Błystki horyzontalne, do których, w kraju,przylgnęła ładna nazwa “poziomka” (od tego, że pracują w poziomie) znajdują coraz większe uznanie.
Najczęściej na łowiskach spotyka się wędkarzy z błystkami tradycyjnymi – wąskimi, długimi, błyszczącymi, które się łowi na przemian podnosząc je i opuszczając. Błystki takie można kupić już za złotówkę (cena najdroższych, zagranicznych dochodzi do 15 zł), gdy tymczasem błystka pozioma, nazywana poziomką, kosztuje około 25 zł. I to zapewne jest głównym powodem małej popularności przynęt poziomych. Dotychczas w sklepach, i to nie wszystkich, można było kupić poziomki dwóch firm: Rapali i Nilsena. Stanowią klasę samą dla siebie. Dobrze wyważone, pomalowane trwałymi lakierami w ciekawe kolory, są łowne w każdym łowisku. Ale przed dwoma sezonami pojawiły się również błystki rodzimej produkcji firmy Kostal. Są znacznie tańsze. To zapewne sprawiło, że nie tylko je kupowano, ale łowiono nimi normalnie, bez strachu, że się urwą na zaczepie lub że odetnie je szczupak. Takie podejście do przynęty sprawia, że się dosyć szybko można przekonać co do jej rzeczywistych walorów.
Przekonało się do nich wielu wędkarzy znad zbiornika Siemianówka (woj. podlaskie). Drogich błystek się u nich nie widuje. Kupują kostalowskie, przerabiają, dodając im dłuższe płetwy i malują kontrastowo we wzory przypominające okonia.
Błystka pozioma ma tę zaletę, że penetruje duży obszar wody. Pomaga jej w tym centralne zamocowanie żyłki i plastikowe płetwy. Technika łowienia takimi przynętami jest prosta. Podrywa się błystkę na określoną wysokość, a potem swobodnie opuszcza. W opadzie błystka oddala się od przerębla na tyle, na ile pozwala jej żyłka. Wtedy się samoczynnie obraca (płetwy z tyłu) i rozpędem płynie w stronę przeciwną. Ryby ją atakują w momentach klasycznych: czasem gdy się rusza, częściej, kiedy jest w długim bezruchu.
Błystkami poziomymi skutecznie łowi się w toni. Nie tylko można je podrywać, ale również zawijać wędziskiem na przykład ósemki, a wtedy błystka wykonuje takie same manewry pod wodą. Niektórzy na przemian uderzają błystką o dno, a potem ją podrywają, żeby w bezruchu zawisła w toni. Ilu wędkarzy, tyle sposobów, ale czasem i najlepszy z nich nie zda egzaminu, jeżeli przynęta będzie miała zły kolor. Bo pod lodem jest tak jak w lecie: kolor przynęty ma duży wpływ na ilość brań.
Tegoroczną nowością rynkową będą błystki poziome z rosyjskiej firmy AQUA. Ma ona w swojej ofercie przynęty o kształtach dotychczas niespotykanych. Poszła dalej od Rapali i m.in. wyprodukowała błystki bardziej płaskie, które dłużej szybują podczas opadu. Wszystkie błystki są uzbrojone w haczyki wysokiej jakości, a w niektórych kotwiczki są zdobione jaskrawymi „kropelkami”, które znacznie podnoszą skuteczność łowienia. Przebogata jest również kolorystyczna gama tych przynęt. Widać tutaj rosyjskie podlodowe doświadczenie, bo na wyrobach innych firm takich kolorów, jak czerń z żółcią lub opalizujący róż się nie spotyka. Rosyjskie błystki będą tanie. Cena największych modeli nie przekroczy 15 zł. Średnio będą kosztowały około 12 zł.