sobota, 27 kwietnia, 2024
Strona głównaGruntSTARE PO NOWEMU

STARE PO NOWEMU

Sposób łowienia, teraz popularnie w kraju nazywany “metodą złamanej szczytówki” jest rzadziej opisywany, bo i nie tak często stosowany, jak chociażby piker. A szkoda, bo na jeziorach i sztucznych zbiornikach, zwłaszcza wczesną wiosną, nigdy nie zawodzi.

posób ten, najbardziej popularny jest chyba wśród wędkarzy łódzkich, którzy w swoich małych sztucznych jeziorkach właśnie na swingtip łowią karpie i karasie.

  • Czy metoda złamanej szczytówki jest skuteczna tylko w zbiornikach sztucznych?
  • Wcale nie – twierdzi Grzegorz Tyl, doświadczony wędkarz z Łodzi, który ze swoim swingtipem omija tylko rzeki, gdzie ten sprzęt nie zdaje egzaminu. Grzegorz używa specjalnego do tej metody kija Zebco-Select 3,60 m oraz szczytówek firmy Middy długości 25 cm z obciążeniem i bez obciążenia. Jego zdaniem przy połowie swingtipem najważniejsza jest tonąca żyłka. Jeżeli nie chce tonąć, spryskuje ją specjalnym aerozolem „Line sinker”. Natychmiast znika pod wodą. Oczywiście na końcu takiego zestawu jest koszyczek z zanętą i bardzo krótki przypon, nie dłuższy niż 10 cm.

Najlepszą porą roku do łowienia swingtipem jest wiosna. Wówczas ryby są jeszcze daleko od brzegu i biorą bardzo delikatnie, a w wodzie mało jeszcze jest naturalnego pożywienia. Latem w naszych zbiornikach, z reguły zeutrofizowanych, masowo rozmnażają się rureczniki (cienkie jak nić robaczki). – Niestety, nie da się ich założyć na haczyk, a szkoda, bo ryby się nimi dosłownie obżerają i na inne przynęty nawet nie chcą spojrzeć – mówią łódzcy wędkarze.

Położyć koszyk 50 – 60 metrów od brzegu i zauważyć branie nawet małego japońca albo płotki to żaden problem – mówi p. Grzegorz. – A właśnie tak daleko trzeba szukać ryb w naszych łódzkich zbiornikach, nad które – nawiasem mówiąc – przybywają ogromne rzesze wędkarzy. Spławikowcy z takiej odległości nie mają raczej szans. Nawet pikery nie pokażą tak dobrze brania jak złamana szczytówka, która idzie do góry nawet przy bardzo delikatnym braniu.

Zdaniem łódzkich wędkarzy posługiwanie się swingtipem w małych akwenach jest łatwe, bo nie ma tam prądów podwodnych ani powierzchniowych. W dużych jeziorach wymaga pewnej wprawy, ale i tak ta metoda bije na głowę wszystkie inne, nawet gdy jest wiatr i fala. Podczas trudnych warunków łodzianie stosują szczytówki z obciążeniem, które przesuwa się po szczytówce zależnie od siły wiatru. Wędkę ustawiają na podpórkach tak, żeby koniec szczytówki był możliwie blisko wody, ale zarazem na tyle daleko, żeby nie trącała o nią boczna fala.

Brania na swingtipie są bardzo wyraźne, nierzadko szczytówka prostuje się aż do poziomu. Dużą zaletą jest i to, że wskaźnik nie wykonuje fałszywych podskoków, co pikerowi się niestety zdarza. Przy każdym braniu szczytówka idzie równo do góry. Jeśli to karaś lub płoć – o kilka centymetrów, jeżeli lin – bardzo powoli do poziomu, a podczas brania karpia i leszcza zdecydowanie się prostuje.
Oryginalne zestawy do połowu swingtipem są dobrze skonstruowane.

Nawet początkującemu rzadko się zdarza splątać zestaw podczas wyrzutu. Sam tego doświadczyłem w zeszłym roku, kiedy po raz pierwszy w życiu machałem swingtipem pod okiem łódzkich wędkarzy. Naprawdę jest to bardzo proste i nadzwyczaj skuteczne, ale… Łowiący obok mnie mój 14-letni syn Tomek wyłuskał z wody ze trzy kilo ryb, ja miałem zaledwie kilka płotek. Coś mi się wydaje, że metoda złamanej szczytówki bardziej leży młodym wędkarzom. Nam, starszym, pewnie przeszkadza rutyna. Ale na naukę nigdy nie jest za późno.

BB

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments