wtorek, 23 kwietnia, 2024
Strona głównaŚrodowiskoNASZE NIE NASZE ŁOSOSIE

NASZE NIE NASZE ŁOSOSIE

W 1979 roku do wsi Podgóry przybył inżynier Zenon Krysińki. Upatrzył tu sobie miejsce, w którym postanowił zbudować pstrągarnię. Miejscowi pukali się w głowę i mówili, że chyba jest nienormalny, bo chce, żeby woda płynęła pod górę.

Przez Podgóry przepływa strumień, wpadający do Grabowej. Tam, gdzie dzisiaj na jego biegu znajduje się pstrągarnia, kiedyś był głęboki, bagnisty jar. Teraz, po nawiezieniu ogromnej ilości ziemi i zniwelowaniu gruntu, jest tu kilkadziesiąt basenów, w których rosną pstrągi tęczowe i… łososie. Żeby dobrze wykorzystać całą powierzchnię, Krysiński poprowadził strumień nowym korytem, dookoła pstrągarni, i chociaż nie musiał, w miejscu, gdzie nowe koryto wlewa się do starego, wybudował kilkukomorową przepławkę. Po tamtych latach w obecnej, już na wskroś nowoczesnej pstrągarni została wystająca kilka metrów w górę rura, przypominająca wkopaną do ziemi laskę.

Do dzisiaj leje się z niej woda i zasila pojemniki, w których dojrzewa ikra. Największym problemem, z jakim się spotyka hodowca ryb łososiowatych, to ilość wody, jaką ma do dyspozycji, oraz stopień jej natlenienia. Kiedyś był jeszcze jeden: pasze dla ryb. Do niedawna karmiono je odpadami z zakładów przetwórstwa ryb. Skutkiem tego był duży ubytek tlenu w basenach i ogromna ilość spływających do rzeki odchodów. Dzisiaj hodowlane ryby karmi się paszami, które są całkowicie przyswajalne. Odchodów nie ma, woda jest czysta, pozostaje tylko troska o to, żeby było w niej jak najwięcej tlenu.

Natlenianie odbywa się za pomocą pomp, które pod powierzchnię wody tłoczą powietrze. Ale jest też nowszy sposób. Wodę, która wypływa z basenów i jest niemal całkowicie pozbawiona tlenu, przepompowuje się do specjalnego koryta i spuszcza na plastikowe siatki przypominające plaster miodu. Po takim zabiegu zawiera więcej tlenu niż woda na wlocie do pstrągarni.

P. Krysiński zdobywał doświadczenie hodując pstrągi tęczowe, ale przyszła chwila, kiedy należało zrobić kolejny krok, który tym zaowocował, że z jego pstrągarni do pomorskich rzek wypłynęły łososie.

W 1996 roku Krysiński i trzej inni właściciele pstrągarni pojechali na Łotwę po ikrę łososia. Dostali na to zgodę ministra rolnictwa (osoby zainteresowane introdukowaniem gatunków w rodzimej ichtiofaunie odsyłamy do artykułu prof. Wojciecha Radeckiego “Ochrona ryb przed gatunkami obcymi” opublikowanego w Zagadnieniach Prawnych Wędkarstwa i Rybactwa, biblioteczka “Wędkarza Polskiego” – przyp. redakcji). Zapakowali się do jednego samochodu, w kieszeniach poutykali dolary – chociaż ten sposób przewożenia ich przez granicę był wówczas nielegalny – i ruszyli przecierać szlaki. I przetarli. Przywieźli do Polski 200 tysięcy zaoczkowanych ziaren i podzielili je między siebie. Tak to się zaczęło. Do dzisiaj jest ich tylko czterech i tylu hodowców łososi w zupełności zaspokaja potrzeby naszego państwa. A tylko państwo przeznacza pieniądze na wykup smoltów, które trafiają do pomorskich rzek.

Zaczynaliśmy od ikry kupowanej u obcych. Wylęgłe z niej i podrosłe w basenach ryby trafiły do rzek. W swoim czasie spłynęły do morza, po kilku latach wróciły. Teraz już ikrę do dalszej hodowli pozyskuje się z naszych łososi. Cykl się zamknął, osiągnęliśmy samowystarczalność, ale problemy pozostały. Tyle że inne.

Hodowcy mają więcej ryb niż nasze państwo pieniędzy, ale żadna się nie marnuje. Pod okiem komisji smolty łososi trafiają do poszczególnych rzek. Te, które pozostają, idą za darmo do tej samej rzeki, albo – jak w przypadku p. Krysińskiego – zostają podarowane Drawieńskiemu Parkowi Narodowemu na zarybienie Drawy i Płocicznej. Inni hodowcy postępują podobnie.

Brak pieniędzy to jedno, ale kłopot jest też z samymi smoltami. Otóż dwa gatunki ryb żyjące w naszych rzekach zachowują się podobnie. Są to troć wędrowna (Salmo trutta) i łosoś (Salmo salar). Oba wycierają się w podobnych warunkach, a ich potomstwo zachowuje się niemal identycznie: kiedy podrośnie, spływa do morza. Smolty troci robią to w drugim lub trzecim roku życia, a łososia w pierwszym, najpóźniej w drugim (potwierdzają to badania przeprowadzone na naturalnej populacji łososi drawskich w latach 1958 – 1969). Problem w tym, że dla obu gatunków ustalono taki sam wymiar. Skutek jest taki, że smolty łososia przebywają w basenach hodowlanych o rok dłużej niż trzeba, a przy tym wcale nie rosną. Zapewne i ten problem znajdzie szybkie rozwiązanie, bo obserwacje i oczekiwania wszystkich hodowców są takie same.

Cokolwiek by jednak pisać i mówić o łososiu, jest on w naszych wodach gatunkiem introdukowanym i dzisiaj niemal wszystkie sztuki, które w nich pływają, pochodzą z hodowli. Z tarła odbytego w warunkach naturalnych pożytek jest niewielki. Rzeki nie są drożne, przerzucanie ryb powyżej spiętrzeń to moralna katastrofa ludzi i organizacji tym się zajmujących, a jeżeli ryby znajdą już jakieś miejsce do tarła, to jest go tak mało, że kolejna para, która zjawiła się nieco później, niszczy gniazdo swoich poprzedników.

Rzeki są czyste i przyjemnie się nad ich brzegami wędkuje. Od czasu do czasu mamy okazję się przekonać, jak potężne są tarłowe ciągi ryb. Oburza nas, że owe “od czasu do czasu” zależy od remontu jakiejś śluzy. Cieszy, kiedy ciągi odbywają się przez nowo wybudowaną przepławkę. Najważniejsze jednak jest to, że ostatnio o wyławianiu troci i łososi na śródlądziu zrobiło się głośno. Powszechne są opinie o zniesieniu, dla wędkarzy, okresu ochronnego dla tych ryb. Są tym zainteresowani nie tylko miejscowi wędkarze, coraz większy to problem dla lokalnych samorządów.
Z ryb są wielkie pożytki. Wystarczy popatrzeć na ładnie się rozwijającą turystykę wędkarską. Nie tylko aktywizuje region pod względem ekonomicznym. Częścią uzyskanych dochodów wspomaga się zarybienia. W przypadku Polski załatwi się jeszcze jeden problem, kłusownictwa. Bo walką z nim nie będą tylko zainteresowane straże i policja. Później przyjdzie czas na kolejny krok w kierunku tych, którzy grodzą rzeki. Trudno się bowiem godzić z tym, że główni winowajcy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności.

Wiesław Dębicki

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments