piątek, 26 kwietnia, 2024
Strona głównaSpinningBOLENIE JESIENIĄ

BOLENIE JESIENIĄ

Jesienią bolenie rzadko polują przy powierzchni. Częściej przebywają w głębszych miejscach, zachowują się dyskretnie i nie zdradzają swoich kryjówek. Niekiedy jednak można jeszcze usłyszeć ich charakterystyczne bicia. Wtedy mianowicie, gdy drobnica się gromadzi i przenosi na zimowiska.

Od kilku lat w Gwdzie w końcu października obserwuję grupowe polowania boleni na ukleje spływające z górnych odcinków rzeki do zbiornika w Dobrzycy. Rybki zbite w duże stada płyną środkiem nurtu, gdzie są ustawicznie nękane przez drapieżniki. Na początku sądziłem, że to okonie. Kiedy jednak podszedłem bliżej i baczniej się przyjrzałem wodnej batalii, natychmiast rozpoznałem bolenie. Chociaż polowały nie tak donośnie jak latem, były dobrze widoczne. Co rusz powierzchnię wody marszczył wir, po czym ukazywał się potężny ogon lub płetwa grzbietowa, a wokół wytryskiwała fontanna uciekających w panice rybek. Wiele razy obserwowałem ten niesamowity spektakl, przysiadając na skarpie pod lasem. To pozwoliło mi dokładnie poznać schemat jesiennych boleniowych polowań.

Najwięcej boleni grasuje w ujściu rzeki do zbiornika. Stałym rewirem ich łowów jest pas wody o równym uciągu w głębszej rynnie od strony wyższego brzegu. Cień rzucany przez drzewa pozwala im niepostrzeżenie wypłynąć do powierzchni i zbliżyć się do stada uklejek. Do ataku rusza naraz kilka sztuk. Potem, niezależnie od wyniku, wracają do swojej kryjówki na krótki odpoczynek. Niektóre mniejsze bolenie zajmują stanowiska przy piaszczystych wypłyceniach (jest ich tu kilka, mniej więcej na środku rzeki) i zachowują się tam podobnie do szczupaków. Przyczajone na dnie lub przy dość jeszcze bujnych warkoczach strzałki wodnej atakują zbliżający się drobiazg z zasadzki. Tylko nieliczne bolenie polują w samym zbiorniku, ale tylko w strefie o widocznym nurcie. Po ich atakach rzeką spływa wiele martwych uklejek. One nie budzą ich zainteresowania.

Spininguję brodząc brzegiem rzeki. Schodzę bardzo powoli, jak najciszej. Pobicia nie są tak energiczne jak latem. Najczęściej są to trącenia lub podskubywania. Odnoszę wrażenie, że ponieważ bolenie pokarmu mają dużo, sztuczną przynętę atakują nonszalancko. Na gumki (moja podstawowa przynęta latem) wiele brań jest pustych. Z tego względu jesienią używam wyłącznie woblerów. Są to samoróbki w kształcie uklei, o długości 7 – 8 cm. Ubarwienie – grzbiet ciemny, boki srebrne, lekko przyciemnione czarnym lakierem. Ich akcja jest drobna, ale dość mocno wychylają się na boki.

W ujściu Gwdy obławiam środkową warstwę wody (przy powierzchni bolenie przebywają bardzo krótko, tylko w chwili ataku, więc połów jest tam na ogół mizerny). Rzucam daleko za główny nurt, tam szybko woblera zatapiam i odtąd prowadzę go średnim tempem w poprzek koryta. Co pewien czas przyspieszam zwijanie żyłki lub podszarpuję delikatnie szczytówką. To woblera ożywia, nadaje mu wygląd przestraszonej, uciekającej rybki. Najwięcej brań mam wtedy, gdy przynęta wchodzi w stado uklejek.

Bolenie czające się przy wypłyceniach łowię z napływu. Woblera rzucam przed wypłycenie i naprowadzam na cel w tempie nieco szybszym od prądu. Tutaj pobicia są szybkie i gwałtowne, więc sądzę, że w tych miejscach bolenie nie ścigają swych ofiar, lecz czyhają na nie w ukryciu.

(WB)

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments