Jednym z moich łowisk jest jezioro Busino. Gdybym miał je w kilku słowach opisać, powiedziałbym, Że jest to łowisko szczupakowe. Na pewno są tam również inne ryby, ale ja uprawiam niemal wyłącznie spining. Dlatego dodam tylko, że w wodach Busina jest również sporo ładnych okoni.
Busino leży w odległości 12 km od Wałcza. Ma około 200 hektarów, a niemal cały jego brzeg to gęste i piękne trzcinowiska. W północnej części jeziora są rozległe podwodne górki. Ich szczyty znajdują się na różnych głębokościach, od pół do dwunastu metrów pod powierzchnią. Kto pierwszy raz się tu wybiera, powinien zabrać echosondę. Na pewno pomoże ona znaleźć stoki, na których się najczęściej łowi drapieżniki. W tym rejonie jeziora ryby przebywają cały rok. Mają tu i tarliska, i dobre żerowiska.
Ilość szczupaków w jeziorze oceniam na 7 w skali 10-stopniowej. Jest ich więc sporo, choć wędkarzy tu nie brakuje, kłusowników też, a i rybacy swoje odławiają. Przeważają sztuki ważące od pół do dwóch kilogramów. Oczywiście są też większe, jednak naprawdę dużych jest niewiele. Ale to tak jak w każdym innym jeziorze, największych ryb zawsze jest najmniej. W minionym sezonie zauważyliśmy natomiast brak szczupaków ważących od 2,5 do 4,5 kg. W poprzednich latach nigdy tego nie było. Zobaczymy, co przyniesie ten sezon.
Przyłowem do szczupaków są okonie, ale specjalnie na nie nigdy się nie nastawiam, bo łowić w tym jeziorze bez stalowego przyponu to nieporozumienie. Okonie i szczupaki biorą bowiem w tych samych miejscach, a na dodatek na te same przynęty. Kopyt w rozmiarze 7 lub 9 cm niemal z kija nie ściągam, bo doskonale się tutaj sprawdzają. Co najwyżej przebieram w kolorach. W prześwietlonej słońcem wodzie szczupaki gustują czasem w jaskrawych gumach, ale częściej używam przynęt w kolorach stonowanych i zawsze z brokatem.
Chociaż na Busino wybieram się wyłącznie po szczupaki, już nieraz spływałem tylko z okoniami. Kiedyś, gdy widziałem, że tylko one żerują, brałem lżejszy kij z małymi przynętami. I wtedy się okazywało, że w miejscu, z którego przed chwilą wyciągnąłem kilka półkilówek, łowię tylko okonie mające po 16 centymetrów. Czyli w Businie, tak jak w każdym innym jeziorze, okonie też wolą duże przynęty.
Szczupaki łowię również na płyciznach. Jezioro ma kilka dużych, płytkich i zarośniętych zatok ze skupiskami rdestnicy, rogatka i rdestu aleosowatego. Łowi się tam bardzo ciężko, ale pomiędzy gąszczem roślin, na płyciznach, żyją naprawdę duże okazy. 3 lipca łowiłem od wczesnego ranka. Szczupaki brały bardzo dobrze. Wyciągnąłem ich sporo, ale wszystkie były małe, nie do zabrania. Gdy w południe spływałem z łowiska, postanowiłem zaglądnąć do takiej właśnie płytkiej zatoczki. Rzucałem kopytem z bardzo lekką główką, żeby przynęta nie ugrzęzła w zielsku, ale bez skutku. Założyłem więc wobler powierzchniowy, rapalę FT 17 gramów. Już w pierwszym rzucie, po kilku metrach prowadzenia po powierzchni, uderzył w nią potężny szczupak. Po ataku, z woblerem w pysku, wyskoczył metr nad powierzchnię. Nawet nie zdążyłem go zaciąć. Był jakieś 40 metrów ode mnie, ale po dziesięciu minutach znalazł się przy burcie i wciągnąłem go do łodzi. Miał 103 cm i 7,80 kg.
Dwa dni później byłem ponownie na tym samym łowisku. Zachęcony poprzednim sukcesem cały czas łowiłem w podobnych płytkich miejscach na tę samą przynętę. Technika prosta: rzut i ściąganie po powierzchni, żeby wobler sporo chlapał. Złowiłem komplet szczupaków i dwa okonie – 1,35 kg i 45 cm oraz 1,05 kg i 40 cm.
Sławomir Kołodziejski
Trzcianka