wtorek, 10 grudnia, 2024
Strona głównaSpinningPRZYNĘTY NA SZCZUPAKA

PRZYNĘTY NA SZCZUPAKA

Jeszcze do niedawna najbardziej popularną przynętą na szczupaki były błystki wahadłowe. Jest ich ogromna ilość, o rozmaitych kształtach i wzorach. U nas do najbardziej popularnych należy alga. Drugie miejsce zajmuje gnom, a trzecie mors. Jest to ocena szacunkowa…

Od niepamiętnych czasów człowiek przy łowieniu ryb posługiwał się haczykiem, ale można przypuszczać, że kłopotów miał z tym co niemiara. Trudno go było wykonać, utrzymać na nim przynętę, a w końcu wyholować zaciętą zdobycz, bo pradawny haczyk nie miał zadziorów i wiele ryb z niego spadało. Linka, do której był przywiązany, też była prymitywna, podobnie jak wędzisko. Sądzić więc należy, że o wiele skuteczniejsze były metody przypominające dzisiejszy spining. Do dziś przetrwały u Indian i Eskimosów, a nowoczesne wędkarstwo zapożyczyło od nich nie tylko samą metodę, ale również przynęty.

Kiedy jeszcze nie było kotwiczek, szczupaki i musky (musky (czytaj maski) to nazwa północnoamerykańskiego krewniaka szczupaka, który osiąga nieco większe rozmiary i chętniej od niego przebywa w otwartej wodzie) łowiło się w sposób wysoce oryginalny. Przynęta była przeciągana za czółnem lub przez osobę idącą brzegiem. Z tyłu posuwał się łowca i kiedy do przynęty podpływała ryba, starał się ją ugodzić dzidą lub harpunem. Wiele obecnie stosowanych woblerów do złudzenie przypomina tamte przynęty. Są podobnie wystrugane z jednego kawałka drewna i mają nacięcia, które nadają im kolebiące ruchy. Od pierwowzorów różni je tylko lakierowana powłoka i kotwiczki. Woblery te zaliczamy do grupy przynęt szarpanych, którymi się łowi na powierzchni albo tuż pod nią.

Woblery szarpane nie mają sterów. Akcję nadaje im wędkarz ruchami szczytówki i tempem skręcania żyłki. Są duże i ciężkie, posługiwali się nimi doświadczeni wędkarze, którzy potrafili dokładnie rozpoznać stanowisko ryby. W Stanach, gdzie łowienie takimi woblerami ciągle jeszcze jest popularne, stosuje się do nich kije o długości 2 – 2,3 m i ciężarze wyrzutu do 100, a nawet 200 g. (Wśrod doświadczonych wędkarzy mówi się, że oznaczenia ciężaru wyrzutowego, podawane na wędziskach amerykańskich, są prawdziwe. Jeżeli jest tam napisane np. 3/4 – 1,5 oz (oz znaczy uncja = 28 g), to można być pewnym, że kij rzeczywiście pracuje najlepiej, kiedy waga przynęty mieści się w tych właśnie granicach. U nas na wielu jeszcze wędziskach podawane są parametry, które nijak nie odpowiadają rzeczywistym właściwościom kija.

Skąd się to wzięło, trudno jest dociec, ale maksymalny ciężar wyrzutu jest mocno przesadzony. Na przykład na kiju jest napisane 60 g, lecz rzucając algą C3, która waży 28 g, trudno się pozbyć obawy, że w trakcie wymachu kij się rozsypie.) z multiplikatorami, bo kołowrotki o stałej szpuli, poddane tak wielkim obciążeniom, szybko by się rozklekotały. Tradycyjne woblery szarpane miały co najmniej 25, a niektóre nawet 40 cm długości. Producenci, nie chcąc rezygnować z ogromnej rzeszy spiningistów, którym tak ciężkie łowienie nie odpowiadało, zajęli się wymyślaniem przynęt lżejszych, które by jednak dawały wyniki co najmniej zbliżone. Zaczęto od odchudzania woblerów drewnianych. W ten sposób powstało wiele przynęt z twardego plastiku, których wielkość odpowiadała woblerom powszechnie używanym (9 – 15 cm). W ostatnich latach stworzono woblery z plastiku miękkiego, które szybko zdobyły sobie ogromną popularność. Łowi się nimi tak samo jak woblerami szarpanymi, ale że są o wiele lżejsze, nadają się do najczęściej używanych wędzisk o średnich parametrach. Nowe woblery, w porównaniu do drewnianych, mają jeszcze tę zaletę, że można je zbroić w rozmaite systemiki antyzaczepowe.

Jeszcze do niedawna najbardziej popularną przynętą na szczupaki były błystki wahadłowe. Jest ich ogromna ilość, o rozmaitych kształtach i wzorach. U nas do najbardziej popularnych należy alga. Drugie miejsce zajmuje gnom, a trzecie mors. Jest to ocena szacunkowa, bo danych o produkcji i sprzedaży poszczególnych modeli nigdy nie zbierano. Im blacha jest dłuższa i węższa, tym chodzi bliżej powierzchni. Z tego się właśnie wzięła popularność algi, bo najczęściej przychodzi nam łowić w akwenach o rozmaitej konfiguracji dna i w zmiennych prądach.

Wahadłówki są równie skuteczne w jeziorach i rzekach. W jeziorach stosuje się dwie podstawowe techniki. Pierwsza polega na przeciąganiu przynęty w toni. Jest to skuteczne, kiedy szczupaki są aktywne. Błyski i ruch przynęty, działające na oczy i linię naboczną ryby, potrafią ściągnąć szczupaka ze znacznej odległości. Ale łowiąc tym sposobem pamiętajmy, jak szczupak ma osadzone oczy (bardziej ku górze niż do przodu). Nie należy więc nigdy schodzić przynętą zbyt głęboko. Blacha powinna się znajdować około metra nad dnem lub pokrywającą je roślinnością, bo szczupak zawsze atakuje do góry.
Drugą metodą łowienia w jeziorach jest dżigowanie. Stosuje się ją wówczas, kiedy szczupaki słabo żerują, i tam, gdzie dno nie jest zarośnięte. Wahadłówkę kładzie się na dnie, po czym płynnie unosi na wysokość metra. Po kilku obrotach kołowrotkiem znów się ją kładzie. Co jakiś czas spuszcza się wahadłówkę na luźnej żyłce, żeby mocno uderzyła w dno, ale podstawy sposób prowadzenia to opad na żyłce napiętej.

W rzekach stosuje się te same dwie techniki połowu, a prócz tego jeszcze trzecią, niezwykle skuteczną. Wykorzystuje ona siłę rzeki. Przynętę zarzucamy w nurt i zamykamy kołowrotek. Resztę robi za nas napierający na żyłkę prąd wody. W tempie prawie takim, w jakim płynie rzeka, przenosi on przynętę po dnie lub w jego pobliżu, gdzie szczupaki czekają na pokarm niesiony prądem wody. W ten sposób można łowić każdą wahadłówką lub przynętą do niej podobną, jednak wielu wędkarzy nad inne ceni sobie algę C3.

Obrotówki to przynęty stosunkowo młode. Wprawdzie stosowano je już pod koniec XIX wieku, ale tak na dobre spopularyzowały się dopiero w połowie zeszłego stulecia, wraz z rozwojem techniki, co nam, wędkarzom, kojarzy się z żyłką i kołowrotkiem o stałej szpuli. Wcześniej francuska firma Mepps, swoimi produktami o nazwach aglia, comet i long, ustaliła obowiązujące do dziś standardy co do kształtów paletki, nazywanej również skrzydełkiem. Obrotówki wymagały nowoczesnego sprzętu, w przeciwieństwie do wahadłówek, którym wówczas wystarczał sprzęt toporny i staroświecki.

Gdy tylko obrotówki pokazały się w handlu, wśród praktyków wędkarstwa zaczęła się toczyć dyskusja nad skutecznością tej przynęty. Jej zwolennicy głosili, że jest bardziej uniwersalna od wahadłówki. Na dowód wymieniali rozmaite gatunki łowionych na nią ryb. Rzeczywiście, na obrotówki łatwo się łowiło na przykład pstrągi, o wiele częściej brały je też ryby spokojnego żeru: leszcze, płocie, klenie i jazie.

Dzisiaj mało który wędkarz ośmieliłby się stawiać takie tezy. Nie pozwoliłaby na to zarówno ichtiologiczna wiedza, jak również praktyka.

Doświadczeni wędkarze mają świadomość, że spośród wszystkich przynęt obrotówki wytwarzają najsilniejszą falę hydroakustyczną. Dlatego stosują je tylko w pewnych sytuacjach, np. wtedy, gdy ryby słabo żerują (mówi się w związku z tym, że puszczona w ruch obrotówka nawet zdechłą rybę zmusza do brania). Taką wybiórczą skuteczność obrotówek potwierdza doświadczenie. Są dni, kiedy szczupaki atakują wyłącznie wahadłówki, są i takie, kiedy dają się łowić tylko na obrotówki. Mało kiedy jest pół na pół.

Bardzo krótka jest historia przynęt miękkich. Na rynek weszły dopiero w latach siedemdziesiątych minionego wieku, chociaż ich pierwowzory, w postaci włosów, piór lub wstążek zawiązywanych dookoła haczyka, już wcześniej miały swoich zwolenników. Pierwsze „gumki” nie tylko u nas długo leżały na półkach. Szybko jednak zdobyły uznanie, a dzięki nowym materiałom i technologiom stały się powszechnie dostępne. Z dnia na dzień plastikowe przynęty można było wytwarzać tanio i w ogromnych ilościach, a ich wygląd i miękkość dały wędkarzom wabiki wyjątkowe i dotąd poza naturą niespotykane. Stało się to tak szybko, że wiele firm do dzisiaj nie nadąża z produkcją równie nowoczesnych wędzisk i żyłek.

Większość miękkich przynęt projektują zawodowi wędkarze zza oceanu. Mamy w tym swój udział, bo Witold Kowalczyk, właściciel firmy Relax, wymyślił kopyto. Teraz, po wielu latach, można powiedzieć, że jest to przynęta, jakiej świat nie widział. Na kopyto biorą wszystkie ryby, a bardzo wielu wędkarzy, którzy pierwszy raz sięgnęli po spining, łowiło na nie szczupaki.

Miękkie przynęty, jak żadne inne, wyglądem i akcją upodobnione są do naturalnego pokarmu ryb. Dlatego łowi się nimi łatwo i skutecznie.

Do ich uzbrajania powszechnie, i to nie tylko u nas, stosuje się dżigi kuliste. Tymczasem dżigi są dostępne w kilkudziesięciu odmianach, a każda z nich jest przeznaczona do innych łowisk i do innej dekoracji. Żeby złowić drapieżnika, trzeba dotrzeć z przynętą w pożądane miejsce. Będzie to możliwe tylko wtedy, gdy zostanie ona dobrana stosownie do warunków panujących na łowisku.

O miękkich przynętach można powiedzieć, że ryby atakują je inaczej. Brania są delikatniejsze i trwają o wiele dłużej. Rozpoznać je łatwo pod warunkiem, że się dysponuje odpowiednim sprzętem. Jest to bardzo duże utrudnienie nie tylko ze względów finansowych. Nawet gdy się ma pieniądze, trudno kupić odpowiedni kij. Kiedyś jednym wędziskiem opędzało się obrotówkę, wahadłówkę i wobler. Dzisiaj, przy ogromnej różnorodności miękkich przynęt, obciążeń i sposobów łowienia, nie wystarczy nawet kilka. Pewnie również dlatego spiningiści zaczynają się specjalizować w łowiieniu tylko konkretnych gatunków drapieżników. Ma to również tę zaletę, że taki łowca jest skuteczniejszy w środowisku, w którym drapieżników jest mało.

Kiedy królowała wahadłówka, szczyty powodzenia zdobywała obrotówka, rynek zalewały miękkie przynęty, cały ten czas w arsenale spiningisty były też woblery. U nas zdobywają dopiero należne im miejsce wśród innych przynęt. Na razie największe powodzenie mają modele, którymi się dobrze łowi pstrągi i trocie. Na świecie są uznaną przynętą na szczupaki.

Gdyby trzeba było w kilku słowach określić, jakie woblery szczupak atakuje najchętniej, należałoby powiedzieć tak: te, których akcja jest spokojna, a ogon wykonuje długie i zamaszyste ruchy. Taki wobler powinien mieć od 10 do 15 cm i być tak wyważony, żeby dał się spokojnie sprowadzić na półtora metra pod powierzchnię.

Każdą sztuczną przynętę, poza jej wielkością, kształtem i ciężarem, wyróżnia też kolor. Jaki ma on wpływ na jej skuteczność? To jest w dużej mierze poddane subiektywnej ocenie łowcy. Na szczupaka spiningiści najchętniej stosują przynęty jasne. Dominują nikiel, chrom, srebro, perła w różnych odcieniach, mleko – ponieważ są najbardziej zbliżone do kolorów płoci, ryby wszędobylskiej i stanowiącej główny pokarm szczupaków. Drugie miejsce w plastikach zajmuje brąz, w przynętach metalowych wypolerowana miedź, a trzecie kolor wiśniowy (plastiki) i czarny (metal).

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments