wtorek, 16 kwietnia, 2024
Strona głównaŁowiskoUJŚCIE HOCZEWKI

UJŚCIE HOCZEWKI

Hoczewka jest pierwszym większym lewym dopływem Sanu poniżej Zalewu Solińskiego. Ujście znajduje się w okolicy wsi Hoczew. Po opadach Hoczewka gwałtownie mętnieje i równie szybko się oczyszcza. Powyżej Hoczwi jest to typowy górski strumień poprzecinany progami skalnymi. Na ostatnich kilkuset metrach płynie spokojne, a koryto ma około dwudziestu metrów szerokości. W dołkach żyje tam sporo pstrągów, ale przeważnie mają mniej niż 30 cm. Tylko przy wysokim stanie Sanu, zwłaszcza kiedy niesie on mętną wodę, większe pstrągi i lipienie wchodzą w przyujściowy odcinek Hoczewki.

San w okolicy Hoczwi jest płytki i ma ponad sześćdziesiąt metrów szerokości. Przy ujściu Hoczewki zatacza lekki łuk w prawo. Poziom wody i układ nurtu zależy od pracy elektrowni w Zwierzyniu. Przy niskim i średnim przepływie główny nurt biegnie rynną pośrodku koryta, a przy wysokim zbliża się do lewego brzegu. Dwustumetrowy odcinek rzeki powyżej i poniżej ujścia Hoczewki to bystrzyny pełne głazów, progów skalnych i jamek porośniętych glonami. Jest to doskonałe letnie łowisko pstrągów i lipieni, czasem można się tam zetknąć także z głowacicą. Przy niskim poziomie wody ryby gromadzą się w pobliżu głównego nurtu. Gdy poziom wody jest średni, można brodzić w spodniobutach i szukać ryb na całej szerokości Sanu. Jeśli w Zwierzyniu pracują obie turbiny (wysoki poziom wody), brodzić da się tylko wzdłuż prawego brzegu. Doskonałym stanowiskiem jest wtedy klin pomiędzy Sanem a Hoczewką, skąd można obławiać warkocz połączonych nurtów obu rzek. Bystrzyny kończą się progiem skalnym, poniżej którego rozciąga się lipieniowa płań dostępna także przy wysokim poziomie wody. San na tym odcinku rzadko bywa zmącony. Jeśli brudną wodę niesie Olszanica, płynie ona prawą stroną, a ryby podchodzą pod lewy brzeg. Jeśli mocno mętna jest także Hoczewka, ryby gromadzą się powyżej jej ujścia. Dopiero kiedy woda na Hoczewce opada, pstrągi i lipienie zajmują stanowiska przy ujściu. Szczególnie korzystny jest początek roku. Wtedy bez względu na stan wody u ujścia Hoczewki zatrzymują się pstrągi spływające po tarle. Mniej więcej do końca lutego szansa trafienia na wyrośniętego potokowca jest największa.


Jarosław Kurek

UJŚCIE OLSZENICY I ELEKTROWNIA W ZWIERZYŃCU

Olszanica to niewielka rzeka wpadająca z prawej strony do starego koryta Sanu (tak nazywany jest kilkukilometrowy odcinek Sanu pomiędzy zaporą w Myczkowcach a zrzutem wody z elektrowni w Zwierzyniu). Wędkarze zwykle go omijają, bo trudno tam o wymiarową rybę. Przez większą część roku jest to ciąg zarośniętych stawków i rozlewisk zasilanych wodami Olszanicy. Rzeka płynie tędy tylko w okresie wysokich stanów na górnym Sanie, kiedy nadmiar wody jest zrzucany przez upusty zapory w Myczkowcach. Początkowo woda wypłukuje osady i jest bardzo mętna, ale już po kilkunastu godzinach zaczyna się czyścić i warto tam zajrzeć z wędką. Ryby żyjące w Sanie poniżej Zwierzynia masowo ciągną wtedy w górę rzeki i sporo z nich zatrzymuje się przy ujściu Olszanicy. W przybrzeżnych rynnach i za skalnymi progami na pograniczu nurtu można złowić pstrągi potokowe i klenie, a na płani tuż poniżej ujścia także lipienie. Ryby są tam tak długo, jak długo przez zaporę w Myczkowcach płynie woda. Najlepszych brań można się spodziewać tuż po zamknięciu upustów, kiedy poziom wody zaczyna opadać, a ryby gromadzą się w dołkach. Po ustabilizowaniu się niskiego poziomu wody w ciągu kilku dni ryby zostają wykłusowane i w starym korycie, podobnie jak w Olszanicy, pozostaje tylko niewarta zachodu drobnica.


Właściwy San zaczyna się dopiero trzy kilometry niżej, przy zrzucie wody z elektrowni w Zwierzyniu. Elektrownia ma dwie turbiny, przez które przepływa po 25 metrów sześciennych wody na sekundę. Kiedy obie turbiny są wyłączone, San zasila tylko woda z Olszanicy i niewielki stały upust z elektrowni. Brzegi Sanu spina w tym miejscu most prowadzący do elektrowni. Powyżej mostu woda prawie stoi. W rynnie na środku rzeki trafiają się klenie i szczupaki. Atrakcyjny jest odcinek około trzystu metrów poniżej mostu, od elektrowni do budynku starej pompowni na prawym brzegu. W poszukiwaniu natlenionej wody podchodzą tam z dołu rzeki duże pstrągi, lipienie, a także głowacice. San ma w tym miejscu około 50 metrów szerokości. Dno pokrywają głazy i progi skalne mocno porośnięte glonami. Główny nurt płynie rynną pośrodku koryta. Bardzo ciekawym miejscem jest kilkunastometrowej średnicy dół wymyty po lewej stronie nurtu w miejscu, gdzie kończy się betonowa opaska elektrowni.


Przy wyłączonych turbinach elektrowni poziom rzeki jest bardzo niski. Ryby zapadają wtedy w dołkach i za kamieniami w rynnie pośrodku koryta. Najlepsze brania są przy średnim poziomie wody, kiedy pracuje jedna turbina. Ryby zajmują stanowiska na całej szerokości rzeki i intensywnie żerują. Warto wtedy dokładnie przeczesać cały odcinek poniżej mostu. Przy jednej pracującej turbinie brodzenie po rzece jest bezpieczne, a w większości miejsc da się przejść na drugi brzeg. Gdy pracują obie turbiny, ryby opuszczają główny nurt i trzeba ich szukać w pobliżu brzegów. O przejściu w spodniobutach na drugą stronę Sanu nie ma wtedy mowy. Brodzić można tylko wzdłuż prawego brzegu, gdyż lewy jest usiany dużymi głazami. Gdy upusty na zaporze w Myczkowcach zostaną otwarte, łowienie poniżej elektrowni staje się niemożliwe.


Łowiący na spining używają głównie małych (do 7 cm) pływających woblerów i lekkich wahadłówek typu toby. Popularne jest czesanie rzeki w poprzek oraz łowienie na woblera ściąganego w dół rzeki na wybrzuszonej żyłce. Muszkarze na niskiej i średniej wodzie łowią głównie na nimfę, a po streamera sięgają dopiero przy dwóch pracujących turbinach, kiedy wszystkie głazy w nurcie są przykryte. Niezależnie od metody nie warto używać żyłki cieńszej niż 0,20 mm, bo glony powodują dużą ilość zaczepów.

Jarosław Kurek

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments