Haczyk jest najważniejszym elementem każdego zestawu, a upodobania wędkarzy do przerabiania konkretnych modeli haczyków nie biorą się znikąd. Po prostu na jedne zacinają każde branie ryby i kończą jej wyholowaniem, a na inne się nie udaje. Poza tym, że są bardzo nieudane modele haczyków, to jest jeszcze wiele innych czynników, chociażby takie jak sposób zakładania przynęty, jej wielkość w relacji do haczyka lub rodzaj zestawu, do jakich się je używa. Inaczej bowiem będzie się spisywał haczyk, kiedy zacinamy w tempo, trzymając przez cały czas wędzisko w ręce, a inaczej, kiedy będzie to na przykład zestaw samozacinający, najczęściej stosowany przy połowach karpi.
Teraz, kiedy w każdym sklepie można kupić wszelakiego rodzaju specjalistyczne haczyki, wędkarze i tak je poprawiają, jak to robi pan Jerzy Galary z Tarnowa.
Najwyżej ceni sobie haczyki z bardzo krótkim trzonkiem i z grubego drutu, bo właśnie takie najlepiej trzymają karpie w trakcie holu. I jeżeli wypatrzy w sklepie haczyki z łukiem kolankowym, odpowiadającym jego oczekiwaniom, choćby te haczyki miały długi trzonek, kupuje i przerabia. Odcina trzonek do żądanej długości i na zimno, troszeczkę odgina jego końcówkę. Tak jakby w tym miejscu miała być łopatka blokująca węzeł. Później, w tym miejscu, szlifuje drut do białego metalu i wytrawia go kwasem. Łuk kolankowy owija mokrą szmatką i przystępuje do lutowania, nakładając na wytrawioną końcówkę drutu kulkę z cyny. Kulka zabezpiecza przypon przed spadnięciem, tak jak to robi łopatka.
A takiego haczyka się w sklepie nie kupi.
(jk)