sobota, 12 października, 2024
Strona głównaGruntW WIDŁACH DUNAJCA I POPRADU

W WIDŁACH DUNAJCA I POPRADU

Karpiarz mieszkający w Nowym Sączu ma niewielki wybór. Jedynym liczącym się w tej okolicy łowiskiem są dwa pożwirowe stawy pod Starym Sączem, w widłach Dunajca i Popradu: Mały i Duży. Maj, czerwiec i wrzesień spędzam nad Małym Stawem, gdzie woda szybko się nagrzewa, a karpi jest mnóstwo. W lipcu i sierpniu przenoszę się na Duży Staw i zasadzam na amury.

Karpie
Kiedy wiosną przygrzeje słońce i temperatura wody przekroczy 10 st. C, wyrośnięte karpie zaczynają intensywnie żerować po zimowej przerwie. W Małym Stawie wypada to zwykle na przełomie kwietnia i maja. Z wyborem łowiska nie mam problemu, bo staw jest niewielki. Nęcę w zasięgu rzutu pod brzegiem wyspy albo w okolicy bobrowych żeremi.

Nęcę obficie, bo Mały Staw jest przerybiony karpiem. Na jeden raz sypię 2 kg sypkiej zanęty karpiowej, 5 kg gotowanej kukurydzy i około 300 kulek proteinowych. Sypka zanęta karpiowa ma zwabić na łowisko drobnicę (kilowe karpiki, liny i karasie), która z kolei przyciąga duże ryby. W miarę jak karpie przyzwyczajają się do łowiska, ilość sypkiej zanęty stopniowo zmniejszam, a w końcu zupełnie z niej rezygnuję. Kukurydzę gotuję na półtwardo. Nie słodzę jej ani nie dodaję zapachu, bo jest ona tylko podkładem i nie może być bardziej atrakcyjna od właściwej zanęty na duże karpie, czyli od kulek proteinowych. W maju i we wrześniu, a więc w wodzie chłodnej, stosuję kulki mięsne, latem zaś o zapachu truskawki, tutti-frutti albo scopeksu. Ten ostatni uważam za najbardziej uniwersalny zapach karpiowy, który speł-nia swoje zadanie nawet bez długiego nęcenia.

Zanętę rozsypuję z łódki szuflą na powierzchni około 10 m kw. Staram się nęcić codziennie albo chociaż co drugi dzień. W najgorszym razie pozwalam sobie na dwa dni przerwy. Łowię już od pierwszego dnia nęcenia. Na jeden zestaw włosowy zakładam 4 – 5 ziaren zanętowej kukurydzy, a na drugi kulkę proteinową, taką samą jak w zanęcie. Po założeniu kulki na włos dodatkowo wzmacniam jej zapach spryskując ją płynnym aromatem (kulkę można też w nim moczyć).

Często łowię karpie „z marszu”, czyli bez długotrwałego nęcenia. Sypię wtedy zwiększoną (nawet dwukrotnie) porcję zanęty, koniecznie z dużą ilością sypkiej zanęty karpiowej. Do zanęty i na włos daję kulki proteinowe o zapachu scopeksu. Wymieszaną zanętę dodatkowo skrapiam tym samym aromatem, żeby jak najszybciej ściągnąć karpie w łowisko.

Amury
Na amury wybieram się na Duży Staw, mocno zarośnięty. Jeżeli wiosna jest upalna, to można je łowić już od połowy czerwca. Jednak właściwy na nie sezon trwa tu tylko przez dwa miesiące wakacyjne.

Zaczynam od sondowania pofałdowanego dna. Robię to z pontonu. Amury najczęściej spotykam na wypłyceniach. Pewnie dlatego, że woda jest tam bardziej nagrzana. Dlatego na łowiska wybieram możliwie najpłytsze podwodne górki. Muszą mieć twarde dno i łagodny stok od strony brzegu, nie głębszy niż 2,5 m. Gdy kładłem zestawy głębiej, amury omijały moją przynętę. Górki częściowo zarośnięte uważam za bardziej atrakcyjne od gołych, bo zauważyłem, że amury chętniej się ich trzymają. Niestety, muszę omijać górki całkiem zarośnięte, bo nie ma tam gdzie zanęcić i położyć zestawów. Żeby uniknąć konkurencji innych wędkarzy, wybieram górkę oddaloną od brzegu co najmniej o sto metrów.

Szczyt górki zaznaczam bojką. Nęcę amury taką samą zanętą i w takich samych ilościach jak karpie. Wprawdzie amurów jest dużo mniej niż karpi w Małym Stawie, ale prawie wszystkie mają ponad 10 kg. Jeden taki amur jest w stanie wyzbierać do czysta całą porcję zanęty. Stosowałem różne rodzaje kulek proteinowych. Najskuteczniejsze okazały się te, które pachniały truskawką. Co prawda największego amura złowiłem przypadkowo na mięsną kulkę przeznaczoną dla karpia; podobne przygody mieli również moi koledzy. Przypuszczam jednak, że skłonność do mięsnych kulek przejawiają tylko bardzo duże amury, co najmniej 18-kilogramowe.

Amurowe łowisko nęcę codziennie wieczorem. Pierwsze brania mam zazwyczaj już po trzech dniach. Kiedy łowię, zadaję taką samą porcję zanęty jak zwykle. Zestawy wywożę pontonem. Z początku na jeden zestaw zakładam (na włos) kulkę proteinową, a na drugi 5 ziaren zanętowej kukurydzy. Potem na obu zestawach mam taką samą przynętę. O wyborze decyduje pierwsze branie.

Łowię całymi dniami i nocami po parę dni z rzędu, ale prawie wszystkie amury złowiłem w nocy. Brania są zazwyczaj pod wieczór, do północy, a potem nad ranem, między piątą a siódmą. Po każdym braniu wywożę zestaw z powrotem. Amury się przy tym płoszą, ale na krótko. Zazwyczaj już po godzinie mam następne branie albo widzę amury spławiające się w zanęconym miejscu.

Wszystkie złowione karpie
i amury fotografuję i wypuszczam. Podobnie robią moi koledzy. Etyka, moda i kwestie kulinarne mają tu drugorzędne znaczenie. Po prostu ilość dużych ryb, jakie możemy złowić, jest mocno ograniczona, a marzy mi się jeszcze niejedna zasiadka z nadzieją na kolejny rekordowy okaz.

Maciej Bugaj
Nowy Sącz

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments