Firmie Shakespeare stuknęło już 100 lat. Z tej okazji wypuściła ona na rynek krótką serię pięciołożyskowych kołowrotków z nadrukiem upamiętniającym datę powstania.
Kołowrotki, poza precyzyjnym wykonaniem i znakomitymi łożyskami, w zasadzie niczym się nie różnią – nawet ceną – od podobnych wyrobów, których pełno w sklepach.
Dlaczego zdecydowano się jedynie na tak skromne przypomnienie pięknego jubileuszu? Prawdopodobnie uznano, że wyroby firmy powinny odpowiadać czasom, w których zostały wyprodukowane. Tak w każdym razie rozumują za oceanem. Czy słusznie? Trudno o jednoznaczną ocenę. Można jednak przypomnieć jak firma DAM uhonorowała swoje stulecie, wypuszczając kołowrotek Quick z magnetycznym hamulcem i “na dzień dobry” ogromną ceną ponad 400 marek niemieckich. Rocznica minęła, a kołowrotek można dzisiaj kupić za niewiele ponad sto marek.
Reprodukcja z katalogu sklepowego “Leidesdorff” z lat czterdziestych przedstawiająca kołowrotek Ambidex, którego późniejsze wersje (dostępne na naszym rynku w latach siedemdziesiątych) uchodziły za synonim trwałości wyrobów firmy Shakespeare.
Jako ciekawostkę warto dodać, że Amerykanie w swojej historii wędkarstwa pod datą 1935 o podobnym kołowrotku napisali: dziwnie wyglądający, wykonany w Europie, kołowrotek, zostaje przedstawiony po raz pierwszy w Stanach Zjednoczonych. Jednakże wędkarstwo spiningowe stało się tam popularne dopiero po roku 1947.
Jak widać rozwój tej formy wędkowania nie był ściśle związany z wygodą zarzucania przynęt. Do pełnego komfortu potrzebne było jeszcze wędzisko, a za początek wprowadzania nowych technologii do jego produkcji uważany jest rok 1946. Shakespeare Company wypuściła wówczas na rynek Wonderot. Pod tą nazwą kryły się pierwsze puste w środku wędziska zrobione z włókna szklanego.
Bardzo szybko wyparły one kije wykonane z mniej sprężystych materiałów. Zaletami włókna szklanego była również jego trwałość, odporność na odkształcanie, a także lekkość.
(wd)
