piątek, 26 kwietnia, 2024
Strona głównaPoradnik JunioraREKORDOWE KARASIE Z TRZCIN

REKORDOWE KARASIE Z TRZCIN

W tym roku złowiłem już 42 karasie ważące powyżej kilograma. Karasi pospolitych, tych złocistych i okrągłych jak bułki, a nie bladych japończyków. Najokazalszy miał 45 centymetrów i 2,50 kilograma, dwóm większym od niego nie dałem rady, bo pękła żyłka. Rekordowym łowiskiem była płytka i silnie zarośnięta odnoga 100-hektarowego jeziora. W tym miejscu mało kto łowi. Tuż obok jest wielka woda. Czy więc ma sens zarzucanie wędki w bajoro, gdzie ledwo można wetknąć spławik? Okazuje się, że ma!

Wpływam łodzią w gęste trzcinowisko, dokładnie obserwuję gładką taflę wody. Pomimo słabej przejrzystości zazwyczaj udaje mi się karasie zobaczyć. Moja obecność w ogóle ich nie płoszy. Pływają powoli pośród roślinności, najczęściej blisko powierzchni wody. Kiedy buszują głębiej, a mętna woda je skrywa, wtedy ich obecność zdradzają trzęsące się liście grążeli, drganie trzcin lub sitowia.
Staję łodzią tuż obok. Zakładam robaczka, przebijając go haczykiem za siodełko. Ustawiam grunt dokładnie taki, na jakim przebywają ryby albo nieco większy, ale nigdy nie łowię głębiej niż 30 – 40 centymetrów, chociaż wody jest około metra. Robaka podtykam karasiom pod sam nos, spławik wkładając w gąszcz roślin. Niedaleko, na wyciągnięcie wędki. Po chwili któryś podpływa, przygląda się przynęcie i jakby wącha. Odpływa, po nim zjawia się następny. Policzyłem: robaka połyka jeden karaś na piętnaście, które się do niego zbliżyły. Błyskawicznie wsysa go i wolno się oddala, wlokąc za sobą spławik. Niekiedy, ale o wiele rzadziej, spławik od razu chowa się pod wodę. Zacinam mocnym wymachem wędziska, aby pewnie wbić grot haczyka w mięsiste wargi karasia. Wędka wygina się w łuk, a ja nie popuszczając żyłki z kołowrotka rwę go na siłę do góry. Karaś daje nura i gwałtem prze w dół, próbując skryć się w gęstwinie roślin lub zatopionych krzakach. Przeciągamy żyłkę „twoja-moja”, robi się niesamowity tumult, z dna podnosi się tuman mułu, żyłka tnie rośliny, a ryba głośno się chlapie na powierzchni wody. Mimo wielkiego zamieszania ten sposób rzadko zawodzi i zdobycz jest w zasadzie pewna. Popuszczenie żyłki, co kilkakrotnie uczyniłem nie dając rady silnej rybie, kończy się zawsze tak samo: karaś ucieka w zielsko, żyłka się plącze i urywa.


Hałas rzadko na dłużej płoszy żerujące stado. Po kwadransie wszystko wraca do normy. Karasie ponownie zaczynają żerować, a ja znów je łowię w tym samym miejscu. Sygnałem do zmiany łowiska jest dopiero zniknięcie ryb lub widocznych oznak ich żerowania.
Karasie w ciągu dnia patrolują znaczną połać wody, bezustannie krążąc po swoim rewirze. Dlatego nie obstawiam jednego miejsca i w ogóle nie nęcę. Rano lub wieczorem (najlepsze pory połowu) cały czas pływam w ślad za rybami buszującymi w roślinności i kuszę je małym, jak najmniejszym czerwonym robaczkiem. Kiedyś używałem pontonu, bo niby cichszy, sprawniejszy. Łódka okazała się jednak lepsza. Wygodniej w niej przesiedzieć długie godziny, łatwiej torować sobie drogę wśród gąszczu trzcin, grążeli, sitowia lub zatopionych krzaków. Bo nawet te największe karasie, na które się zaparłem i tylko takie łowię, spotykam jedynie w dzikich, płytkich i potwornie zarośniętych miejscach.


Nie tylko karasie. W czerwcu na swoim karasiowym łowisku ujrzałem wielkiego karpia. Ledwo się mieścił w gęstym szpalerze trzcin. Podetknąłem i jemu robaczka, z rozpędu. Podpłynął do przynęty na milimetry. I gdy on się tak wpatrywał w robaka, nagle oprzytomniałem. Przecież jak nic wywali mnie z łodzi! Na szczęście nie wziął.

Zbigniew Indyka

Karasie są niezwykle odporne na niekorzystne warunki środowiska. Wytrzymują bardzo duże wahania temperatury wody, od 0 do 36 stopni. Znane są przypadki, że przeżywały wtopione w lód. Dobrze znoszą również zanieczyszczenie wody i niedostatek tlenu. Nie tolerują jedynie ostrego nurtu i słonej wody, dlatego w wodach górskich oraz morskich ich się nie spotyka.


Te cechy sprawiają, że karasie występują na bardzo dużym obszarze, co z kolei powoduje olbrzymie ich zróżnicowanie. W niektórych wodach rosną szybko, mają bardzo wypukłe grzbiety, więc są prawie okrągłe, osiągają po dwa i więcej kilogramów.
W wodach jałowych spotyka się natomiast formy karłowate. Ciało mają wydłużone, w wieku 6 – 7 lat osiągają długość zaledwie 7 – 12 centymetrów i później już nie rosną.


Im warunki środowiskowe gorsze, tym karasi więcej, bo gatunki mniej odporne, w tym także drapieżniki, wymierają. W skrajnych przypadkach karasie stają się jedynymi mieszkańcami. Brak konkurentów sprawia, że szybko się rozmnażają, ale głodują, bo możliwości pokarmowe każdego zbiornika są ograniczone.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments