piątek, 19 kwietnia, 2024
Strona głównaLódPIERWSZE PŁOCIE SPOD LODU

PIERWSZE PŁOCIE SPOD LODU

Dla mnie różnica pomiędzy łowieniem na spławik płoci spod lodu i w innych porach roku polega tylko na tym, że używa się innego sprzętu. Zanęty i przynęty są w zasadzie takie same, choć ich ilość jest nieporównywalnie mniejsza.

Na lodzie stosuję zestawy o wyporności 1 – 2 g ze spławikami, które mają kształt beczułki oraz krótką i cienką antenkę. Mocuję je na stałe. Kołowrotka nie używam, żyłkę wyciągam rękami. Czułość spławików podlodowych zależy od dokładnego ich wyważania, dlatego robię to w domu. Wyważam je zakładając na haczyk przynętę, bo z wody może wystawać tylko koniuszek antenki. Gdyby zestaw był wyważany bez robaka, to po jego założeniu miałabym nad wodą kłopot, boby się sam, bez brania, zanurzał. Zestaw wyważam jedną bądź dwoma śrucinami zaciśniętymi obok siebie w odległości 5 cm od haczyka. Takie położenie ołowiu pozwala również precyzyjnie zawiesić przynętę nad dnem. Żyłka 0,06 – 0,07 mm (bez przyponu!) pozwala wyholować nawet kilogramową płoć. Przy cienkiej żyłce jest zdecydowanie więcej brań, a także ryby biorą pewnie i brania są dobrze widoczne.

Podlodowe nęcenie ma skłonić ryby do poszukiwania pokarmu. Dlatego do mojej zanęty potrzebuję 200 – 300 ml drobnej ochotki i tyle samo bardzo drobno zmielonych produktów spożywczych. Korzystam z zanęt płociowych, które uzupełniam wyprażonym biszkoptem i konopiami. Do mieszanki dodaję połowę porcji ochotek i obciążenie w postaci zmielonej glinki i piasku. Ugniatam z tego kilka kulek wielkości orzecha włoskiego. Daję im skostnieć na lodzie, potem co jakiś czas wrzucam je pojedynczo do przerębla. Zmrożona zanęta w całości dociera na dno, tam się roztapia i zaczyna pracować.

Zimą płocie zwykle żerują przy dnie, ale niekiedy pływają w toni. Na początku trzeba to koniecznie ustalić. Najpierw przynętę umieszczam 2 – 3 cm nad gruntem. Po kilkunastu sekundach, jeżeli branie nie nastąpiło, unoszę zestaw o kilka centymetrów. W ten sposób przeszukuję kolejne warstwy wody tak długo, aż doczekam się pierwszych brań. Dokładnie na tej głębokości umieszczam przynętę i zaczynam właściwy połów. Nie czekam biernie. Jeżeli przez chwilę nie mam brań, spławik przesuwam po przeręblu centymetrowymi skokami. Odbywa się to w ten sposób, że podnoszę zestaw nad powierzchnię i przesuwam go w którąś stronę. To bardzo prowokuje ryby do brania. Bywa i tak, że ryby, choć są w łowisku, nie reagują na przynętę. Wtedy nie pozostaje nic innego, jak położyć haczyk z przynętą na samym dnie i cierpliwie czekać, aż się na to skusi ryba grzebiąca w zanęcie leżącej na dnie. Często tą metodą się łowi największe sztuki.

Podczas wędkowania przerębel systematycznie posypuję garstką luźnej zanęty. Do tego służy mi pozostała część ochotki wymieszana z ziemią i glinką. Dlatego nie sypię samych larw, bo ryby szybko je wyjadają.

Opadające ochotki są zjadane w całym słupie wody, co oznacza, że podnoszą się w toń płotki dotychczas żerujące na dnie. Wtedy zaczynam je łowić z opadu. To najszybsza metoda złowienia wielu płotek.

Unoszę spławik kilkanaście centymetrów nad wodę i szybko opuszczam. Ołów stabilizuje zestaw, a przynęta swobodnie szybuje w toni. To sprawdzony sposób na duże płocie. Czasami nie wystarcza odległość 5 cm ołowiu od haczyka, żeby płotki pewnie brały. Zwiększam ją, odsuwając śruciny, ale tylko o kilka centymetrów. Odległość nie może być za duża, bo nie będę widziała brań w ogóle albo zbyt późno, żeby wykonać zacięcie.

Do łowienia płoci stosuję haczyki z cienkiego drutu, nr 16 – 18, ale kiedy łowię z opadu, zakładam na nie tylko jedną ochotkę, którą przebijam w pół. Gdy larw jest więcej, płotki lubią je oskubywać i trudno wtedy zaciąć. Moją tajną bronią są larwy muchówek, wydłubane z łodyg bylicy lub komosy. Dwa lub trzy komosiaki naciągam na kolanko haczyka i dokładam ochotkę, wtedy gdy jest słabe żerowanie. Dodam, że komosiaki można zbierać jesienią i trzymać całą zimę w zamrażarce, co chwilę zabierając je nad wodę. Na takie skoki temperatur przygotowała je natura.

Na płotki wybieram się najchętniej wtedy, gdy temperatura powietrza wynosi około 0 stopni z tendencją do odwilży. Nie lubię łowić podczas silnego mrozu, bo przerębel ciągle zamarza, a na żyłce osadzają się koraliki lodu. Na początku zimy płocie przebywają na przybrzeżnym stoku na głębokości 2 – 3 metrów. W miarę, jak pokrywa lodowa się utrwala, oddalają się od brzegów i schodzą na głębsze blaty (5 – 6 m) w pobliżu podwodnych wyniesień.

Barbara Niewiadomska
Suwałki

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments