niedziela, 23 marca, 2025

LESZCZOWY ZEGAR

Nie będę tu nikomu opowiadał, że według żerowania leszczy można ustawiać zegarek. Na pewno byłaby to duża przesada. Lecz są miesiące (krótki to czas, ale wart zapamiętania), gdy ryby te naprawdę żerują nadzwyczaj regularnie.

Najdokładniej ów leszczowy zegar chodzi w maju. O tej porze roku leszcze niezbyt jeszcze lubią żerować wczesnym świtem. Do godz. 6 zdarzają się najwyżej pojedyncze brania małych i średnich ryb, lecz o siódmej zaczynają się pojawiać dwu- i trzykilowce. Idą zawsze bardzo dużym stadem, zostawiając na powierzchni wody pianę z bąbli. Trwa to krótko, najwyżej do 8:30. Przez cały ten czas, łowiąc jedną wędką, zdążę wyholować nawet 10 pięknych, złotych leszczy.

To ranne żerowanie trwa mniej więcej do połowy maja. Potem leszcze całkowicie przestawiają się na żerowanie nocne. Pierwsze brania zaczynają się dokładnie o pół-nocy i trwają z małymi przerwami do siódmej rano. Między piątą a siódmą można się spodziewać niewielu brań, lecz znowu będą to okazy. W ciągu takiej krótkiej nocy nawet mniej doświadczony łowca wyciągnie kilkanaście przyzwoitych ryb. Po tarle nocne żerowanie jest jeszcze bardziej intensywne i trwa od zmierzchu do świtu. O trzeciej nad ranem brania ustają.
W sezonie letnim leszcze żerują już doskonale w ciągu dnia, ale noc nadal będzie najlepsza dla wędkarza łowiącego z brzegu. Jest to też dobra pora na złowienie medalowego okazu.

Świt przeznaczam, z konieczności, głównie na obserwację spławiających się ryb, choć czasem mam wtedy brania średnich leszczy, które żerują do godziny ósmej. Potem do 9:30 następuje przerwa. Przed dziesiątą podchodzą sztuki coraz większe, ale też bardziej ostrożne. W samo południe przypływają leszcze wagi medalowej. Brania są bardzo rzadkie, lecz każde kończy się zahaczeniem przynajmniej czwórki. Dlatego nigdy się nie spieszę z intensywnym nęceniem. Czekam właśnie do godzin południowych i rzadko tego żałuję. Po trzynastej brania się urywają. W dobrze zanęconym łowisku można jeszcze połowić od godziny 18 aż do zmierzchu. Będą to leszcze różnych roczników.

Jesienią na udany połów można liczyć prawie cały dzień. Najwięcej ryb łowię zawsze od świtu do dziesiątej, a z krótkimi przerwami do piętnastej. Tylko te największe wierne są porze obiadowej, biorą w samo południe. Od września do końca letniego sezonu wędkarskiego kończę wędkowanie przed piętnastą.

Te wszystkie godziny dobrego i złego żerowania nie są regułą, tylko najczęściej powtarzającą się praktyką. Bywa, że mając tylko trochę czasu ruszam nad wodę w porze, w której teoretycznie nie warto, ale nadzieja jest silniejsza. Bo może właśnie leszczom odbiło…?

Bogdan Barton

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments