piątek, 20 września, 2024
Strona głównaZawody2. NA GRAND RYB SZUKANIE czyli 14. SPINING BUGU OKUNINKA 2010

2. NA GRAND RYB SZUKANIE czyli 14. SPINING BUGU OKUNINKA 2010

Zapewne dla wielu Czytelników, kiedy przeczytają ten wstęp, zabrzmi samochwalczo. Muszę jednak zwrócić na niego uwagę. Powstał z opowiadania doskonałego wędkarza i są w nim treści jakich dotychczas nie było w „Wędkarzu Polskim”. Jerzy Popko był kiedyś rybakiem na Bugu, cały czas wędkował, jest świetnym obserwatorem zjawisk przyrodniczych i jak niewielu z nas potrafi je łączyć z życiem zwierząt. Przeczytajcie sami.

Jerzy Popko
ze Sławatycz
IV miejsce

Pierwszy dzień zawodów był dla mnie niezbyt udany. Poprawa pogody, jaka raptownie nastąpiła z piątku na sobotę, była miła dla nas, ale rybom nie podkręciła apetytu. Do ważenia przyniosłem szczupaka trzy centymetry ponad wymiar i okonka. Wyjąłem jeszcze jednego szczupaczka, ale nie miał wymaganego pół metra długości. Razem ciut ponad kilogram.

Drugiego dnia łowiłem nad Bugiem w Stawkach. Na gumę miałem trochę sandaczowych skubnięć, ale udało mi się złowić tylko jednego niewymiarowego sandaczyka i szczupaczka. Znalazłem miejsce, gdzie z naszej strony była piaszczysta plaża i płytkie spowolnienie wody, po drugiej zaś głębia i główny nurt. Mniej więcej na środku rzeki była wyraźna krawędź. Tam dostrzegłem spław sporej ryby. Mógł to być boleń lub sum, bo o tej porze roku oba drapieżniki nadal zajmują te same stanowiska. Szybko zmieniłem szpulę na tę z plecionką 0,10, bo dotychczas łowiłem na 0,15. Używam linek Power Pro i kija o długości 2,70 o ciężarze wyrzutowym 10-25 gramów. Zmieniłem plecionkę na cieńszą, bo zależało mi na swobodnym sięgnięciu lekką przynętą w obszar wody, gdzie pokazała się ryba. Założyłem tonącą, pięciocentymetrową rapalę shad rap w kolorze błękitno-zielonkawym, tę z normalnym sterem. Na branie nie czekałem długo. Uderzenie było mocne i od razu odjazd na kilkanaście metrów. Myślałem, że mam na kiju niedużego suma, takiego z pięć kilogramów. Był to jednak ładny boleń, prawie trzykilogramowy. Miałem bardzo wygodne miejsce do lądowania ryby, więc wyjąłem ją z wody bez żadnych problemów. Bużański bolenie to trudna zdobycz. Jest ich w rzece dużo, wśród nich sporo sztuk okazowych, jednak złowienie ich nie jest łatwe. Najlepsze wyniki miałem wieczorami i nocą, ale tutaj z powodu granicy łowienie w takich porach jest zabronione.

Mój rekordowy boleń z Bugu miał 89 centymetrów. Dostałem go w końcu października. Właśnie teraz, jesienią, można łatwiej niż latem złowić dużego bolenia. Wiele zależy od pogody. Gdy październik jest ciepły, bolenie długo trzymają się bystrzy i przykos. Z przyjściem ochłodzenia są już mniej widoczne, ale nadal można je skutecznie łowić, tylko przynętę trzeba podawać głębiej. Bolenie trzymają się miejsc, gdzie biała ryba zbija się w stada. Najlepszym boleniowym miesiącem jest ciepły listopad. Łowi się wprawdzie boleni mniej niż w lecie, za to zawsze duże sztuki.

Można przypadkowo złowić dużego bolenia, ale największą radość daje wypracowanie tak stanowiska, jak i ryby. Obserwuję Bug od wielu lat. Zauważyłem, że są w nim takie miejsca, w których z nastaniem mrozów pod wodą obmarzają lodem patyki. Tam dużego bolenia się nie złowi. I to nie tylko w czasie, kiedy występują obmarznięcia, ale o wiele wcześniej, jeszcze w listopadzie. Po prostu ryby takich miejsc się nie trzymają nawet wtedy, kiedy do mrozów jeszcze daleko. Tak im nakazuje ich odwieczny instynkt.

W miejscach, w których gałęzie i sterczące z dna patyki nie obmarzają, na dnie zalegają mady. (Mady to czarna orna lub z nadbrzeżnych łąk wypłukana przez rzekę ziemia. Niesiona prądem wody, osadza się w dołach na dnie, a przy wysokich wodach wyrzucana jest na brzeg. Wilgotna, ma szary kolor i trudno po niej chodzić, bo jest bardzo śliska. Mady są najżyźniejszymi ziemiami.)
Żeby miejsce, w którym na dnie rzeki zalegają mady, rozpoznać, trzeba bywać nad wodą wiele, wiele razy i to nie tylko w lecie i jesienią. Bug trzeba często odwiedzać także zimą.

Jesień może być najlepszą porą roku dla wędkarza, o ile jest on bacznym obserwatorem. Życie na powierzchni wody nie jest takie jak w lecie. Można powiedzieć, że woda jest martwa. Ale właśnie teraz każdy wyskok rybki na powierzchni to nie letnie harce tylko informacja, że jest drapieżnik i że to wcale nie żaden drobny okonek tylko, na przykład, okazały boleń.
Kiedy jestem późną jesienią nad Bugiem, od bardzo wczesnego ranka szukam śladów na powierzchni spławów. Ryby się zdradzają, pokazując miejsca, gdzie trzymają się potem przez całą zimę.

Mnie fascynują bolenie. Szukam ich i łowię niedużymi, choć ciężkimi, smukłymi wahadłówkami a także głęboko nurkującymi woblerami. Jak mówiłem, brań jest mało, ale za to ryby zacne.

OSĘKA ALE NATURALNA
Gdy woda wysoka, i zalane trawy lub krzaki uniemożliwiają dojście do zaciętej ryby, albo gdzie burty brzegowe wysokie, tak że po rybę trudno sięgnąć, pomóc nam może spryt i zaradność. W takich miejscach, jeszcze przed ich obławianiem, należy znaleźć odpowiednią gałąź, z której można zrobić taki oto hak. Działa, jakby był z najlepszej firmy.

Hak znaleźliśmy nad brzegiem, pozostawiony w widocznym miejscu, i tam też go zostawiliśmy. Kolejny wędkarz z łatwością domyśli się, do czego ma służyć, i zapewne także pozostawi narzędzie następnemu koledze.

Nad brzegami można również znaleźć parometrowe żerdzie. Wiadomo, żerdź posłużyła poprzednikowi do uwalniania przynęty z zaczepu. Następnemu też może w tym pomóc. Albo miejsce to przezornie ominie. Leży drąg, znaczy – jest zaczep.

MIROSŁAW SACHURCZUK Z KODNIA
Zaczynałem od łowienia w okolicach Włodawy i nie złowiłem żadnej ryby, chociaż bardzo się starałem. Udręka z przedzieram się przez chaszcze, szukaniem dostępu do wody, uwalnianiem przynęt z zaczepów. Drugiego dnia pojechałem na dobrze znany mi odcinek rzeki w Kostomłotach. Tam, na przysłowiowych własnych śmieciach, udało mi się złowić jednego szczupaka o wadze 1125 gramów. Wziął o dziesiątej. O trzynastej miałem na kiju jeszcze drugiego, ale zszedł. Trochę żałuję, że pierwszego dnia nie przyjechałem tutaj, bo może bym lepiej wypadł w zawodach. Z drugiej jednak strony przekonałem się na własnej skórze, że Bug w nieznanym miejscu to rzeka naprawdę trudna do rozpracowania. Podziwiam kumpli, którzy byli na zawodach, i mimo że nad Bugiem są raz dwa razy w roku, złowili ładne ryby. Prawdziwi mistrzowie. Obie ryby złowiłem na własnoręcznie wykonaną algopodobną wahadłówkę. To, że duża wahadłówka jest najlepsza na bużańska ryby, wie chyba każdy. Trudno jest jednak kupić blachy odpowiednio ciężkie, a takie są konieczne przy podwyższonej wodzie. Dlatego zacząłem własnoręcznie klepać wahadłówki. Miałem dość sklejania dwóch błystek lub robienia doklejek z ołowiu, bo to nie jest to co lita wahadłówka o masie 30-50 gramów.

Robiąc wahadłówki, nie staram się odkrywać Ameryki, tylko trzymam się sprawdzonych wzorów, czyli algi i gnoma. Obrys błystki wycinam za pomocą szlifierki kątowej ze stali kwasoodpornej, mosiądzu lub miedzi. Przy cięciu posługuję się cieniutkimi tarczami do metalu. Taką tarczą wykonanie precyzyjnego wykroju z arkusza blachy jest łatwe i szybkie. Najlepsze wahadłówki są z blachy o grubości 4 milimetrów. Mają dobrą proporcję masy do powierzchni przy szczupakowych wielkościach błystek, czyli 2 i 3. Próbowałem też robić wahadłówki z blachy piątki, ale trudno ją wyklepać, tym bardziej że krępuję swoje wahadłówki znacznie głębiej niż sklepowe. Po prostu ciężka blacha musi być głębiej krępowana, by miała żwawą akcję.

Z blachy trójki robię mniejsze wahadłówki, które są najbardziej skuteczne na niższej wodzie. Na niedużego gnomika złowiłem tydzień temu ładnego szczupaka podczas zawodów, które mieliśmy w Kodniu.

Na wahadłówkach naklejam lub maluję oczka, ewentualnie wybijam zdobienia imitujące łuskę. Tak do końca nie wiem, czy ma to wpływ na ich łowność, ale mnie wydają się dzięki temu bardziej atrakcyjne dla ryb, a wiara w przynętę to spora część sukcesu.
Skuteczność ciężkiej wahadłówki bierze się stąd, że daje się nią daleko i celnie rzucić. Nie przeszkadza w tym nawet najsilniejszy wiatr. Można nią sięgnąć pod drugi brzeg, gdzie łowi się najwięcej ryb. Brania są najczęściej na dwóch, trzech pierwszych metrach prowadzenia przynęty.

Łowienie ciężkimi blachami wymaga solidnego wędziska. Używam trzymetrowego Daiwa Triforce o ciężarze wyrzutowym 10-40 gramów. Na szpuli mam plecionkę Power Pro o grubości 0,18. Używałem wielu linek, o tej mam najlepsze zdanie.

Andrzej Wójcicki, Szczecin. W Spiningu Bugu startuję od kilku lat i największy problem z tymi zawodami związany stanowi pokonanie ponad 800 km z domu nad Bug. Mimo to chętnie się na nie wybieram, bo impreza jest równie wspaniała, jak dzika jest rzeka, na której się odbywa. Po powrocie opowiadam o pięknym Bugu kolegom po kiju i zachęcam ich do startu. Jak widać skutecznie, bo grupa szczecińskich wędkarzy rośnie z roku na rok. W tym roku było nas już dziesięciu.

Na zawodach nastawiłem się na szczupaki, bo to najłatwiejsza ryba w nieznanej i w tym roku w dodatku bardzo podwyższonej wodzie. Łowiłem chromowanym Gnom 2. Prowadziłem go blisko brzegu, równym tempem, jak najbliżej dna. Kiedy ciągnąłem blachę blisko zalanych traw, wypłynął z nich boleń. Patrzyłem na niego jak długą chwilę płynął obok blachy. Niestety, kiedy w nią uderzył, chybił. Na szczęście błyskawicznie poprawił i wyjąłem go z wody. Spodziewanego szczupaka dostałem w drugim dniu, ale był niewymiarowy. Złowiłem go również na gnoma.

Łukasz Wawryniuk, Sarnaki. Często łowię w Bugu, ale zupełnie innym niż ten w okolicach Włodawy. W moich stronach jest znacznie szerszy i płytszy. Nie ma mowy, żeby łowić pod drugim brzegiem. Włodawski odcinek mi się podoba, bo rzeka jest czytelna i łatwa do obłowienia. Przynętę można posłać prawie w każde wybrane miejsce, a w niektóre nawet z różnych ustawień. Na zawodach złowiłem jednego szczupaka, a drugi spadł mi tuż przy nogach. Oba dostałem w tym samym miejscu. Złowiłem je na 5-centymetrowe kopytko Dragona na 10-gramowej główce. Pod koniec dnia miejscowi wędkarze powiedzieli mi, że tam, gdzie stoję, normalnie nie ma wody, jest plaża.

Sandor Vicze, Pecs. Drugi raz jestem na Spiningu Bugu i na pewno nie ostatni. W ubiegłym roku przyjechałem z Włodkiem Dondzikiem, moim przyjacielem z łódzkich studiów. Na ten rok zmontowałem węgierską ekipę. Skromną, bo tylko trzyosobową, z synem i jego kolegą. Chciałem, żeby chłopcy zobaczyli dziką i nieuregulowaną rzekę. Można ją porównać do naszej Drawy. Byli nią zachwyceni, urzekły ich niesamowite widoki, piękna i dzika przyroda. Ryby dopisały, ale tylko na treningu. Na zawodach nam się nie powiodło, łowiliśmy tylko krótkie sztuki, ale za rok będzie lepiej. Przyjadę na pewno, chociaż muszę przemierzyć szmat drogi, 1400 km w jedną stronę.

Bardzo wysoka i przejrzysta woda – zjawisko z innych rzek nieznane. Gdzie tylko można wychylić głowę na tyle, żeby zobaczyć, co jest przy brzegu, widać pod wodą zielone trawy, ale tylko te z bardzo długimi źdźbłami, falujące ruchem nurtu. Trochę dalej woda jest ciemna. To już parometrowa głębia. Nie potrzeba wielkiej wyobraźni, by się domyślać, że wszystkie ryby są albo w trawach, albo w gałęziach zatopionych krzaków. W tych miejscach woda wytraca impet, nanosi pokarm. Gdzie prąd wody, żadnych ryb nie widać. Gdzie woda niemal stojąca, tam na powierzchni widać oczkowanie, czasami swoim cielskiem chlapnie większa ryba. Nawet jeżeli to drapieżnik, a tak jest przeważnie, to cóż z tego, skoro miejsce takie, że żadną wędką sięgnąć do niego nie można. Spiningista obchodzi się więc smakiem, który jeszcze podbija obrazek z rozlewisk. Pod nogami ogromne ilości wylęgu. Chmury drobnych rybek przy każdym źdźble. A przy dnie, nad trawą, nie ma metra kwadratowego, na którym nie można by doliczyć się kilku szczupaczków. Dwudziestocentymetrowe i większe pistolety (w żargonie wędkarskim takim mianem określa się małe szczupaczki – przyp. red.). Aż od nich gęsto. Tylko starsi taki widok z Bugu pamiętają. Nad wyraz udało się tegoroczne tarło wszystkim gatunkom ryb.

Do zobaczenia za rok.
Relację przygotowali:
Wiesław Dębicki,
Wojciech Sobota,
Krzysztof Szymański

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments