czwartek, 19 września, 2024
Strona głównaSpinningZA ŁOSOSIEM TRZEBA BIEGAĆ

ZA ŁOSOSIEM TRZEBA BIEGAĆ

Kiedyś Bogdan Kopera mieszkał w Starym Krakowie, w domu tuż przy moście. Codziennie był ze spiningiem nad wodą. Teraz mieszka w Sławnie, ale też wiele czasu spędza nad Wieprzą. Chwyta za wędki, gdy tylko otrzyma wiadomość, że „ryba się ruszyła”. Poczytajcie, co nam opowiedział. Naprawdę warto!

Kiedy biorą trocie, nad Wieprzę ściąga wielu miejscowych wędkarzy. Pocztą pantoflową się dowiadują, że ryby są aktywne i warto im poświęcić trochę czasu. Gdy trocie nie biorą, brzegi rzeki są jak wymarłe. Tylko czasem pojawi się jakiś przyjezdny albo tubylec, który akurat się z babą pokłócił. Przez kilkanaście lat z rybami było bardzo kiepsko. Ostatnio jest trochę lepiej. Ryb jakby przybyło, ale daleko jeszcze do tego, co było w rzece w latach osiemdziesiątych. Dziś mamy lepsze wędki, żyłki, kołowrotki i przynęty, a rybę złowić trudniej.

Lubię Wieprzę koło Wilkowa, Mazowa i Starego Krakowa, bo jest tam dzika i płynie wśród lasów. Mam w tych stronach kilkadziesiąt pewnych stanowisk, z których w każdym sezonie wyciągam sporo troci i łososi. Latem można tam spotkać pstrągi, czasami lipienie, ale troci nie, chyba że na morzu długo trwały sztormy, a na lądzie padały gęste deszcze i podniosły poziom rzeki. Najlepsze miesiące na łososie i trocie to luty i wrzesień.

Kiedyś łowiłem tylko na wahadłówki. Wystarczały. Miałem na nie więcej ryb niż przyjezdni na woblery, ale dlatego, że ja lepiej znałem rzekę. Później też zacząłem łowić na woblery, a dzisiaj, jak każdy przybysz, mam w pudełku pełno różnych przynęt i mieszam w nich z nadzieją, że może na którąś skusi się łosoś. W tym roku złowiłem ich siedem, na obrotówkę z twisterem na kotwiczce. Nie wiem, czy to przypadek. Powiedziałem o tym znajomemu, a on się po kilku dniach pochwalił, że też wyholował łososia.

Wielu moich znajomych uważa, że ryby się przyzwyczajają do przynęt. Może tak jest, ale ja uważam, że o złowieniu ryby decyduje szybkość łowienia i to, na jakiej głębokości idzie przynęta. W czasie, kiedy ja na obrotówkę łowiłem łososie, moi znajomi, którzy rzucali wahadłówkami, wyciągali trocie. Proste wytłumaczenie: wahadłówka idzie głębiej, bliżej dna i tam ją atakuje kelt. Srebrniaki są żwawsze i podnoszą się do przynęt idących wysoko nad dnem. Ryby zwracają też uwagę na kolor. Kelty wolą przynęty ciemne, srebrniaki chromowane albo cynowane.

W jednym czasie są w Wieprzy i srebrniaki, i kelty. Czasami biorą jedne i drugie, ale częściej jest tak, że jak biorą kelty, to srebrniaki mają zamknięte pyski i odwrotnie. A że każde z nich łowi się inaczej, zawsze pytam – jeżeli mam kogo zapytać – co dzisiaj lub przez kilka ostatnich dni wchodziło na haczyk.

Kelty łowi się w spokojnej wodzie o równym uciągu. Zmęczone ryby znajdują sobie miejsca w głębokich kryjówkach, w cieniu. Nigdy się kelta nie spotka tam, gdzie pada ostre słońce. Kelt lubi blachę ciemną, miedzianą albo nawet czarną, która się wolno kręci nad dnem. Mało kiedy uderzy za pierwszym razem. Czasem dopiero po dziesiątym rzucie w to samo miejsce. Kiedy biorą kelty, nie ma się co bać, że przed nami idzie inny wędkarz. Warto nawet stawać w miejscu, z którego on przed chwilą odszedł. Może już tak zdenerwował troć, że właśnie na naszej blaszce będzie się chciała wyżyć.

Srebrniak, szczególnie łosoś, nie przepuści niczemu, co mu się przesuwa przed nosem. Przynęty nie trzeba ciągnąć po dnie, raczej nad nim, żeby ryba ją dostrzegła. Nie trzeba się też starać, żeby szła bardzo wolno. Niech płynie normalnie, trochę szybciej niż rzeka. Ważne tylko, żeby szła nad zalanymi drzewami i nierównościami dna.

Nie trzeba długo łowić w jednym miejscu. Szkoda czasu. Za łososiem trzeba biegać, ale nie wolno przy tym łamać gałęzi i ciężko stąpać po brzegu. Żeby nie wiem jak wariował, takie hałasy na pewno go przepłoszą.

(wd)

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments