W zbiornikach zaporowych ryby rozmieszczone są bardzo nierównomiernie. W jednych miejscach jest ich bardzo dużo, w innych nie ma ich wcale, a jeszcze gdzie indziej goszczą tylko od czasu do czasu. Nie należy jednak sądzić, że rządzi tym przypadek. Przeciwnie, obowiązują tu ścisłe reguły, które warto poznać, jeżeli się chce łowić ryby tam, gdzie one naprawdę są, a nie zdawać się na ślepy traf. Jeżeli ktoś ma co do tego wątpliwości, to chyba przekona go następujący argument: w zbiorniku zaporowym 80 – 90% wszystkich ryb przebywa w miejscach, które na powierzchni wody zajmują zaledwie kilkanaście procent.
Zbiorniki zaporowe są niepowtarzalne, bo o ich kształcie decyduje miejsce, w którym zostały wybudowane. Ich charakter i tym samym warunki, jakie stwarzają rybom, można z grubsza określić patrząc na mapę zbiornika i jego okolicy. W rejonach podgórskich wysoka betonowa tama przegradza dolinę rzeki. Zbiornik jest więc długi i przypomina głębokie koryto o przekroju w kształcie litery V lub U. Natomiast na terenach nizinnych zbiorniki są płytkie, rozlewają się szeroko i przeważnie zajmują bardzo dużą powierzchnię. Jeszcze inny typ zbiornika powstaje po przegrodzeniu dużej rzeki stopniem wodnym, który podpiętrza wodę na niewielką wysokość. W takich zbiornikach warunki życia ryb rzecznych zostają zmienione tylko nieznacznie, choć tama uniemożliwia im wędrówki.
Wybierając się nad zbiornik zaporowy warto zwrócić uwagę także na inne jego cechy. Przede wszystkim na występujące w nim wahania poziomu wody, bo od nich zależy, gdzie będziemy szukać ryb. Ważna jest przejrzystość wody, jej temperatura i występujące w okolicach wiatry. Nawiasem mówiąc, mocno wieje prawie na każdym zbiorniku zaporowym. Silny wiatr wędkarzom przeszkadza, a dla tych, którzy łowią z łodzi, może być niebezpieczny. Dla zbiornika jednak wiatry są korzystne, bo mieszają w nim wodę. Z tego powodu, a także dlatego, że woda ciągle dopływa z rzeki, jej temperatura na różnych głębokościach nie różni się tak bardzo jak w jeziorach. Przy silnym wietrze ryby schodzą głębiej.
Dobrze jest wiedzieć, kiedy zbiornik został wybudowany, bo czas zmienia jego właściwości. Materiał nanoszony przez rzekę osadza się na dnie, więc zbiornik się wypłyca. Staje się też coraz bardziej żyzny, zmienia się jego flora i fauna. Z początku następuje bardzo gwałtowny rozwój drobnych zwierząt, przede wszystkim planktonu i larw ochotek, bo rozkładające się szczątki zalanych roślin zapewniają im wiele pokarmu. Po kilku latach tych zwierząt jest już mniej. Stosownie do tego zmienia się też świat ryb. Najpierw obfitość drobnych zwierząt powoduje, że ryb szybko przybywa. Z drapieżników początkowo przeważają okonie. Razem z nimi lub zamiast nich mogą się masowo pojawiać szczupaki, którym świeżo zalane rośliny stwarzają znakomite warunki do tarła. Szybko jednak, przeważnie już po kilku latach, okonie i szczupaki stają się mniej liczne. Ich miejsce zajmuje sandacz, najważniejszy drapieżnik zbiorników zaporowych. Wtedy też mniej więcej nadchodzi czas ryb niedrapieżnych: leszczy, płoci i krąpi. Między tymi gatunkami na ogół utrzymuje się dynamiczna równowaga.
Zbiorniki zaporowe bardzo się od siebie różnią, ale łączy je też wiele cech wspólnych. Każdy z nich można, idąc od ujścia do tamy, podzielić na trzy części (rys. powyżej). Pierwsza, górna, w pobliżu ujścia rzeki, jest zwykle płytka, ale prąd wody ma najsilniejszy. Dno, najczęściej żwirowe lub piaszczyste, pełne jest naniesionych przez nurt gałęzi, śmieci, kamieni. Czasem rozwija się nawet przybrzeżna roślinność, bo przy ujściu wahania wody są najmniejsze. Ryby są tu ciągle, przywabia je dopływ świeżej wody. W pewnych okresach jest ich jednak więcej niż zwykle. Już pod koniec zimy zaczynają przypływać szczupaki, płocie, okonie, leszcze. Szukają miejsc na tarło. Największe nasilenie tych tarłowych wędrówek przypada na wczesną wiosnę.
Druga, środkowa część zbiornika, jest zwykle największa, ale też najbardziej zmienna w swym kształcie. Prąd wody bywa tu niewyczuwalny. Silnie rozwijają się larwy ochotkowatych (ok. 80% wszystkich zwierząt żyjących na dnie), sporo jest też małży i ślimaków. Trzecia część zbiornika, przy tamie, jest najgłębsza, ma najbardziej strome dno, przeważnie bez zawad, bo leży na nim gruba warstwa mułów przyrastająca co roku nawet o kilka centymetrów. Tutaj najobficiej rozwija się plankton. Po obumarciu opada on na dno. Dlatego w najgłębszych miejscach często dochodzi do zaniku tlenu. Zużywają go bakterie, które te planktonowe szczątki rozkładają.
W zbiorniku zaporowym ryby skupiają się tam, gdzie dno jest urozmaicone. Postępują tak nie tylko gatunki mniej lub bardziej z dnem związane (np. sandacze i okonie), ale także te, których królestwem jest strefa otwartej wody. Nawet one wolą podłoże o skomplikowanych kształtach. Co je tam tak pociąga? Przede wszystkim kryjówki i spiżarnia. Na dnie zbiornika zaporowego kryjówek jest szczególnie dużo. Pod wodą znalazły się przecież rowy i doły, nasypy i drogi, karcze, krzaki i kamienie, a niekiedy nawet resztki budynków. Pokarmu też jest dużo. Podwodne prądy niosą, a potem osadzają na dnie cząstki organiczne i mineralne. Tworzy się z nich gruba warstwa mułu, doskonałe siedlisko dla drobnych zwierząt. Nad dnem urozmaiconym jest też dużo planktonu. To wszystko przyciąga ryby różnych gatunków i różnego wieku. Są tam więc zjadacze zwierząt dennych, np. płocie, leszcze, jazgarze, są też amatorzy planktonu: ukleje, drobne leszcze, płocie, okonie, a w niektórych naszych zbiornikach także rozpióry i sapy. Za rybami spokojnego żeru ciągną zaś drapieżcy.
Na mapach zbiorników zaporowych często zaznacza się dawne koryta rzek. Dla wędkarza jest to cenna informacja, bo w ich sąsiedztwie ryb jest bardzo dużo. Dawne koryta mają różne nachylenie stoków, ale zawsze są głębsze niż pobliskie dno zbiornika. Występują tam też wyraźne podwodne prądy. Najsilniejsze w zbiornikach podgórskich, bo tu dawne koryto ma największy spadek. W pobliżu stoków dawnych koryt występują leszcze, płocie, krąpie, sandacze, okonie, rzadziej szczupaki i miętusy. W otwartej wodzie nad dawnym korytem licznie gromadzą się ukleje, młode pokolenia sandaczy, okoni i leszczy. Dla wszystkich ryb dawna rzeka jest obiektem orientacyjnym podczas odbywanych przez nie wędrówek.
Jak wykazały badania ichtiologów rosyjskich, szczególnie atrakcyjne są dla ryb te miejsca w zbiorniku, gdzie na niedużych fragmentach dna znacznie zmienia się głębokość. Tak jest m.in. na dawnych meandrach zalanej rzeki. Ryby lubią się gromadzić zwłaszcza po wewnętrznej stronie zakola, na tzw. języku. Mniej podobają im się zalane wyrobiska i starorzecza, może dlatego, że prądy wodne są tam dużo słabsze niż w dawnym korycie. Mimo to bywają tu leszcze, płocie, sandacze i okonie.
Mniej więcej połowa zbiornika, gdy się liczy jego powierzchnię, ma dno płaskie i zazwyczaj monotonne. Wprawdzie spotyka się tu stada okoni, płoci, leszczy, krąpi, jazgarzy, ale w ogóle ryby są mocno rozproszone. Przybywa ich w miarę, jak zbliżamy się do strefy przybrzeżnej, do zalanego koryta rzecznego, dawnego wyrobiska lub jakiegokolwiek większego zagłębienia dna.
Na przybrzeżną strefę zbiorników zaporowych źle wpływają częste zmiany poziomu wody. Rośliny wodne nie mogą się przez to zadomowić. Mimo to ryb jest tu dużo, bo niektórym gatunkom – dotyczy to głównie płoci, leszczy, krąpi, także jazgarzy i okoni – takie niezarośnięte dno bardzo odpowiada. Dodatkową atrakcją są dla nich pozostałości z dawnych czasów, gdy zbiornika jeszcze nie było: drzewa, karcze, krzaki, resztki budowli itp. Ryby chętnie przebywają też w zatokach zbiornika, zwłaszcza jeżeli uchodzi do nich niewielka rzeka lub strumień. W zatokach słabiej hula wiatr, woda się szybciej nagrzewa, a dopływ niesie dużo tlenu.
Przegrodzenie rzeki tamą
i utworzenie zbiornika zaporowego ma dla ryb podwójny skutek. Jednym niszczy siedliska, innym natomiast stwarza tak dogodne warunki do życia, że nadmiernie się rozmnażają. Na początku 20. wieku liczba budowanych zbiorników zaporowych gwałtownie wzrosła na całym świecie. Wyrażano wtedy obawy, że ryb w nich dużo nie wyżyje, bo będą miały za mało pokarmu. Obawy te się nie sprawdziły, powstał natomiast całkiem inny problem.
Zbiorniki zaporowe cechuje nadmierna żyzność. Jej przejawem są częste zakwity glonów. Uczeni od wielu już lat usilnie pracują jak ten problem rozwiązać. Duże nadzieje wiązano z tak zwaną biomanipulacją, czyli wspieraniem tych grup zwierząt w zbiorniku, które potrafią kontrolować rozwój glonów. Okazało się jednak, że może to być pomocne, ale nie zastąpi ograniczania dopływu substancji pokarmowych do zbiornika.
Waldemar Borys