Tam, gdzie do rzeki wpada choćby najmniejszy strumień, kanał albo rów, ryb zawsze jest sporo. Doskonałymi łowiskami są również wypływy ścieków z przetwórni spożywczych, rzeźni, mleczarni, hoteli, stołówek, szpitali, a nawet zrzuty wody deszczowej.
Przy tzw. rurach ryby gromadzą się szczególnie wiosną, kiedy w rzece nie mają zbyt dużo jedzenia. Chociaż w większości zakładów działają już oczyszczalnie, to do rzeki nadal trafia wiele odpowiadającego rybom pokarmu, a deszczówka niesie ze sobą spore ilości robaków i owadów, które zostały wymyte z ziemi i dostały się do studzienek kanalizacyjnych. Niekiedy woda wypływa z rury wartkim strumieniem i rozmywa w rzece denne osady, wypłukując z nich larwy owadów, mięczaki i skorupiaki.
W warkoczu spienionej wody, który tworzy się przy wypływie z rury, każdego dnia dostrzeżemy srebrzyste błyski. To stada uklei wychwytujących niesione przez rzekę okruszki. W czystszych rzekach przy dnie cięższe kawałki pokarmu zbierają jelce. W pobliżu lubią się kręcić klenie, wczesną wiosną również jazie, które w swych wędrówkach na tarło chętnie tu przystają. Na pograniczu nurtu i spokojnej wody często żerują płocie, krąpie i leszcze. Kilkanaście metrów poniżej rury, gdzie docierają największe kęsy, można się spodziewać karpia.
Tak dużego skupiska żywej karmy drapieżniki nie przegapią. Wynurzająca się z wody płetwa grzbietowa oznacza, że przybył boleń i zaraz się rzuci na baraszkujące ukleje. Przy betonowym lub kamiennym umocnieniu brzegu polują okonie. Drobne rybki umykają przed ich atakami wzbudzając na powierzchni wachlarzowate rozpryski wody. W leniwym prądzie przy brzegu lubi się też przyczaić szczupak. Niegdyś przy pralniach gromadziły się sumy. Zwabiał je zapach naturalnego mydła. Dziś w proszkach sama chemia, która rybom wybitnie nie służy, ale przy zrzutach innych ścieków, zwłaszcza tych najgorszych, sumy też się często pokazują.
(wb)