niedziela, 23 marca, 2025

RYKOWISKO

Połowa września. Umawiam się z kolegą na szczupaki. Popłyniemy w sobotę, bez względu na pogodę. Trzy dni prawie ciągle lało, ale deszcz nam niestraszny, mamy przecież wojskowe OP-1 (tym, którzy w wojsku nie służyli, wyjaśniam, że to podgumowane ubranie do obrony chemicznej, które niegdyś cieszyło się też szerokim uznaniem w kręgach cywilnych).

Już o 4 nad ranem jesteśmy przy łodzi. Chcemy na zwężeniu jeziora być pierwsi. Wiadomo, w wolną sobotę konkurencja jest duża. Pakujemy sprzęt do łodzi i ruszamy. W połowie drogi od strony lasu nadchodzi mgła. Właściwie nie tak należałoby powiedzieć, to było mleko. W ostatniej chwili podpływamy bardzo blisko brzegu. Jeszcze trzy ruchy wiosłami i jesteśmy przy trzcinach. Chociaż znamy to jezioro bardzo dobrze, we mgle zdarzało nam się pobłądzić. Wolno płyniemy do pierwszego zwężenia. Tafla gładka, brzegi podmokłe, z szerokim pasem trzcin i torfowisk. Cisza, słychać tylko pracę wioseł. Nagle przerywa ją głośne stęknięcie i ryk. Obaj ze strachu nieruchomiejemy. To zaczęło się rykowisko.

Przypomniała mi się dziwaczna przygoda z jeleniem, która wydarzyła się dwadzieścia siedem lat temu. Z sąsiadem Eugeniuszem Zawadzkim, wówczas wykonującym egzotyczny dziś zawód maszynisty parowozu (takiego z tendrem i węglem), wyruszyliśmy na szczupaki. Obaj mieliśmy spiningi wykonane ze szpady i rapiera. Była to znaleziona przez Eugeniusza pozostałość po dawnych mieszkańcach Mazur. Po skuciu tego oręża na okrągło
i oszlifowaniu Gienek przylutował do niego wewnętrzne pierścienie małych łożysk kulkowych.

Służyły nam jako przelotki. Do drewnianych rączek przymocowaliśmy, dwustronnie klejącą izolacją, kołowrotki zwijaki (katuszki). Dało się łowić, ale ręce od tego wynalazku mieliśmy brudne i lepkie. Wypłynęliśmy dużą drewnianą łodzią na Jezioro Ornowskie, które leży w głębokim jarze. Dlatego prawie każdego ranka znad wody unosi się tu gęsta mgła. Gienek był o 35 lat starszy, zaproponowałem więc, że to ja powiosłuję. Mniej więcej w połowie długości jeziora znajdował się cypel. Płynąłem przy trzcinach. Za cyplem rozległo się chlapanie. Troszkę przyspieszyłem. Łódź przebiła się przez kępę trzcin i nagle mój towarzysz krzyknął: „Uważaj!”.

Nie bardzo wiedziałem o co chodzi, ale poczułem, że łódź w coś walnęła. Odwróciłem się do przodu łodzi i oniemiałem. Przed nami jeleń, potężny byk z pięknym wieńcem, usiłował się wdrapać do łodzi. Kopytami uderzał w burtę. Łódź kiwała się na boki i dryfowała ku trzcinom. Jeleń nie dawał za wygraną i dalej napierał. Gienek chwycił za wiosło, które zablokowało się w dulce. Przechylił przy tym łódź. Właśnie w tym momencie jeleń znów spróbował wejść do łodzi i… stało się. Znaleźliśmy się w wodzie do pasa. Wszystko to wydarzyło się w mgnieniu oka. Gdy stanęliśmy na dnie, po zwierzu nie było już śladu. Nogami namacaliśmy wędki i worek z rybami. Kapoki i wiosła pływały. Pozbyliśmy się wody z łodzi i łowiliśmy nadal. Z jakim skutkiem, już nie pamiętam.

Od wspomnień wracam do rzeczywistości. W pobliżu nas rykowisko w pełni. Niezdarnie naśladuję głos jelenia, który – o dziwo – nie cichnie. Nasz dialog trwa parę minut, ale moje struny głosowe wysiadają szybciej. Mgła trochę się rozeszła. Przez godzinę nie mamy brania. Jest płytko i dużo roślin. Przypominam sobie, że mam w pudełku parę haków z antyzaczepem.

Na zarośniętą wodę są naprawdę dobre. Nakładam na hak perłowe kopyto i polewam je swoją miksturą na bazie tranu. Najpierw łowię średniego okonia. Wpływamy w mocno zarośnięte rozlewisko. Jest rogatek, rdestnica, grążele. Obrzucam kępę sitowia. Po piątym rzucie lekkie przytrzymywanie. Nic nie mówię, nie powtarzam rzutu. Obławiam inny rejon. Po kilku minutach poprawiam w to samo miejsce. Jest zdecydowany atak i przytrzymanie. Za chwilę mam szczupaka, około 2,5 kg. Na tym wyprawę kończymy. W latach przygody z jeleniem o takim szczupaku nawet się nie wspominało. Jestem jednak optymistą. Skoro zostały jelenie, to zapewne w głębinach czają się też wielkie zębacze.

Edward Dzierżek

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments