Dla leszczy tarło to nie jest okres miłosnych uniesień. W szczególnie trudnej sytuacji są samce. Dojrzała samica ma jedynie znaleźć dla przyszłego potomstwa odpowiednie miejsce. Samiec natomiast musi nie tylko zdobyć jej względy, ale jeszcze oganiać się od konkurentów, którzy za wszelką cenę starają się go tej szansy pozbawić. A stawka jest przecież najwyższa: udział własnego potomstwa w przyszłych pokoleniach.
Odpowiednich do tarła miejsc jest przeważnie zbyt mało, więc samce muszą o nie zabiegać. Na tarlisku pojawiają się zawsze przed samicami. Zajmują jego fragment, o średnicy metra do dwóch, i starają się go obronić przed innymi samcami. Bardzo często dochodzi przy tym do walk. W taki sposób zachowują się jednak tylko duże samce, które na czas tarła pokrywają się wysypką perłową. W tarle uczestniczą (lub raczej próbują to robić) także samce, które nie mają wysypki. Są to osobniki młode, w wieku 3 – 4 lat, o długości 20 – 30 cm. Przebywają głębiej, ale w pobliżu tarlisk.
Samice też dopływają na tarliska od strony głębszej wody. Wtedy młode samce starają się im towarzyszyć. Na samym tarlisku są przeważnie odpędzane, zdarza się jednak, że duży samiec nie jest w stanie swego terytorium obronić. Wówczas tym młodym udaje się część ikry zapłodnić.
Podobne zjawisko znane jest także u innych ryb. U niektórych gatunków łososi do tarła przystępują dwie grupy samców. Jedne są duże, bo dłużej rosły żerując w morzu, drugie znacznie mniejsze. Podczas tarła w rzekach mniejsze samce nie są w stanie odgonić tych dużych od samic, dlatego wybierają inną strategię. Starają się podkraść do trących się właśnie ryb i wydalając w odpowiednim momencie mlecz zapładniają część ikry. Jeszcze inaczej radzą sobie niektóre samce bassa – bluegill sunfish. Przybierają one godowe ubarwienie samic i wciskają się między parę trących się właśnie ryb. Zwykle samiec nie zdaje sobie sprawy z oszustwa i nie próbuje intruza odpędzić.
Jeżeli pogoda zbytnio wiosną nie kaprysiła, to leszcze trą się pod koniec maja. Przed tarłem chętnie żerują, ale silnie już rozwinięte gruczoły płciowe wypełniają prawie całą jamę brzuszną i nie pozwalają zjeść zbyt dużo. Co roku na tarlisko wybierają te same miejsca. Ujawnia się tu więc zjawisko homingu, czyli powrotu do miejsc własnego urodzenia. Leszcze nie wędrują jednak daleko. Osobniki z jezior wpływają na przybrzeżne płycizny, do osłoniętych od wiatru zatok, gdzie roślinność jest już zwykle dobrze rozwinięta. W jeziorach przepływowych i zbiornikach zaporowych kierują się do wpływów rzek, do starorzeczy zaś te, które żyją w rzekach. Samice składają ikrę najchętniej na świeżej roślinności, a gdy jej nie ma, to na zeszłorocznej. W ostateczności mogą to być korzenie lub nawet goły grunt.
Głębokość tarliska leszczy zwykle nie przekracza metra, czasem wynosi zaledwie 10 cm. Ponieważ gody odbywają się wczesnym rankiem, często ich nawet nie dostrzegamy, zwłaszcza że trwają krótko. Już po paru dniach ryby odpływają. Na roślinach zostaje po nich drobna ikra. Na jednym metrze kwadratowym dna może być nawet kilkaset jaj. Po kilku dniach wykluwają się z nich młode leszcze.o
WBo