czwartek, 25 kwietnia, 2024
Strona głównaLódTĘCZAKI TEŻ CZASAMI SŁABO BIORĄ

TĘCZAKI TEŻ CZASAMI SŁABO BIORĄ

W poprzednich latach najlepsi zawodnicy stosowali zanętę, więc teraz każdy coś do przerębla sypał. Głównie były to mieszanki oparte na granulacie pstrągowym lub węgorzowym z dodatkiem mączki kostnej, zmielonych albo posiekanych śledzi i tartej bułki, która te składniki wiązała.

Z rybami, wiadomo, bywa różnie, ale żeby zastrajkowały nawet hodowlane tęczaki, tego się nikt nie spodziewał. – W najczarniejszych snach nie przypuszczałem, że wyniki będą takie słabe, że nie złowię ani jednego pstrąga – mówił prezes Toruńskiego Towarzystwa Wędkarskiego Wojciech Olszewski. – Tak jak w poprzednich latach, dwa tygodnie przed zawodami wpuściliśmy do zbiornika 330 kg hodowlanych tęczaków, w sumie około 800 ryb. Jeszcze w piątek szalały pod lodem i atakowały wszystko, co wpuściło się do wody. Wszyscy liczyliśmy na wielkie łowy, a tymczasem…

W tegorocznym, już szóstym „Pstrągu spod lodu” na zamarzniętym 8-hektarowym pożwirowym wyrobisku Rybnik pod Toruniem stanęło 70 wędkarzy z 19 miejscowości, w tym jedna pani. Podczas dwudniowej rywalizacji (17 i 18 stycznia, cztery tury po dwie godziny) wszyscy złowili 59 pstrągów tęczowych o łącznej wadze 25 kg. Śmiesznie mało, jeżeli zważyć, że podczas wcześniejszych imprez padało po 200 – 250 ryb ważących łącznie grubo ponad 100 kilogramów. Powodem tak słabego wyniku była fatalna pogoda. Pierwszego dnia mieliśmy niżowy dołek i deszcz, drugiego mróz i słońce, bo w nocy ciśnienie gwałtownie podskoczyło o 15 hPa. To, jak wiemy, rybom nie sprzyja.

Zawodnicy zwrócili uwagę, że wyłowione pstrągi miały brzuchy wypchane drobnymi słonecznicami i płotkami. Zatem dwa tygodnie wystarczyło, żeby się w zbiorniku zadomowiły i znalazły pokarm atrakcyjniejszy od serwowanego im dotychczas granulatu. Ponieważ były najedzone, brały bardzo delikatnie. Nie atakowały, lecz po kilka razy przynętę zasysały i wypluwały, nim się wreszcie zdecydowały ją połknąć. Z zacięciem należało długo zwlekać, inaczej zahaczały się lekko za wargę i pozbywały haczyka podczas holu.

W poprzednich latach najlepsi zawodnicy stosowali zanętę, więc teraz każdy coś do przerębla sypał. Głównie były to mieszanki oparte na granulacie pstrągowym lub węgorzowym z dodatkiem mączki kostnej, zmielonych albo posiekanych śledzi i tartej bułki, która te składniki wiązała. Najliczniejsza grupa wędkarzy łowiła na zestawy spławikowe lub na haczyk z kiwakiem. Wielu zwolenników miała też mormyszka, zwłaszcza pluskwy fluo, które zrobiły furorę na ostatnich zawodach. W tym roku trudno było wskazać najlepszą przynętę. Na haczykach widziałem przeróżne specjały: konserwową kukurydzę, kawałki śledzi zabarwionych na różne kolory, paski wołowiny, suszone krewetki i ich mięso, mlecz ze śledzi, malutkie stynki, ochotkę, czerwone i białe robaki. Zdecydowanie najmniej wędkarzy stosowało błystki podlodowe. Na tę przynętę złowiono tylko dwa pstrągi (tyle widziałem).

Za to w tym roku błystka pokazała się jako najlepsza rzecz na okonie. Dawniej po wpuszczeniu tęczaków okonie nagle gdzieś znikały. Na zawodach łowiono zaledwie po kilka sztuk. Teraz było inaczej, co także potwierdza, że tęczaki nie żerowały. Pierwszego dnia okonie brały znakomicie, a Jerzy Wileński z Poznania wyholował ich na błystkę prawie trzydzieści. Jeden z nich był bliski kilograma. Dzięki okoniom Wileński uzyskał drugi wynik dnia – 2,2 kg.

W toruńskich zawodach zwyciężył Anatoliusz Niedorozow ze Starachowic. Ten sukces zapewniło mu już pierwszego dnia osiem tęczaków, które razem ważyły 3,3 kg. Przerębel nęcił mieszaniną złożoną z mielonych śledzi i kukurydzy, granulatu i tartej bułki. Łowił na mormyszkową pluskwę uzbrojoną to w wołowinę, to w czerwonego robaka. Mówił, że pstrągi wchodziły w łowisko falami, brały anemicznie i należało je prowokować, wolno unosząc przynętę z dna.

O dużym pechu może mówić Józef Dziki z Ostródy, który uplasował się na drugim miejscu. Wyholował sześć pstrągów, choć brań miał mnóstwo, a kilkukilogramowy kolos zerwał mu „dwudziestkę”. – Łowiłem na mlecz śledzia na zestawie z kiwakiem i haczykiem. Branie było mocne, zdecydowane, ryba w jednej chwili wyciągnęła około 15 metrów żyłki. Pompując i amortyzując jeszcze dwa takie odjazdy, udało mi się podciągnąć pstrąga w pobliże przerębla. Wtedy wyłożył się pod lodem i mogłem go zobaczyć w całej okazałości. Miał około 60 centymetrów. Kiedy go ruszyłem, żeby wprowadzić do dziury, dał kolejnego susa. Żyłka strzeliła, chyba przetarła się o krawędź lodu. Gdybym zdążył włożyć szczytówkę do wody…

Trzecie miejsce zajął reprezentant gospodarzy Krzysztof Bartosiak. Jego przynętą była główka dżigowa o wadze 2 g. Pomalował ją na żółty kolor odblaskowy, a ponadto wyposażył w grubszy i mocniejszy haczyk. – W małych główkach oryginalne haczyki są na pstrągi zbyt słabe, łatwo się wyginają – tłumaczył. – Zakładałem kawałek śledzia lub wołowiny. Nęciłem mielonym śledziem z ziarnami kukurydzy z puszki. Kukurydza tworzy na dnie jasną plamę. Pstrągi są tym zaciekawione. Poprzednio skuteczny był wolny opad przynęty, teraz ten sposób zupełnie zawodził. Słabiutko żerujące pstrągi najchętniej brały przynęty nieruchomo zawieszone nad dnem.

WYNIKI INDYWIDUALNE

  1. Anatoliusz Niedorozow (Starachowice) 3,315 kg (8 pstrągów)
  2. Józef Dziki (Ostróda) 2,705 (6)
  3. Krzysztof Bartosiak (Toruń) 2,565 (6)
  4. Tomasz Skórżyński (Starachowice) 2,115 (5)
  5. Paweł Fic (Ostróda) 950 g (2)
  6. Włodzimierz Pacański (Starachowice) 925 (2)
  7. Robert Murawski (Toruń) 835 (2)
  8. Rafał Sitko (Kwidzyn) 760 (2)
  9. Andrzej Szaciłowski (Ostróda) 760 (2)
  10. Jarosław Maciak (Stryków) 560 (1)
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments