piątek, 26 kwietnia, 2024

SUMY W UJSCIU

Po kilkunastu latach znowu zaczęło być głośno o sumach z Ujścia (woj. wielkopolskie). Na początku lipca jeden z nich zdemolował sprzęt wędkarzowi łowiącemu z cypla u zbiegu Gwdy i Noteci. Inny połamał wędkę zastawioną z martwą ukleją na sandacza poniżej huty szkła, przy tzw. żelaznym moście (kolejowym). Wreszcie 16 lipca br. Marek Strugarek złowił suma o wadze 38,5 kg i długości 190 cm.

Od kolegów słyszałem o nocnych harcach jakiejś dużej ryby poniżej Ujścia w miejscu zwanym przez nas Topolami (zdjęcie przy tytule) – opowiada pan Strugarek. – Rzeka tam zwalnia i łagodnie zakręca, środkiem biegnie długa rynna o głębokości przeszło czterech metrów. Nad wodą byliśmy z kolegą około godziny 18. Zarzuciłem dwie wędki: spławikówkę z kukurydzą na leszcza lub karpia, drugą na grunt z pęczkiem czerwonych robaków. W ubiegłym roku miałem na kiju dużego suma, ale po półgodzinnym holu przetarł przypon z plecionki. Od tego czasu zakładam dwie 35-centymetrowe stalki o wytrzymałości 25 kg, które spinam kółkiem łącznikowym. Branie nastąpiło o godz. 20:25. Sum długo trzymał się środka rzeki.

Co jakiś czas parł w stronę przeciwnego brzegu, gdzie zapewne miał swoją kryjówkę. Z obawy, że żyłka zaplącze się w faszynę lub zatopione kołki, musiałem go parę razy przytrzymać na siłę. Na szczęście żyłka wytrzymała. Miała średnicę 0,35 mm. Po półgodzinie, kiedy po raz czwarty przyciągnąłem go pod swój brzeg, puścił bąble i wypłynął na powierzchnię. Wtedy kolega wszedł do wody, chwycił go pod skrzela i wciągnął.

Ujście w latach 70. i 80. ubiegłego wieku było znanym łowiskiem sumów. Każdego roku padało tam kilkanaście okazów. Największego, ważącego 41,5 kg, wyłowił Edmund Odor. W miasteczku wciąż jest żywa anegdota o dwóch miejscowych wędkarzach, którzy na oczach licznej grupy gapiów przez kilka godzin holowali na zmianę przeogromną rybę. W końcu potwornie wymęczeni wyciągnęli z rzeki… stary tapczan zahaczony za sprężynę. Połowy sumów z Ujścia dokumentował w kronice tamtejszego koła PZW Wacław Biernat. Pod jego pieczą znajdowała się także kolekcja kilkudziesięciu spreparowanych głów. Po śmierci Biernata trofea wróciły do łowców, ponoć wiele z nich zostało sprzedanych turystom z Niemiec. Zniknęły również sumy z coraz brudniejszej i w tamtych czasach stale podtruwanej Noteci.

W ciągu ostatnich lat rzeka się oczyściła, a także zdziczała. Przestano ją udrażniać, bo żegluga już prawie całkiem zamarła. Znów pokazały się brzany, certy i trocie wędrujące na tarliska w Gwdzie i jej dopływach. Wygląda na to, że wróciły także sumy. Można na nie zapolować w samym mieście: na połączeniu Gwdy z Notecią oraz przy hucie szkła. Koryto jest tam pogłębione, bo od czasu do czasu do Ujścia zawita jakaś barka. Dobre są także Topole, okolice wspomnianego mostu kolejowego i tzw. Krowiego Mostu (3 km przed Ujściem, jest to pozostałość po drewnianej kładce, którą niegdyś przepędzano krowy na rozległe łąki w dolinie rzeki).

Sumy żyją również w przyujściowym odcinku Gwdy. Jest ona głębsza, szybsza i zdecydowanie czystsza od Noteci, ale pokrętna, pełna zatopionych drzew. Z Gwdy wędkarzom niezwykle rzadko udaje się wyciągnąć okazalszą sztukę, bo sum potrafi z kołowrotka wyciągnąć wiele metrów żyłki, a tam na dnie kołek przy kołku.

Jesień to najlepszy czas na noteckie okonie. W październiku rzeką przestaje spływać rzęsa wodna, której latem jest tak dużo, że w bezwietrzne dni nie da się spiningować. Woda się klaruje, obumierają warkocze strzałki wodnej, dotąd skrywające duże połacie dna. Okonie są wszędzie, ale najwięcej ich w górze rzeki, gdzie jest bardziej dziko, a dno urozmaicone. Należy ich szukać na obrzeżach zielska oraz w przybrzeżnej faszynie. Najlepszą przynętą jest 3-centymetrowy twister w kolorze motor-oil.

Po przymrozkach, kiedy do rzeki zaczynają gromadnie wchodzić żabki, bardzo dobry jest twister z dwoma ogonkami, brązowy lub czarny. Gumki zbroimy w główkę (ok. 3 g) z antyzaczepem, inaczej będziemy się musieli bez przerwy zmagać z wszechobecnymi tu resztkami roślin. Najlepsze miejsca na okonie to przewężenia, wewnętrzne zakręty i ujścia licznych rowów wpadających do Noteci. Przy zielsku kręcą się głównie średnie garbusy, większe (łowione są tu sztuki nawet kilogramowe) zajmują stanowiska w rynnach pośrodku rzeki. Najprędzej skusi je średniej wielkości ripper (motor, ciemny fiolet, czasem zielony lub żół-ty) uzbrojony w 5-gramową główkę.

Pod koniec października najpierw białe ryby, potem okonie grupują się w stada i zaczynają spływać w głębsze miejsca. Wiele ryb gromadzi się tam, gdzie Noteć łączy się z Gwdą. W ciepłe dni żerują w rzece, podczas mrozu chronią się w porcie. Dobry to czas na połów nie tylko okoni, ale także boleni i sumów, które zimują w miejskim odcinku Gwdy.

Wiesław Branowski

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments