Miał służyć jako rezerwuar wody dla stalowni w Ostrowcu Świętokrzyskim. Później się okazało, że może być doskonałą ochroną przed taką powodzią, jaka nawiedziła te ziemie w 2001 roku.
Po napełnieniu zbiornik ma mieć powierzchnię 450 hektarów. Dla tego rejonu Polski, ubogiego w wodę, stanie się więc dużą atrakcją turystyczną i wędkarską. Woda w zbiorniku będzie czysta, bo w górze rzeki nikt jej nie zanieczyszcza i ma II klasę czystości.
Wiesław Dębicki